Fandom: Siewca Wiatru/Zbieracz Burz - M.L.Kossakowska
Cykl: Historie z mroków Głębi
Postacie: Lucyfer
Chronologia: bardzo wczesny okres władzy Lucyfera, od pojawienia się w Głębi, do parę wieków później
Uwagi: Pomysł na tekst chodził mi od dawna po głowie, jednak dopiero dziś udało mi się jako tako to ubrać w słowa. Niestety, nie wiem, czy udało mi
(
Read more... )
Aoi - jest aż za bardzo otwarty i męczący xD Fakt, może on by próbował z kimś się socjalizować z Europy.. i pewnie nawet to jakoś by poszło. Tsubasa i Misaki też są dość towarzyscy, z Kojiro grał w jednej lidze i w sumie - znów - Genzo by tylko został jakoś z boku... W ogóle właśnie sobie uzmysłowiłam, że ponieważ Ken miał takiego schiza na punkcie Misakiego, pewnie Genzo, nie chcąc go drażnić, tym bardziej nie próbowałby żadnych z nim kontaktów ;)
Haha dokłądnie xDD Jak Kojiro się wyprowadził do Włoszech - Takeshi wyraźnie wspominał, że regularnie pisują sobie maile ^^
O znajomych z Shuutetsu, którzy jednak byli znacznie bliżej z Genzo, jakoś zapomniałam, a im autor poświęcał w sumie niewiele uwagi; można uznać, że jednak mieli z nim jakieś kontakty. A w plotki wierzył idiota-Ishizaki ;)
Na pewno nie musiałby spotykać się z graczami poza zawodami, jeśli już miałby coś robić, to zajmować się selekcją, lecz w obecnych czasach do obserwowania poczynań i postępów piłkarzy w zupełności wystarcza internet i telewizja ;) Przy czym tak czy inaczej - nawet na potrzeby zgrupowań wygodniej mieszkać w centrum kraju.
Ken w ogóle wielu typu ludzi nie lubi xDDDDD Nie lubi agresywnych, nie lubi zbyt miłych, zbyt głośnych, nie lubi większości kobiet... lista jest dłuuuuga xDDD ciężej by było powiedzieć jakich ludzi LUBI xDDD
Na razie nastrajam się psychicznie na opisanie kłótni Kena i Kojiro po spotkaniu na kampusie treningowym, ale tu potrzeba weny, więc wolę nie pisać tego 'na siłę'. Mam w głowie ogólny obraz, ale potrzebuję, żeby się to poskładało w sensowną całość, przy czym ten tydzien mi się zaczął w pracy tak ciężko, ze w domu już nie mam siły myśleć >.>''
Reply
Taa, albo by go polubili, albo Aoi by wszystkich wkurzył, nie da się go nie zauważyć xDDD
Hm, mogłoby do tego dochodzić fakt, że kiedyś Genzo (fikowo) był zadurzony w Tsubasie, a jednak Misaki był drugą połową Oozary. Ciekawe, czy też miałby schiza jak Ken odnośnie przyjaźni Kojiro-Misaki? Oczywiście, nie tak ewidentne, ale jednak mógłby czuć zazdrość o Misakiego. Choć z drugiej strony, nie pamiętam, aby Genzo miał złe relacje z Misakim, toteż może bardziej by zbywał schiza Kena, albo właśnie jak napisałaś, unikał kontaktu z Misakim.
I to właśnie są detale, które sprawiają, że tak bardzo kocham Meiwę-Toho. Tak samo, jak Takeshi, Ken i Kazuki w mandze żegnali się z nim przed odlotem. Zawsze mnie cieszyła więź tych zawodników. Co jest szalenie ironiczne, bo w końcu Nankatsu zawsze było tą czołową, przykładną drużyną, a takie u nich przyjaźnie, że aż żal wspominać xDDD
Haha, jak to Ishizaki xDDD Chociaż on chyba te plotki omawiał z resztą kumpli z drużyny, nie?
To zawsze ma jakieś wytłumaczenie :D :D
Kira też wrócił do Saitamy/Tokio jako trener?
To fakt xDDD Lista byłaby krótka, jakby umiałby sprecyzować jakie charaktery ludzi lubi.
Współczuję, oby jakoś wena naturalnie nadeszła. Niestety, nie ma żadnych nowych fanartów, by cię natchnąć...
