Bleach/Incepcja :) I angst, i różne rzeczy, które w snach siedzą...
Autor: Gokuma
Tytuł: Inne sny
Fandom: crossover Bleach/Incepcja
Pairing: Eames/Artur
Rating: PG-15
Warning: znęcanie się nad miłymi i niemiłymi ludźmi. Angst.
A/N: Ze strony Bleacha fik odwołuje się do końca ostatniego arcu (i kary, która spotkała głównego inspiratora całego tego zamieszania). O losach Artura sprzed "Incepcji" nie wiemy wiele. Więc i przedstawiona tu wersja jest możliwa *poor Artur*
Dedykacja: dla
akayalovesyaoi ,dzięki której "Incepcję" staram się pisać ;)
Inne sny
Artur nie lubi tego miejsca w swoich snach. Zbyt przypomina mu o innym - i o bliznach, które do tej pory ukrywa pod nienagannym strojem i o których stara się nie myśleć. Dotyk wciąż jest dla niego wyzwaniem: woli nie być dotykany dłużej niż to absolutnie konieczne, ani nie dotykać innych - choć stara się nie pozwolić na to, by to, co zdarzyło się kiedyś, panowało nad jego dzisiejszym życiem. Uprzejmy dystans jest wygodną pozą, dzięki której może normalnie funkcjonować - i dzięki której traktowany jest z szacunkiem. Zna się na swojej pracy, jest profesjonalistą w każdym calu; nikt nie musi wiedzieć o męczących go nadal koszmarach.
We śnie, który wraca od czasu znajduje się w wielkim, pustym pomieszczeniu. Pomieszczeniu bez okien, wyłożonym szarymi, kamiennymi płytami, pomieszczeniu, które, zdaje się, jest więzieniem. Więzieniem dla jednej osoby: mężczyzny siedzącego na dziwnym krześle-tronie, spętanego aż po samą szyję. Więzy obejmują ciasno nogi, dłonie, tułów i nawet szyję. Na twarzy mężczyzny widnieje zawsze ten sam znużony półuśmiech. Pod lewym okiem rozlewa się brunatny, nachodzący na starszy, siniec. U podstawy szczęki widać duży, brzydki krwiak.
Artur obchodzi dookoła więzienie mężczyzny, ale nigdzie nie można stąd pójść, niczego otworzyć. Zawsze w końcu wraca do samego więźnia - choć ten najwyraźniej nie widzi swojego gościa. Czasem Artur siada i czeka, aż sen się skończy. Ale czasem to trwa i trwa, jakby to miejsce było kawałkiem limbo. Ciche, puste pomieszczenie przypomina Arturowi o nim samym - o rzeczach, o których nie chce już myśleć, o bólu, który od dawna stara się zapomnieć. Mężczyzna odzywa się czasami bezgłośnie lub stara się poruszyć dłońmi - przy trzeciej, czwartej wizycie Artur dostrzegł, że ręce więźnia są obrzęknięte, jakby ktoś je zmiażdżył, po czym nie troszczył się za bardzo o to, czy odzyskają sprawność. Czasami mężczyzna zanosi się kaszlem, po czym zaciska wargi i zamyka oczy - jakby chciał ukryć nadchodzącą falę bólu, nie zdradzić się ze swoim cierpieniem.
Księżyc zagląda do hotelowego pokoju, budząc śpiącego do tej pory mocno Eamesa. Mężczyzna odwraca się na bok, w stronę leżącego obok Artura - nagiego pod hotelowymi pościelami i skulonego teraz, z dłońmi, zwiniętymi w pięści, tuż przy twarzy. Eames dotyka delikatnie jego pleców - na których, jak od niedawna wie, widnieją długie, głębokie bruzdy. Ostrożnie muska palcami poranioną skórę, brunatny ślad na szyi, który na co dzień zasłania wyprasowany idealnie kołnierzyk, gładzi nagie ramię. Stopniowo Artur zaczyna spokojniej oddychać.
Więzień ze snów zostaje sam - aż do końca czasów.