Candy Toy część 3

Apr 24, 2012 09:55

Stwierdziłam, że nie warto kłaść się spać. Wen przychodzi do mnie gdzieś między północą, a 4/5/6 rano. #___#'

Teraz jakoś łatwiej jest się do tego przyzwyczaić. 3-4 godziny snu nie robią większego problemu. :3

Istotne jest, że wreszcie coś się tworzy i to mnie cieszy. ^^

Dziś trochę więcej HuHana w HunHanie. xD

No i dałam o milimetr dłuższą rolę Kaiusiowi.

Pisząc to czułam się jak Sehuni, bo trochę mi się mózg zmielił tak między 1-2 rano i musiałam się trochę dobudzić. xD

Mam nadzieję, że część się spodoba.



Część 3

Od kilku godzin ulewa nie ustawała.
Ulice zalała czerń nocy, którą rozjaśniały jedynie pojedyncze latarnie biegnące wzdłuż ulicy.

Dochodziła druga rano.

Sehun szedł powoli w deszczu.
Był rozbity. W głowie krążyło tysiąc myśli.
Do tego był pijany. Może nie na tyle, żeby nie pamiętać jak się nazywa, czy zataczać, jak menel.
Tylko co jakiś czas urywał mu się film.

Opuścił imprezę urodzinową, gdy większość jego znajomych opadła nieprzytomnie na posłania lub po prostu na podłogę. Nie czuł potrzeby zostawać do rana, zwłaszcza po tym wszystkim, co musiał oglądać.

Pogoda idealnie oddawała jego nastrój.
Czuł się żałośnie, bo z każdym następnym krokiem, przypływającym do głowy słowem, chciało mu się coraz bardziej płakać.
Nie lubił tego stanu. Wiedział, że zachowuje się tak tylko dlatego, że za dużo wypił. Normalnie nie tragizowałby tak bardzo.

Właśnie w tym momencie coś uderzyło w niego. Jakimś cudem zachwiał się tylko, odsuwając lekko do tyłu.
Widział jak drobny osobnik odbija się od niego i upada na ziemię. Lądując w wielkiej kałuży.
Mokra koszula oblepiała szczupłe ciało chłopaka. Strużki wody ściekały z jasnych włosów zasłaniając oczy.

-P... przepraszam. Zamyśliłem się. Nie chciałem... - Wymamrotał Sehun kucając tuż przy nim.- Ja naprawdę nie chciałem...
Wyglądał tak niewinnie, tak...
Znajomo.

Utwierdziła go w tym kostka rubika, leżąca teraz tuż przy jego bucie.
Nie dało się powiedzieć, że przypomniała mu o kimś. On wiedział kim jest spotkany osobnik.

LuHan... To imię chodziło mu po głowie od paru dni.

Dobrze pamiętał jego twarz mimo, że widział go przez tak krótką chwilę.

Złapał się za głowę. To wszystko przecież mogły być halucynacją. W końcu wypił za dużo i był już zmęczony.

Jego 'halucynacja' położyła swoją dużą rękę na jego udzie, chcąc podnieść się z kałuży. Długie palce przesunęły się po śliskich od deszczu spodniach.

-Nie szkodzi.- Trafiło do jego uszu. Otworzył szerzej oczy. Pierwszy raz słyszał jakiekolwiek wypowiedziane przez niego słowo.
'Marionetka' potrafiła mówić, a jej głos okazał się być przyjemny dla ucha.

Sehun nie pamiętał, w jaki sposób znalazł się na klatce schodowej nowego wieżowca. Mieszczącego się gdzieś w centrum Seulu.  Pewnie znowu film mu się urwał.

Siedział na schodach, opierając głowę o ścianę.
Zupełnie sam, w obcym miejscu.

Mokre ubranie nieprzyjemnie kleiło się do ciała. Było jednak coś czego wcześniej nie widział.
Granatowy sweter ułożony na nim. Miękki, pachnący męskimi perfumami.
Czy to możliwe, że należał do LuHana?