Reply
Jak w mandze wyszło, że Kojiro musi bytować we Włoszech w towarzystwie kogoś jak Aoi.. z całego serca mu współczułam x_x'' Aoi drażnił mnie nawet bardziej niż Ishizaki, a to już wyczyn xDD
Genzo wyleczył się bezpowrotnie z zauroczenia Tsubasą gdy tylko pokochał Kena, więc pewnie nie miałby problemów z Misakim ;) Zwlaszcza że go raczej lubił i Misaki to był jedyny zawodnik z japończyków grających w europie, którzy w mandze/anime go odwiedzilii w Niemczech (o ile pamietam calkiem prywatnie) i byłą temu poświęcona dłuższa scenka. Ale jak się zastanowię, to nawet gdyby cośtam czuł do Tsubasy, zrobiłam z Genzo zbyt stabilną emocjonalnie osobę, żeby bawiła się w zazdrość gdy nie ma ona żadnego uzasadnienia ani sensu xDDDD
Jeszcze na lotniskach to niby się Nankatsu spotykało, ale to zawsze byla ogromna ekipa, a nie kameralne grono najbliższych; i jakoś bardziej wyglądało jak odprowadzanie na samolot idola (Tsubasa) niż przyjaciela ;)
Tak, omawiał, przy czym - już nie pamiętam, z kim konkretnie, czy był to Izawa i reszta Shuutetsu czy ktoś całkiem inny.
Kira - na pewno opuścił Okinawę, przy czym nie wiem, gdzie stacjonował konkretnie, nie było to chyba powiedziane w mandze;
xDDD
No niestey... i nowa manga jak na razie też jakoś strasznie nie inspiruje...
Reply
xDDD Wyczyn jakich mało xD Ale muszę się przyznać, że bardzo lubiłam tą scenkę jak Kojiro, Aoi i jeszcze jeden zawodnik spotkali się z tłumaczką Hyugi (Urichime?) podczas przerwy świątecznej :)
O ja! Zupełnie zapomniałam o tym, że go Misaki odwiedził :D Jak to dobrze, że możemy gadać o tej mandze, bo co rusz sobie coś odświeżam :D I chwała ci za to, że chociaż on jest stabilny emocjonalnie. Ciekawe czy schizy Kena i te widoczne napady złości by go jednak irytowały, bo właśnie nie ma ku nim żadnego powodu.
Taa, irytowało mnie to. Tak samo, jak to ciągle poleganie na Tsubasie, by wygrał im mecz :(
:)
xD Może wrócił do Saitamy? Kojiro miałby jak go łatwiej spotkać gdy wracał do domu na jakiś czas, czy coś :D
Łeee :(
Reply
Oj, a ja z kolei tej scenki kompletnie nie kojarzę xD Ale to dlatego, że cześć z włoską ligą dość mało uważnie czytałam. Zdecydowanie najlepiej kojarzę WY, bardzo lubię tę część i też na potrzeby fika musiałam ją czasem bardziej przyswajać ^^
Bo manga jest na tyle długa, że jak się nie czytalo jej kilka razy, wiele raczy umyka ^^ w ogóle co do zazdrości w związku Kena i Genzo, to tak sobie uświadamiam, że tam Ken był znacznie bardziej opanowany i nie wkręcał sobie dziwnych historii. Oczywiście był starszy i nie panowały już nad nim aż tak nastoletnie hormony, ale też .. rozumiał Genzo i mu ufał bardziej niż Kojiro. I traktował ten związek hm... może 'poważnie' to nie do konca to określenie, dla Kena było po prostu oczywiste, że to relacja na całe życie i do wielu kwestii podchodził inaczej niż przy Kojiro.. albo jedyną przycyzną było, że charaktery jego i Genzo były tak zgrane a szczesliwa milosc mu dobrze robiła na głowę xDDD
To właśnie jest najgorsze, że wedle autora w drużynie jest Tsubasa, a potem długo nic :// przykre, bo w prawdziwych drużynach tak się po prostu nie dzieje. A najlepsze obecnie drużyny często wcale nie mają mistrza-kapitana-niezwyciężonego, lecz ich siła opiera się na zgraniu całej ekipy i tym, że każdy jest dobry, a kapitanem jest po prostu ten, co ma największą charyzmę, wcale niekoniecznie jakaś gwiazda świetlista ;)
Saitama to chyba najlepsza opcja ^^
