Jul 09, 2013 19:13
Far from home
Noone will ever know our names
But the bards' songs will remain
Tomorrow will take it away
The fear of today
It will be gone
Due to our magic songs
Dziwne iż dopiero teraz odnalazłem magię tego kawałka. Cóż, jak widać nie wszystko przychodzi od razu i do niektórych rzeczy trzeba się przekonać.
Wróciłem bardziej, lub mniej radośnie z Wrocławia. Uwielbiam to miasto, co chyba wszyscy wiedzą. Nawet pomimo upału który wylewa się z betonu oraz asfaltu wprost na twe glany. Ale bywało gorzej. Dziś przynajmniej nie musiałem czekać półtorej godziny na pielęgniarkę by przez 20 minut pobierała mi krew. Przynajmniej tyle. Za to lubię lekarz "prowadzącą przypadek" (co brzmi jak gdybym w cudowny sposób zaciążył lub był w stanie terminalnym w psychiatryku, ale nevermind) która wiecznie zabiegana z dwoma telefonami i ośmioma terminami na głowie posyła jakiegoś pacjenta by "poprosił panią dorotkę o pobranie sobie krwi". A niektóre dialogi zasługują na upamiętnienie w marmurze. Jak chociażby dzisiejsza:
"Dr: Czekaj, ty masz skończone osiemnaście lat?
A: Etto, no tak, już mam.
Dr: To my cię możemy posłać na takie projekty że łochohohoho *odpowiednik pustego, lekko maniakalnego śmiechu*
A:...
A:...
A:...
A:... ja może jednak pozostanę przy tym co mam..."
Jak uwielbiam komunikację we W, to nienawidzę komunikacji na Śląsku i ŚPR. Czekam aż w końcu ktoś się wkurzy i zrzuci napalm na obie instytucje by zatańczyć na płonących szczątkach i wzniesie w końcu coś co będzie, a ja wiem... DZIAŁAĆ?
Napalm jest dobry. Pasuje do obecnego klimatu.
Chciałbym być graczem we własnej sesji. Ale z drugiej strony możliwość krzywdzenia graczy jest silniejszą pokusą niż robienie postaci porte-parole którą zamiatałbym pustkowia post-apokaliptycznej ameryki z uniwersum Neuroshimy. I nie wiem czy poprzednie zdanie w jakikolwiek sposób jest poprawne gramatycznie i składniowo, ale liczy się przekaz.
Pożeram książki. Co prawda powoli, gdyż prawdziwy smakosz delektuje się swoimi łupami (zazwyczaj), lecz w i tak zatrważającym tempie jak na mnie...
Wrocław,
chaos