Nie był w stanie pozbierać myśli. Czuł jakby w głowie miał wielką, nasiąkniętą wodą gąbkę.
Alkohol nigdy mu nie służył.

"Co ja tak właściwie robiłem...? Czemu tu jestem?" Pytania docierały do niego powoli. - "Chyba powinienem iść już do domu..."

-Niestety Lay gdzieś wyszedł.- Usłyszał głos dobiegający z piękra wyżej.- Drobny chłopak, o jasnych włosach, zszedł szybko po schodach i przysiadł tuż przy nim.- Wybacz, że stawiam cię  w tak niekomfortowej sytuacji.
"Niekomfortowej sytuacji? O czym on w ogóle mówi?... Jaki Lay?"- Sehun chciał zapytać o to wszystko, ale siedział nieruchomo, jak słup soli. Patrząc na niego szeroko otwartymi oczami.

W zasadzie to nie był pewien, czy jego oczy są otwarte. Przyjął za możliwą myśl, że właśnie śpi gdzieś w kałuży. Spity w trzy dupy i śnią mu się takie dziwne rzeczy.
Wszystko było możliwe, bo sama osoba LuHana wydawała się być taka nierealna. Wręcz bajkowa.

Chociaż nie przypominał już laleczki z wystawy. A przynajmniej nie do końca.
Jasne włosy pod wpływem wody posklejały się, odstając na wszystkie możliwe strony.
Oczy zdawały się być zmęczone, o czym świadczyć mogły szare cienie tuż pod nimi.
Policzki pokryte były ciemnymi kropkami. Najprawdopodobniej przez kałużę, w którą wpadł, kiedy się zderzyli.

Biała, mokra od deszczu koszula prześwitywała, ukazują szczupłą klatkę piersiową. Wystające, kościste obojczyki oraz intymne jej części, które sprawiły, że Sehun nieświadomie oblał się rumieńcem.
Był piękny... Nawet piękniejszy, niż przy ich pierwszym spotkaniu.

-Wyglądasz strasznie marnie. - Stwierdził Luhan z troską w głosie.- Jak się czujesz?- Zapytał, przykładając wierzchnią część dłoni do czoła Sehuna.

Tym gestem przypominał trochę troskliwego rodzica. Obawiającego się o swoje maleńkie dziecko.
Jego dłoń była duża, ciepła i taka delikatna w dotyku.

-Tak sobie.- Odpowiedział prawie szeptem. Czuł, że zaschło mu w gardle.
Nie było potrzeby kłamać, że jest wszystko dobrze. Procenty nadal wirowały mu między oczami.

-Żebyś tylko mi się nie przeziębił.- Westchnął chłopak poprawiając sweter leżący na Sehunie.- Niestety tylko to nie zamokło, bo było w plecaku. Nie jest to koc, ale zawsze coś do okrycia.- Uśmiechnął się lekko.- Przynajmniej przestało padać.

Nigdy wcześniej nie widział takiego uśmiechu. Niewinny, delikatny... Po prostu piękny.

Czuł jak głośno bije mu serce, kiedy przybliżył się do LuHana.
Nie panował nad sobą. Zupełnie jakby nadmiar alkoholu, nadal krążącego gdzieś w jego żyłach i widok chłopaka odebierał mu zmysły.
Dłoń sama pokierowała się w stronę twarzy nieznajomego. Palce pogładziły miękki policzek.
Sehun przełknął głośno ślinę, zanim jego usta musnęły delikatnie niewielkie wargi LuHana.
"Co ja wyrabiam?!"- Krzyczał jego umysł, chociaż ciało zdawało się tego nie słuchać.- "T... To nie tak miało być..."

............