(Miałam na dziś wielkie plany by pisac, ale rozpadły się totalnie, gdy z pracy wróciłam koło siódmej wieczorem - miałam zreszta koszmarny dzień, z nadgodzinami, wrzeszczącym przez telefon klientem i świadomością, że z naszego 4-osobowego zespolu jedna dziewczyna ma na uczelni tygodniowy zjazd na jakimś zadupiu, a ja ją zastępuję i generalnie chce mi się wyć jak myślę o kolejnych dniach; nie wyrabiam sie z wlasnymi zadaniami, a co dopiero z jej. Buuuuu :<<< dobrze przynajmniej ze zaraz weekend, bo po dzisiejszym czuję się jakby ktoś wyciągnął mi mózg, zwinął w kłębek i tenże kłąb wsadził mi do gardła. Masakra >.>'')
Reply
Cóż, nie mam doświadczenia w podobnej sytuacji "mój były kumpluje się z obecnym", więc nie mam jak się wypowiedzieć, ile w tym schiz samego Kena a naturalnych problemów ^^
To się uzupełniamy xD Ja pamiętam głównie to, co było z Kojiro, na więcej mój umysł nie stać xDD Dla mnie te poszczególne okresy mangi i tak zlewają się w jedno, to dobrze, że to ogarniasz :D
Hehe, taaak. Chyba to raczej miłość dobrze działała na jego odpały xD
Dlatego zawsze Toho/Meiwa wydawała mi się taka... realniejsza. Bo nawet inne drużyny z reguły miały swoich wyrazistych kapitanów, a potem tylko tłumek zawodników. A oprócz Kojiro i Kena, był jeszcze Sawada, a później Meiwa i Toho udowodniały że potrafią grać bez Kojiro i to całkiem mocno przyciskając przeciwników. Potem to chyba jeszcze niemiecki team był taki zróżnicowany.
:D
Współczuję :(
Oby weekend przyszedł szybko i zakończył tą masakrę ^^
Reply
xDDD
Ja kiedyś trafiłam w taki układ - nie polecam, chociaż nie byłam "pośrodku" lecz byłam "obecną która nie trawi byłej z różnych przyczyn". Takie trójkąty emocjonalne są dla mnie męczące, bez względu na konkrety i szczegóły i 'uklad przyjaźni'. W ogóle sytuacje gdzie osoby z którymi 'kiedys-cos' się konfrontują są dla mnie megakrępujace i nie cierpię takich sytuacji za całokształt. Więc nie dziwię się Kenowi, że jest mu dziwnie, jak Genzo i Kojiro są jednocześnie w pobliżu xD W sumie Hoshi równiez po częsci to dotyczy (zabawne - z Hidekim zupełnie nie występuje ten problem poza samym faktem, że Kojiro go nie trawił ;)) O god... i to mi uświadomiło, że w moja relacja z przeszłości momentami strasznie przypominała układ Hideki-Ken-Kojiro i ja w nim byłam Kojiro - świat się kończy, skoro się identyfikuję akurat z nim xDDDDD
DOkładnie :D Ale to mi uświadamia, że mangę 'Kojiro we Włoszech' kiedyś powinnam sobie przypomnieć... Ogarnianie ram czasowych - to tylko u mnie z potrzeb fikowych, inaczej nie przykładałabym do tego takiej wagi ;) Ale jak coś piszę to ogromną czesc reasearchu pochlania szukania informacji, ile kto miał lat i w jakim miesiącu dana rzecz miała miejsce.
Uznajmy, że tak właśnie było^^ W sumie - pozytywne przesłanie, że 'miłość zmienia na lepsze' ;))
O ile jeszcze Nankatsu miało kogokolwike wyróżniającego się poza Tsubasą (Misaki a wcześniej Genzo), to z kolei w innych ekipach właściwie zawsze była jedna, wyraźna gwiazda - Soda, Misugi, Matsuyama, bracia Tachibana (oni sa jak jedno ;p), Nitta już może nieco mniej bo miał Urabe, podobnie jak Jito który grał z Sano. I fakt - niemiecka drużyna narodowa to był dobry przykład, a Bayern to już w ogóle - drogi klub faktycznie pościągał masę gwiazd z innych krajów, każdy rewelacyjny i wyjątkowy (ten Chińczyk Sho, Levin, oczywiście Schneider, chyba bramkarz Muller i jestem pewna ze był ktoś jeszcze).
