May 31, 2010 15:29
A/N: Oj, stary tekst, stary. Z Mirriel sprzed około roku. Nie zmieniałam za dużo, ale to chyba najlepszy niefandomowy tekst, jaki napisałam. Bardzo go lubię ;))
Wszystkie koty są szare
I.
Jest tyle rzeczy, których nie wiesz o Londynie. Na przykład tego, że to miasto może być czymkolwiek zechcesz. Musisz też przy tym wiedzieć, że Tamiza jest jedyną stałą rzeczą, do której możesz się odnieść. A żeby przełamać schematy myślenia, idziesz do muzeum, gdzie wiedza kosztuje teraz dwadzieścia funtów. Czytasz i wiesz:
Fakt pierwszy: Oscar Wilde i Lord Alfred Douglas rozgrywali poszczególne akty swojej znajomości w pokojach 346 i 362 w hotelu Savoy.
Fakt drugi: „Vauxhall” pochodzi od rosyjskiego słowa oznaczającego dworzec.
Wniosek: Jeśli porównać te informacje do kotów, dochodzimy do wniosku, że wszystkie koty w Londynie są szare, ponieważ chcemy, by właśnie takie były.
II.
Pomimo że Rzym leży na siedmiu wzgórzach, nie dajesz temu wiary, bo ich nie widzisz. Ale nie jesteś jak zwykły turysta - nie podążasz szlakiem wyciągniętym żywcem z książki Dana Browna Anioły i Demony, stwierdzasz też, że darujesz sobie zwiedzanie Rzymu po śladach Audrey Hepburn z Rzymskich Wakacji. Wolisz zatrzymać na opuszkach palców esencję marmurów i kurzu, którym pokryte są krypty z Cezarami i ich przebrzmiałą chwałą gnijącą w środku.
Wszystkie fakty zastępujesz przeczuciem, że przewodniki i mapy należy spalić, że jedyną prawdą jest słońce starsze niż to miasto, że jedynym elementem, który nigdy się nie zmienia, są koty, zawsze jednakowo szare, rano i w nocy, uciekające spod nóg jak mali złodzieje albo poeci - tutaj niczego już nie jesteś pewien - prawdopodobnie mówiący „daj mi jeść, a napiszę o tobie sztukę i wystawię ją pomiędzy ruinami”.
III.
Paryż skrzy się i jaśnieje. Zdaje się mówić, że cień nadziei jest nadzieją, półprawda i tak jest prawdą, miłostka też jest miłością. Dekadencja jak zwykle nabiera innego znaczenia, kiedy próbujesz rozłożyć ją na czynniki z właściwym sobie oddaniem człowieka, który jest chorobliwie ciekawy świata.
Znowu myślisz o kotach, które jak na złość i tak są szare, szarzeją na tle wieży Eiffla (zastanawiasz się, dlaczego jest taka sławna), albo udają Czarne Koty, które potrafią śpiewać, mówić, wygłaszać poezję, malować, a nawet tańczyć, i w głębi duszy im zazdrościsz, bo mają Paryż na własność, a ty nie - bo Paryż był szybszy od ciebie i teraz jesteś jego niewolnikiem.
IV.
I tak podążasz z miejsca na miejsce, wodząc palcem po mapie twoich porażek, która nie ma żadnego sensu, a i tak jest najpiękniejsza na świecie. I wszędzie spotykasz koty, całe mnóstwo kotów, miauczących i ocierających się o twoje zmęczone nogi. Nie dostrzegasz pomiędzy nimi różnicy, tyle ich przecież spotkałeś.
Ale jeśli im się uważniej przyjrzysz, już wiesz: może i wszystkie koty są szare. Ale każdy ma inne oczy.
fanfiction,
fanfiction: non-fandom