Polowanie na rzeźnika Wołynia

Jan 25, 2012 07:34

Polowanie na rzeźnika Wołynia

Jeszcze w czasie trwania II wojny światowej Sowieci podjęli krwawą walkę z nacjonalistycznym podziemiem na Ukrainie.

W przeciwieństwie do innych rejonów kraju na Wołyniu Polacy z wielką niecierpliwością oczekiwali nadejścia Armii Czerwonej. Wkroczenie Sowietów oznaczało bowiem koniec trwającej od 1943 roku rzezi dokonywanej przez ukraińskich nacjonalistów i dawało szansę na przeżycie.

Dwuznaczność sytuacji
Tragedię mieszkańców Wołynia pogłębiało to, że jedynym ratunkiem dla nich były działania NKWD (Ludowy Komisariat Spraw Wewnętrznych ZSRR) - tej samej zbrodniczej organizacji, która stała za masowymi wywózkami Polaków w 1940 i 1941 roku oraz wyłapywała żołnierzy Armii Krajowej działających na tamtym terenie.

Dwuznaczność sytuacji, w której znaleźli się ocalali z rzezi Polacy, najlepiej widać na przykładzie kierowanych przez czekistów Batalionów Niszczycielskich, czyli formacji samoobrony złożonych z miejscowych (patrz: "Polska Zbrojna" numer 48 z 27 listopada 2011 roku). W nielicznych ocalałych wsiach Polacy stanowili spory odsetek tych oddziałów. Strach przed okrutną śmiercią z rąk UPA (Ukraińskiej Powstańczej Armii) sprawił, że działania NKWD wymierzone w ukraińskich nacjonalistów zyskały spore poparcie polskiej ludności.

Krwawy rok 1944
Zajęcie Wołynia przez Armię Czerwoną oznaczało też początek nowego rozdziału w działalności UPA. Zgromadzone w lasach liczne sotnie przez kilka miesięcy stawiały zażarty opór Wojskom Wewnętrznym NKWD. W warunkach wojny partyzanckiej,

której celem było fizyczne zniszczenie przeciwnika, obie strony stosowały niezwykle brutalne metody walki. Ofiarami często padali zwykli cywile, których podejrzewano o sprzyjanie partyzantom bądź też o związki z Sowietami. Zabitych każdego miesiąca można było liczyć w tysiącach.

Aby usprawnić walkę z nacjonalistycznym podziemiem, koordynację działań powierzono funkcjonującemu w strukturach NKWD Wydziałowi Walki z Bandytyzmem. Jedną z najważniejszych spraw prowadzonych przez Sowietów stała się operacja "Barłóg", której celem było ustalenie miejsca pobytu najważniejszych dowódców UPA, w tym Kłyma Sawura. W toku śledztwa każdy z poszukiwanych dostał kryptonim operacyjny.

Sawura otrzymał miano "Szczur". W trakcie przesłuchań wziętych do niewoli członków UPA oraz konspiracyjnej siatki OUN (Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów) Sowietom udało się ustalić, że Kłym Sawur naprawdę nazywa się Dmytro Klaczkiwski. Doświadczeni śledczy bardzo szybko zorientowali się, że mają do czynienia ze swoim starym znajomym z lat 1939-1941, kiedy to po napaści na Polskę Sowieci aresztowali znaczną cześć działającej od początku lat trzydziestych siatki OUN.

Przemilczane zbrodnie

Próba obarczenia Polaków współodpowiedzialnością za eksterminację polskiej ludności Wołynia i Małopolski Wschodniej nie ma szans powodzenia. Nie da się postawić znaku równości pomiędzy metodycznie realizowaną eksterminacją prawie 120 tysięcy Polaków a akcjami odwetowymi przeprowadzanymi z inicjatywy lokalnych komendantów Armii Krajowej, w których zginęło kilka tysięcy Ukraińców.

Proces 59
Klaczkiwski urodził się w 1911 roku w Zbarażu. W okresie międzywojennym za przestępstwa popełnione w trakcie działalności w OUN (był referentem młodzieżówki na dawne województwo stanisławowskie) odbywał wyrok w polskim więzieniu. Za działalność nacjonalistyczną ponownie został aresztowany we wrześniu 1940 roku.

W tak zwanym procesie 59 został skazany na karę śmierci, którą następnie zamieniono na dziesięć lat łagrów. W 1941 roku, wykorzystując zamieszanie pierwszych dni wojny, Klaczkiwski zdołał zbiec z sowieckiego więzienia w Berdyczowie. Wkrótce aktywnie włączył się do pracy w OUN, gdzie szybko awansował i ostatecznie objął dowództwo działającej na Wołyniu grupy UPA-Północ. W 1943 roku osobiście kierował rzezią ludności polskiej na Wołyniu i według wielu badaczy był jej głównym inicjatorem.

Po wkroczeniu Armii Czerwonej Klaczkiwski ukrył się wraz ze swoimi podwładnymi w wołyńskich lasach. W ciągu kilku miesięcy dowodził walkami z jednostkami Armii Czerwonej i Wojsk Wewnętrznych NKWD, które działały na tym terenie. Od jesieni 1944 roku, po serii dotkliwych ciosów zadanych oddziałom UPA przez Sowietów, ukrył się w chutorze Orżew w rejonie Klewania.

