Kończy się wrzesień, kasztany pospadały, za chwilę na nowo wkręcimy się w uniwersytecki młyn, a jesieni wciąż jakoś nie czuć. Dlatego spróbuję sama roztoczyć odpowiednią atmosferę tym archiwalnym okruszkiem z czasów licealnych. Tym, którzy nie lubią poezji, sugeruję
pójść poczytać coś innego.
(
Gdy wyroiły się tłuste kasztany... )