Na razie weekend zapowiada mi się średnio... mój wujek trafił do szpitala, więc atmosfera dość przygnębiająca. Mam nadzieję, że to nie wygląda tak źle, jak to przedstawia moja pesymistycznie usposobiona mama...
Reply
Ta manga o Kojiro była fajna ze względu na bohatera, gdzie fajnie było widać jego zmiany :) Nie to co liga z Tsubasą, nudne mecze i jego pierdoły xD
xDDD
Albo miłość tamuje schizy, choć też rodzi nowe. Ken mógłby napisać kiedyś książkę o tym, albo swoją autobiografię (w co powątpiewam, bo pewnie by połowę rzeczy z życiorysu ominął szerokim łukiem :D)
To mi się podobało właśnie w niemieckiej lidze/drużynie, że autor jakoś pokusił się dorzucenie tam wielu gwiazd - albo uznał, że dla fanek rzuci przystojniakami w jeden team :D
Przykro słyszeć :(
Reply
Z Kojiro przede wszytskim podbała mi się sprawa Mazza, bo tam w kilku kadrach zawierało sie wiecej realizmu i sensu niż w we wszystkich scenkach z Tsubasą razem wziętych ;)
Że rodzi nowe - to pewne, ale i tak Genzo świetnie działał na Kena i też radził sobie z nim we właściwy sposób, zeby schizy możliwie wyciszać; Ken i pisanie? Jakoś zupełnie go nie widzę, zbyt jest na to ściemniający i raczej nie jest typem literata ;)
To też możliwe^^
Z wujkiem okazało się znacznie gorzej niż ktokolwiek przypuszczał... chociaż bardzo chorował od dawna, to sądziliśmy, że to po prostu kolejna wizyta w szpitalu, bo powtarzały się przez ostatnie lata co kilka miesięcy i zawsze ostatecznie go wypuszczali i było.. w miarę. Niestety, dzisiaj nagle zmarł, zaraz po naszej wizycie.. więc pewnie do pogrzebu w poniedziałek będę mało dostępna, zwłaszcza że babcia jest w bardzo kiepskiej formie...
Reply
O tak, bardzo lubiłam ich relacje i wydarzenia powiązane z tym. Zresztą, Mazz był zabawny na swój gburowaty, agresywny sposób xD
Genzo powinien zostać psychologiem, miałby wprawę z użeraniem się z dziwnymi schizami ^^ Haha, właśnie wyobraziłam sobie książkę autorstwa Kena (lub Hikkiego), gdzie albo lecą same ściemy, albo jakieś wypaczenie wydarzeń, bo z upływem lat inaczej je spostrzegali, albo jakieś schizy, że jak wyciągnie zadawnione urazy, to tylko wywoła nową burzę ^^
:)
Współczuję :(
Ech, jakie to życie jest kruche i niepewne :(
Reply
Fakt :) i pomijając te jego złośliwe początki, on był taki... zwyczajnie dobry i pomocny. Zabrał sie za pomoc Kojiro, chociaż potem nie musiał tego robić i faktycznie szczerze się przejął jego losem. Bardzo podobała mi się scenka, gdzie obejmował Kojiro sprowadzając go z boiska.
Oj, aż tak święty Genzo raczej nie był ;) Kluczem do jego szczęścia z Kenem nie było rozwiązywanie jego wszystkich problemów i zmienianie go, tylko akceptowanie jego większości cech - również wad - chyba że coś osiągało ekstrema i stawało się naprawdę chorobliwe, tak, że dla samego Kena stanowiło zagrożenie jakiegoś rodzaju (np - zawalona totalnie forma skutkuje dla piłkarza brakiem dobrze płątnej pracy, a z jego formą chyba w latach przeze mnie nieopisanych też trochę musiał wojować). Psychologowie za to walczą z czymkolwiek z czym się do nich przyjdzie i zapłaci ;)))
Ken nie byłby w stanie tego dokonać, zdecydowanie ;)) Za to Hideki - myślę ze z jego talentem do ubarwiania i giętkim językiem - autobiografia, po pewnej cenzurze i ukryciu nazwisk - mogłaby być niezła ^^
No niestety, takie życie... Może dobrze, że zaraz po pogrzebie musiałam wracać do Warszawy z siostrą i jej chłopakiem (pilne sprawy firmowe u całej naszej trójki) bo wątpię, czy zniosłabym kolejny dzień tej ponurej atmosfery. I tak sam pogrzeb mnie rozłożył emocjonalnie i czuję się jakbym nie spała od kilku dni... a siedzieć z resztą bliskiej rodziny - prawie wszyscy zostali - i się pogrążać w depresji.. nie, wolę być daleko i się od tego oderwać.
