Aug 03, 2013 23:57
Teach thee on child of love hereafter
Into the flood again...
Widzę iż wszyscy chyba miewają złe dni, stany około depresyjne oraz podobne. To chyba te upały, lecz nie mogę powiedzieć by było inaczej w moim przypadku.
Zacząłem robić remont w pokoju. Zmieni się sporo, przynajmniej w mojej opinii. Spędziłem w końcu w tej klatce trochę lat, więc nawet głupie odmalowanie ścian to potężna zmiana, na którą nie wiem czy jestem tak gotowy jak myślałem.
Sprzątanie wszystkiego. Wynoszenie mebli.
Zachomikowane przedmioty.
Same old trip it was back then...
Jak by nie patrzeć jest tego dużo. Dużo pierdołek z których każda coś dziwnego oznacza. Obiętościowo to może Uboota nie przypomina, ale... Jakby nie patrzeć, ileż przeciętny człowiek w 18 lat nazbiera, zwłaszcza że z pierwszych... 10 nie wiele go interesuje.
Źle rozpocząłem. Zrywanie plakatów i niszczenie ich ( a przynajmniej tych nieistotnych) sprawia dużą frajdę, ale to jak obdzieranie pokoju z osobowości jaką nadawało się mu od kilku lat. Powinno zacząć się od ubrań i podobnych pierdół, a potem radosnym niszczeniem zwieńczyć dzieła. W przedziwnym wypadku zostajecie pod koniec z masą drobiazgów i kilkoma bezpłatnymi kursami do pokoju obok. A podczas kursów się przypomina co właściwie się niesie. Prymitywny cosplay który zrobiło się na pierwszy konwent, który wyszedł fantastycznie. Kolejne opaski i bilety z akredytacji oraz praktycznie cały dzień z konwentu przed oczyma. Prezenty, te mniej, oraz bardziej dziwniejsze. Fiolka antyplastiku. Plakat Giru. Rysunek samego siebie. Stara karta graficzna, która została zajechana poprzez zbytnie podkręcenie. Paragony - uświadamiasz sobie, jak bardzo zależna jesteś od przedmiotów. Plecak, który ma już 5 lat, a z którym nigdy się nie rozstaję. Nie mam też nadziei się z nim rozstawać, co też dużo mnie samemu o mnie świadczy. Paragon na "Buty zimowe" po które zorganizowana była cała wyprawa drużyny pierścienia i tymczasowe zbratowienie by uzyskać zniżkę. Co prawda nie zadziałało, lecz... to dziwne że przypomnisz sobie coś takiego patrząc na kilka cyferek. Gąsienica modelu czołgu której nigdy ci się nie udało skleić jak należy, a nigdy nie miałaś cierpliwości zrobić jak kazali w instrukcji. Lustrzanka od ojca którą wygrzebałeś na strychu i nigdy nie chciało się władować filmu, więc leżała w szufladzie od kilku lat. Porn Alert. Butelka z cokacoli wypełniona łuskami. Stare pudełko po kremie do rąk którego nie widziałaś na oczy od kilkudziesięciu miesięcy. Pojedyncza rękawiczka, która wygląda w całym tym zbiorze jak skarpeta zgredka.
Rysunki.
So I made a big mistake...
Od kilku osób, szkice, arty oraz prezentopodobne gifty. Głównie jednak od Asi, jak by nie patrzeć. Własne pokraczne próby rysowania i marne w rezultatach wyniki końcowe, które jednak przynoszą na twarz uśmiech (bo skoro inni mogą, to czemu ja nie mogę!?). Szkic postaci do RPG w którego po nocach grałem z Asią i Alą. Pieszczocha, której używam do dziś, jest btw swoistym... przypomnieniem.
Try to see it once my way...
Znajdźka randomowa, piórko do gitary. I'm gona keep it in my mind.
Teksty. Wydruki, popisane, pokreślone. Wszystkie te mrówki na cieniusieńkim drzewie które przywołują odległe czasy lepiej niż cokolwiek innego. Cały proces, wysiłek, czas... nie wiem jak wy, ale ja pamiętam to co spędziłem nad niektórymi tekstami. Nie mówię że są dobre, ale gdy czytam to, jak pisałem kiedyś a jak piszę dziś... przydał by się tardis, chcę tamtą kreatywność z powrotem.
Piaseczniki.
Have I run too far to get home?
Odwracasz się na obrotowym krześle i spoglądasz na ścianę do niedawna pokrytą plakatami. Pełno małych zdarć tapety.
I'm gonna paint it black.
nastrój,
nieprzemyślane przemyślenia,
fizjonomicznie