-Nieźle imprezowałeś młody.- Usłyszał gdzieś nad swoją głową, zanim coś zwaliło się z dużą siłą na jego plecy.
Sehun otworzył oczy.
Leżał w swoim łóżku. W pokoju, który wynajmował on i dwójka jego przyjaciół.
Twarzą wtopiony w miękką poduszkę.

Czuł się, jakby przejechał po nim samochód terenowy. W głowie mu huczało.

A przewalony przez jego plecy Kai tylko wyginał mu kręgosłup, wbijając w niego swoje kościste żebra.

-Mmm... zejdź.- Wymamrotał tylko, ponownie zamykając oczy.

"To był tylko sen?"- Przemknęło przez jego myśl. Jeśli tak... Nie zrobił z siebie idioty, dzięki czemu mógł odetchnąć z ulgą.

Z drugiej strony, czemu przyśnił akurat jego? Nawet go nie znał.

Kai przeturlał się tak, że teraz leżał obok niego. Przełożył leniwie rękę opierając dłoń na łopatce przyjaciela. Policzek oparł na jego ramieniu.

-Uciekłeś mi. -Westchnął.- Musiałem wracać sam do domu.

-Co się wczoraj działo.- Zadał pytanie szeptem. Niewiele pamiętał. Nie wiedział, czy to co siedziało w jego głowie było pamięcią, czy wyobrażeniem.

-Nawet nie pamiętam kiedy wyszedłeś z imprezy swojej ukochanej.- Zaśmiał się Kai.- Dzwoniłem tysiąc razy, ale ty chyba nie wiesz jak działa telefon, bo ani razu nawet nie raczyłeś odebrać.

-Kiedy wróciłem?

-Um? Nie wiem.- Westchnął szatyn, wycierając swędzący nos o plecy Sehuna.- Film mi się urwał. Pamiętam, że tańczyłem w deszczu z latarniami. - Zarechotał, kładąc rękę na twarzy z zażenowania. - Co ja twoja niańka jestem, że to wszystko mam wiedzieć?

-No wypadałoby, skoro już gnieciesz moją pościel.- odpowiedział rozbawiony wyciągając przed siebie ręce.

-Zachowujecie się jak dwa ślepe chomiki.- Skomentował szczupły chłopak, stojący przy drzwiach do pokoju.- Kaia osobiście musiałem doprowadzić do domu, a ty Hunnie przypełzłeś gdzieś nad ranem.- Wyjaśnił przecierając zaspane oczy.

-Ach Chanyeol co my byśmy bez ciebie zrobili.- Westchnął teatralnie Kai.

-Ty już mi pokazałeś do czego jesteś zdolny. Nawet nie muszę się nad tym zastanawiać. - Zaśmiał się, siadając na swoim łóżku.

Sehun otworzył oczy, bo dopiero teraz uświadomił sobie, że coś mu nie pasuje. Spojrzał na swoje ciało. Jedyną rzeczą jaką miał na sobie była bielizna. U Kaia podobnie.

-Nawet nas rozebrałeś?- Wyraził swoje zaskoczenie.- Nieźle sobie z nami poszalałeś.

-Tak. Zgwałciłem i porzuciłem.- Zarzucił wysoki chłopak z lekką nutką ironii.- A co chciałeś w mokrych ciuchach kimać?

-Nie no Hyung, dzięki.

-Ach właśnie. Hunnie, miałeś to ze sobą.- Zgarnął ze stolika niebieski materiał i rzucił go prosto w twarz najmłodszego współlokatora.

Niemal natychmiast do jego nozdrzy trafiła przyjemna woń męskich perfum.

Był to sweter, który okrywał go tego wieczora.

Należał do Luhana...
"To ja jednak nie śniłem?"

...


Dopiero po napisaniu tej części, uświadomiłam sobie, że motyw Kaia z latarniami chyba nasunął mi pierwszy (i 4) teaser EXO.

http://www.youtube.com/watch?v=2i3WBA9z0Eo

.

candy toy, hunhan, luhan, exo, sehun

Previous post Next post
Up