Reply
Dobry, pomocny, ale chyba z kłótliwą naturą. Nie wiem, może coś mylę, ale miałam wrażenie, że on był postrachem w tym klubie. No, chyba, że to komiksowa cecha Włochów ^^ Taa, ta scenka była bardzo ciekawa jeśli chodzi o ich relacje, ale też smutna dla mnie :(
xDDD Co by Ken zrobił bez jego pomocy/obecności. Aż nie umiem sobie wyobrazić jakby fikowy Ken sobie radził w życiu bez niego :)
Haha, Hikki taką kosmiczną autobiografię by napisał, że byłoby ciekawie ją przeczytać xDDD Choć myślę, że Ichiro by się nie kwapił do tego xDDD
Taa, też bym wolała czmychnąć, niż dobijać się w takim towarzystwie :(
Reply
Ta scenka była w ogóle trudna i zaskakująco jak na tę mangę.. prawdziwa? Trenerzy zazwyczaj tacy właśnie są, opiekuńczy i trochę 'ojcowsko' traktujący zawodników, a w CT nie widziałam tego aż tak po meczach albo gdy zawodnik potrzebował wsparcia. Nawet taki towarzyski Roberto nie wykazywał podobnych cech.. ale to może po prostu typowe dla Japończyków.
Ja też nie umiem xD I nie wiem jak on i Hoshi ogarniali czwórkę dzieciaków, dom i pracę obydwojga zanim Genzo do nich sprowadził się na stałe ;)
Ichiro by mógł właśnie pierwszy przeczytać i pójśc urwać mu łeb natychmiast po lekturze xD
Ano... Na razie wyrwałam sie stamtąd i aż tak tego nie odczuwam. Obawiam się jednak zbliżającej się Wielkanocy, gdy siądziemy przy stole i kogos będzie brakować... chyba właśnie pierwsze święta - dowolne - po śmierci w rodzinie są najtrudniejsze, bo dopiero wtedy ostatecznie się uświadamia, że kogoś już nie ma...
W ogóle - zdecydowałam się wreszcie przenieść do Sinnoh w pokach; zupełnie nie mogę się przyzwyczaić, dawkuję sobie jednak nowości i na razie tylko do dwóch pierwszych krain chodzę. Ale żadne gatunki mnie tam nie zafascynowały, żeby na nie polować i wciągać do stałej drużyny ;)
Reply
Hm, chyba tylko Kira wykazywał się wsparciem dla Kojiro, jeśli chodzi o trenerów (z różnym skutkiem, bo raz Hyugę niemal wywaliliby za ten wyjazd na Okinawę, ale też wspierał go na meczach, etc). To nawet ironiczne, że scenki skupione na Kojiro wychodzą autorowi tak realistycznie, gdy Tsubasa zawsze i wszędzie jest gwiazdą i "bogiem piłki"...
xDDD
Haha, Ichiro jako cenzor byłby super - oczywiście nie wiadomo, czy Hikki by to przeżył :D
Taaa, ja niestety już jedne takie święta miałam za sobą, aż mi się nie chce nawet myśleć o wielkanocy - tyle mnie pociesza, że nie spędzamy tego święta tak całą rodziną, tylko najbliższą. No nic, trzeba będzie przetrwać :(
O! Może w kolejnych dziczach coś ci wpadnie w oko :)
Reply
Tak, Kira faktycznie się przejmował losem podopiecznych, ale włąśnie te jego głupie pomysły + picie dość mocno nadszarpywały w moich oczach jego pozytywne cechy.
