Bohemia was at once a place of myth and a state of mind
Richard Dorment
Najpotężniejszy mit XX wieku znalazł swoje wcielenie w wystawie „Bohema: od da Vinci do Picasso”, która odbywa się w Grand Palais w Paryżu. To nie jest historia wspólnoty artystycznej, ani nawet nie historia grupy etnicznej, są to raczej dzieje jednego mitu, istotą którego był pewien stan zmysłu, jednoczący ludzi, epoki, przestrzeni. Kuratorowi wystawy Sylvainowi Amicowi udało się uchwycić atmosferę tego niepoznanego kraju przeszłości, którego szuka w Paryżu nie tylko każdy podróżujący - przybysz, ale również zakorzeniony paryżanin.
Na wystawie są zebrane dzieła takich artystów jak Leonardo da Vinci, Georges de la Tour, Edgar Degas, Vincent van Gogh, Kees van Dongen, Pablo Picasso oraz innych cieszących się uznaniem mistrzów sztuki światowej. Lecz w tym przypadku ważne jest nie „co jest przedstawione?”, tylko „jak to jest przedstawione?”. Kompozycja z jednej strony odzwierciedla historię nastawienia wspólnoty zachodnioeuropejskiej wobec Cyganów - frywolnych próżniaków i brudnych złodziejów. Ale to jest tylko preludium, ponieważ prawdziwą ideę „Bohemy” rozumiem dopiero przy wyjściu, gdy obejrzę inną część wystawowej przestrzeni. Na drugim piętrze widzę zupełnie inny, ale tak podobny do pierwszego świat cyganerii artystycznej - amoralny, nędzny, lekkomyślny, kolorowy. Zaczynam wędrówkę przez Legendy pracowni artystycznej, Mity Bohemy, Podeszwy wiatru, Cafe de Monmartre. To są nazwy zaledwie niektórych sal, które budują osobne opowieści o fantastycznym, tak upragnionym, ale jednocześnie tak nieosiągalnym świecie Bohemy.
Oni nigdy nie byli swoimi w tym świecie, dlatego musieli stworzyć swój własny. Nie mieli swojego domu, dlatego byli swobodni. Dzięki sztuce wolności osiągnęli wolność sztuki. W jakimś stopniu właśnie początek tej wystawy gwarantuje znaczenie jej końca: głodni włóczędzy, którzy znajdują się na najniższym szczeblu społecznym, na marginesie życia, pomimo tego jednak nadzwyczaj utalentowani, jaskrawi i żywi.
Pisząc takim językiem świadomie, próbuję przekazać ten poziom wrażliwości, na który oddziałuje wystawa „Bohema”. Po raz kolejny trafiam w pułapkę tego mitu: szukam zauroczenia światem sztuki bez reguł, ograniczeń, zysku. A znaczy potwierdzam moc głównego przesłania wystawy, które uchwycił w swojej recenzji brytyjski dziennikarz Richard Dorment - Bohema była zarazem miejscem mitu i stanem umysłu.
Obraz: Henri Lehmann. Portret Liszta.