Wszystkiego najlepszego w dniu zakochanych i innych takich ;) And here's a fic for ya ;)
Autor: Gokuma
Tytuł: Pamiątki
Fandom: Bleach AU
Pairing: Byakuya/Renji
Rating: PG
A/N: AU Potterowskie
Dla:
marianek - taichou, inspiratorki tego AU :)
Pamiątki
To był męczący dzień. Byakuya pchnął drzwi do swojego pokoju i spojrzał z ulgą na pogrążone w półmroku - i ani odrobinę czerwone - pomieszczenie. Corocznie czternastego lutego uczniów Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart opanowywał amok, który niestety trzeba było, w ramach tradycji, tolerować. Wszystko obwieszone było sercami, świeciło, pachniało bądź błyskało na różowo. Sam Byakuya ledwo otworzył tego dnia drzwi - przysypane hałdą miłosnych liścików, prezentów i bombonierek. Kuchiki nie cierpiał słodyczy, więc wszystkie czekoladki odniósł zaraz do skrzydła szpitalnego, by pani Pomfrey miała czym karmić swoich pacjentów. Większość paczek na wszelki wypadek zanihilował - zbyt wiele walentynkowych prezentów nosiło na sobie mniej lub bardziej udane uroki.
Teraz jednak zapadła wreszcie noc i wszystko w końcu ucichło. Z głębi korytarzy słychać było tylko stłumiony śpiew Sir Cadogana - obłożonego (chyba przez przypadek) zaklęciem Cantaty, które, niestety, musiało się samo wyczerpać. Byakuya westchnął i rzucił na ściany i drzwi czar wygłuszający - w końcu, po całym dniu uganiania się za ogarniętych obłędem Gryfonów należał mu się spokojny sen. I trochę czasu na naukę - choć nikt chyba poza nim nie pomyślał, by czternastego się uczyć. Ale nazwisko "Kuchiki" zobowiązywało; a poza tym, czytanie stronic ksiąg zaklęć działało na prefekta uspokajająco.
Byakuya zdjął przez głowę wierzchnią szatę i zrobił krok w głąb komnaty - gdy nagle z okolic podłogi dał się słyszeć dziwny trzask. Chłopak spojrzał pod nogi: nastąpił właśnie na płaski pakunek, na tyle płaski, by zostać wsuniętym pod drzwi - na pewno po tym, jak usunięto ranną porcję prezentów. Byakuya machnięciem zapalił światło i przyjrzał się znalezisku bliżej: na podłodze leżało coś spowitego w celofan, teraz najwyraźniej cokolwiek uszkodzone. Kuchiki sprawdził prezent: najwyraźniej nie miał na sobie żadnych czarów, był zwykłym, niepodszytym żadnym urokiem podarkiem. Chłopak schylił się i podniósł dużą, leciutką paczkę - która, po bliższej inspekcji okazała się zawierać duży, sercowatego kształtu lizak.
Byakuya uśmiechnął się z lekkim politowaniem: coś takiego musiało pochodzić od jakiejś pierwszoroczniaczki albo pierwszoroczniaka - w końcu w Dzień Świętego Walentego możliwe było wszystko. Nieco rozbawiony, wziął do ręki różdżkę i rzucił na prezent czar Querendam - ujawniający nadawcę przesyłki. Byakuya wpatrzył się w falujący, stopniowo wyostrzający się obraz stworzony przez zaklęcie...
Po czym wziął podarunek w obie dłonie i delikatnie odłożył go do jednej z mnóstwa kryjących jego skarby skrzynek.
- Musi być przeterminowany - powiedział Renji, dotykając ostrożnie celofanu, który - po dziesiątkach lat - stał się już cieniutki i łamliwy.
- Możliwe - odparł Byakuya, zdejmując keisenkai i rozcierając skronie.
- Świsnąłem go wtedy z Miodowego Królestwa - zaśmiał się Abarai, po czym - niemal odruchowo - zaczął składać w dłoniach zaklęcie odprężające, jedno z tych, które, będąc z Byakuyą, opanował przed dziesiątki lat bezbłędnie.
- Kraść się nie powinno - powiedział surowo dziedzic rodu Kuchikich, próbując jednocześnie (ze średnim rezultatem) ukryć westchnienie ulgi, gdy zaklęcie Renjiego owinęło jego obolałe ciało.
- Ani składować przeterminowanych słodyczy.
- WAŻNYCH prezentów się nie wyrzuca, Abarai.
Wszystkiego Sercowatego! ^^