Po bolly...

Jun 29, 2009 21:37

Wszyystko mnie booooli, każdy najmniejszy mięsień, a o kręgosłupie to nie wspomnę. Ale i tak było cudownie, naprawdę. Choć wolałabym, żeby wszystkim z nas było cudownie po imprezie... I w trakcie. A nie, żeby se przyszedł taki jeden i syfu narobił. Żałosne dwa metry mężczyzny. Czy ile on tam ma, nieważne.
 Prawdę mówiąc nigdy tyle się nie działo na raz. I chyba mi dobrze z taką przyjemną intensywnością. Znowu czuję, że jestem zwierzęciem stadnym.

Jak tak dalej pójdzie, to to mogą być najlepsze wakacje w moim życiu.
I mam ochotę na shishę. Ciekawe ile pociągnę na diecie shishno-piwno-kebebianej.

Btw szukam jakiegoś pedalskiego zdrobnienia. Coś w stylu słoneczko, misiaczku, kwiatuszku, tylko żeby było inne xP
 

inne, miłości wszelakie, imprezy

Previous post Next post
Up