Wpadka "Rudego"
Wielomiesięczne poszukiwania dowódcy UPA-Północ nie przynosiły rezultatów. Co prawda w trakcie licznych obław likwidowano całe oddziały i brano setki jeńców, nie było jednak wśród nich osób mogących doprowadzić czekistów do dowództwa. Przełom nastąpił dopiero w styczniu 1945 roku. W rezultacie przesłuchań wziętych do niewoli upowców śledczym z Wydziału do Walki z Bandytyzmem udało się ustalić miejsce przebywania innego wysokiego rangą dowódcy UPA Jurija Stelmaszczuka (pseudonim "Rudy").

Wysłana na miejsce grupa rozpoznawczo-poszukiwawcza z 9 kompanii 169 Pułku Strzeleckiego Wojsk Wewnętrznych ustaliła, że "Rudy" ukrywa się w lasach koło wsi Jajno w rejonie Kamienia Koszyrskiego i ma stałą ochronę. Kontynuując poszukiwania, Sowieci dopadli oddział "Rudego" 22 kilometry na wschód od Jajna. Po krótkiej walce zlikwidowano kilkunastoosobową ochronę i ujęto dowódcę. Chory na tyfus Stelmaszczuk próbował się ostrzeliwać, jednakże został raniony i obezwładniony przez czekistów.

Zdobycz była wyjątkowo cenna. W ręce NKWD rzadko wpadali dowódcy UPA tak wysokiego szczebla i z tak bogatym doświadczeniem, sięgającym jeszcze służby w specjalnym batalionie abwery "Nachtigal". "Rudego" przewieziono do pilnie strzeżonego szpitala NKWD, gdzie opatrzono mu rany oraz rozpoczęto leczenie tyfusu.

Na przesłuchanie jeńca przybył osobiście zastępca ministra spraw wewnętrznych Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej generał Timofiej Strokacz, który dość szybko zmusił Stelmaszczuka do wyjawienia licznych tajemnic.

Przeczesywanie lasów
Tak oto 9 lutego 1945 roku, a więc niespełna dwa dni po rozpoczęciu przesłuchań, uzyskano dokładne dane o miejscu pobytu dowódcy UPA-Północ. Aby zdążyć przed dotarciem informacji o wpadce "Rudego", jeszcze w tym samym dniu rozpoczęto przygotowania do obławy na Kłyma Sawura. 10 lutego siłami 20 i 24 Brygady Wojsk Wewnętrznych zablokowano rejon Klewania. Do środka pierścienia wpuszczono kilka grup rozpoznawczo-poszukiwawczych dowodzonych przez miejscowych czekistów, którzy doskonale znali teren. W pierwszym dniu przeczesywania lasów zlikwidowano oddział ochrony Kłyma Sawura dowodzony przez "Uzbeka". W trakcie walki zginęło 22 upowców, jednakże główny cel operacji nie został osiągnięty. Sawur zdołał zbiec.

Następnego dnia poszukiwań doszło do serii kolejnych starć, w których trakcie czekiści zabili 79 osób i aresztowali 181. Kłym Sawur wciąż jednak był nieuchwytny. Stale zaciskający się pierścień okrążenia i likwidacja niemalże całej ochrony upowskiego dowódcy sprawiły, że teren poszukiwań znacznie się zawęził. W trakcie wznowionego 12 lutego przeczesywania lasu pododdział 233 Samodzielnego Batalionu Strzeleckiego Wojsk Wewnętrznych pod dowództwem naczelnika sztabu batalionu starszego lejtnanta Chabibulina odnalazł niedawno opuszczone miejsce biwakowania. Żołnierze, którzy szli po pozostawionych w głębokim śniegu śladach, zauważyli ruch w zaroślach. Gdy patrol rozdzielił się na trzy grupy i chciał okrążyć podejrzane miejsce, upowcy otworzyli ogień.

Symbol patriotyzmu?
Zginął jeden żołnierz stanowiący przednie ubezpieczenie. Ostrzeliwujący się Ukraińcy próbowali odskoczyć, jednak zostali zastrzeleni przez żołnierzy.

W trakcie przeszukania zabitych czekiści znaleźli trzy pistolety maszynowe, trzy pistolety, Order Gwiazdy Czerwonej, dwie odznaki gwardyjskie oraz torbę polową z dokumentami UPA. Po trzech godzinach ciała dostarczono do miejscowości Równe i okazano Stelmaszczykowi oraz innemu z upowców. Obydwaj w jednym z zabitych rozpoznali Kłyma Sawura. Śmiertelny strzał w trakcie walki przypisano starszemu sierżantowi Danilejczence, Ukraińcowi z Donbasu.

Po sporządzeniu dokumentacji ciało Kłyma Sawura potajemnie pochowano w okolicach więzienia NKWD w Równem. Śmierć wysokiego dowódcy była niezwykle dotkliwym ciosem dla UPA, choć dzięki umiejętnej propagandzie nacjonaliści uczynili z Sawura symbol patriotyzmu. Do dziś zresztą czczony jest przez nacjonalistów jako bohater walk o niepodległość. Dla wszystkich pozostałych uczestników tragicznych wydarzeń z lat 1943-1945, w tym także dla wielu Ukraińców, pozostanie jednak na zawsze rzeźnikiem Wołynia.

Adam Kaczyński

Polska Zbrojna
Previous post Next post
Up