Najwyraźniej tłumaczenie rzeczy, połączone z koniecznością czytania dziwnych rzeczy na test, sprawia nieodmiennie, że zajmuję się wszystkim innym, tylko nie tym, czym powinnam.
Najśmieszniejsze jest to, że jakoś nie umiem nawet robić rzeczy generalnie zastępczych bardziej twórczo - mam sporo seriali do obejrzenia i przynajmniej dwa wpisy tu do napisania (jeden nawet zaczęty i zapisany) a tymczasem myślowo idę na zupełnie inne tory. W swoiste sceny z życia, powiedziałabym.
Całe wieki nie wierzyłam, że reklamy mają wpływ na podświadomość. Tzn. wiedziałam, że jakiś tam mają, może na cudzą, ale na pewno nie na moją, bo przecież wiem, że manipulują i nie idę wcale kupić tych rzeczy, które mi tu reklamują, aż mam ochotę nie kupować ich nigdy więcej, zwłaszcza po 20 obejrzeniu tej samej reklamy w kinie.
Tu dygresja - zwiastuny filmowe wydają się mieć efekt przeciwny, do jakiejś odległej fascynacji Silent Hillem, poza dziwnym tytułem i moim masochizmem skłaniającym mnie do oglądania horrorów a potem panikowania, przyczynił się też zwiastun wepchnięty mi przed jakimś filmem. Pamiętam też oglądanie przez ileś czasu kanału dziwnej telewizji, gdzie przez chyba kilka godzin na okrągło leciało kilka zwiastunów, w tym Van Helsinga, którego widziałam w końcu niedawno i bodajże Solisty.
Ale wracając do tematu - myślałam, że mój mózg jest odporny na reklamy, dopóki czekając (przed)ostatnio na film nie poszłam kupić jedzenia. Kupuję sobie kupuję i zdecydowałam się, że nie wezmę wody tylko herbatę mrożoną. Po podejściu do półek uznałam, że lepiej Lipton niż Nestea, chyba lekko droższa, ale Lipton jakoś lepiej brzmi, na dodatek miała tam napisane, że jakieś 30% mniej cukru czy coś takiego. No i zielona, ale mango, nie cytrynowa, z jakiegoś powodu zapamiętało mi się, że mango jest dobra. I wszystko było dobrze, dopóki wracając do domu nie przypomniałam sobie, dlaczego ona mi się jakoś tak kojarzyła:
Click to view
Tja... Reklama w kinie od jakiegoś czasu już nie leci, chociaż nie jestem pewna od kiedy dokładnie (teraz jest Pepsi, nie rozumiem czemu z uporem muszą wsadzać reklamy rzeczy od których przynajmniej ja mam ochotę wyjść do łazienki tuż przed rozpoczęciem filmu) ale jak widać wpływ na mnie jednak miała, bo po dłuższym zastanowieniu - nie jestem pewna czy to mango kiedykolwiek wcześniej piłam.