To dziwne tym bardzeij, że autor ewidentnie uwielbia Tsubasę, wiec powinien mieć lepiej przemyślaną jego postać... ale też możliwe, że Tsubasa to dla niego takie 'męskie Mary Sue' które kocha tylko sam twórca, a wszystkich czytelników wkurza idealnością xDDDD
Ja w ogóle już WIDZĘ minę Ichiro, jakby czytał niektóre fragmenty, o ile bylyby szczerze opisane - zwłaszcza wszelkie scenki łóżkowe z udziałem 15-letniego Kena xDDDDD
No niestety.. u mnie z kolei najbliższa rodzina - to i tak kilkanaście osób, zawsze spotykamy się w tym gronie i właśnie to grono się.. zmniejszyło. Dobrze, że teraz cały czas ktoś jest z babcią, bo ona to wszystko zdecydowanie najgorzej zniosła.
Może ^^
Na koniec - niespodzianka. Miałam parę przebłysków weny, ale dopiero dziś jakoś to spięłam, skończyłam kenowo-kojirową scenkę i nawet udało mi się zacząć następną, nawiązując bardziej do mangi i splatając z nią fikowe wydarzenia. Rozmowa Mikamiego z zawodnikami - to bardzo luźne tłumaczenie paru tekstów z mangi, dostosowane tak, jak tego potrzebowałam ;)
http://www.sendspace.pl/file/9860f2fea578d6c03a1cb37
Reply
Coś w tym jest - w końcu to między innymi alkoholizm trzymał go z dala od powołania na ważne stanowiska trenerskie. Dobrze, że człowiek wychodzi na prostą :)
xDDDD W mandze gdzie Tsubasa nie pójdzie, ma szerze wielbicieli, sympatię wszelkich zawodników oraz samych rywali z górnej półki. Przychylam się więc do 2 teorii, on to ten męski mary-sue xD
Hikki by chyba nie dożył końca swej własnej powieści... przy czym nie dziwię się Ichiro, bo poza kwestią wiekową, pozostaje prawo Kena do zachowania takich szczegółów a nie do publikacji na cały świat. Ciekawe ile by stron miał manuskrypt książki a o ile byłoby krótsze wydanie xDDD
Taa :( Ja do swojego dziadka jeżdżę dość często, niby mieszka z ciocią moją, ale wiadomo, ona w pracy, to za dnia czasem dziadkowi trzeba pomóc (zakupy, popłacić rachunki, etc). Niby trzyma się dobrze, ale już mi zapowiedział że nigdy więcej nie pójdzie do lekarza i ma wyraźną traumę na tym punkcie według mnie. Ale nie przemówi mu się do rozsądku >_<
:)
To nawet ciekawe, jak zawodnicy by się w "realu" zachowywali między sobą, gdy w mandze z reguły wszyscy byli w względnie dobrych relacjach, jeśli nie w super pozytywnych. Biedny Ken, on z deka jest osamotniony jeśli chodzi o ludzi, którzy go rozumieją i z którymi chce się widzieć ^^
(I nie ma to jak ustalanie wspólnej wersji przed Chi-Chi odnośnie obiadu xDDD)
Zastanawiam się na ile okolica gdzie mieszkał Kojiro wpłynęła na jego odruch bicia kogoś/czegoś w gniewie ^^ Zwłaszcza, że cały czas zachowuje się tak agresywnie (znów mangowy Kojiro mi się wpycha w wizje xD)
"oprócz złości, pojawiło się coś, co Ken u każdej innej osoby nazwałby lękiem i bólem. Zaśmiał się z takich pomysłów, bo jego zdaniem Kojiro nie odczuwał podobnych emocji" nie ma to jak znać swego dobrego przyjaciela (o związkowej relacji już nie wspomnę) na wylot... ech, oni totalnie zawodzą na linii porozumienia...
Ech, mam ochotę trzasnąć Kena za hipokryzję - skoro spanie z kimś na jednym łóżku (co może być odebrane dwuznacznie) to żaden powód do zazdrości, to czemu Kojiro robi takie sceny zazdrości gdy Misaki jest w pobliżu... ech, nie mam sił do tego człowieka ^^
(Ok, jakoś nie umiem widzieć Kojiro jawnie zastraszającej dziewczynę lub wręcz noszącego się z takim zamiarem. Zawsze miałam wrażenie, że on wobec kobiet (i może dzieci) ma instynkt zbyt silny, by kierować własną złość na nie)
(To oni grali aż trzy mecze z Holandią? ^^)
Haha, nie mogę, że Genzo i Kojiro mają podobny sposób odreagowywania przegranej - zaszyć się i trenować xD
Reply
Leave a comment