Jedyne co mogłby go uratować, to Nicole Kidman, ale wypowiedzi, które włożono w usta pani Coulter (która jest jedną z moich ulubionych postaci literackich), najzwyczajniej w swiecie cały dobry efekt psują.
O, boru, te dialogi. Nadal czuję się po nich mentalnie zgwałcona, a to było trzy dni temu! Teksty, przez które Lyra stała się rajem pedofila, teksty kiepskie, teksty wyświechtane, teksty, które będę muciałą chlorem wyszorować z pamięci.
Lyra z osobliwie wyedukowanej kłamczuchy z wybiórczą wyobraźnią, ze zwykłej dwunastolatki, która długo nie zdawała sobie sprawę z tego co właściwie robi, nagle przeistoczyła się, cytując Dzięcioła, w Hermionę Granger.
W ogóle rozbawiły mnie niektóre postacie... z mądrego staruszka Ojciec Coram zmienił się w pana Kleksa, najstarszy brat Billy'ego Costy zmienił się W Przystojnego Mężczyznę O Natchnionym Wyrazie Twarzy, John Fa chciał konkurować z Aragornem, jeśli chodzi o zagrzewające do walki przemowy, Ma Costa z opiekunki zmieniła się w podglądaczkę, a Asriel z niepokojącego, niezwkle ambitnego arystokraty w dowcipkującego antropologa.
Jedyną postacią, która dała się w części przenieść na ekran, była pani Coulter, ale jak już mówiłam - dialogi...
Iorek jako cierpiący, zawstydzony swoim stanem alkoholik... brak mi słów. Co się stało z groźnym niedźwiedziem i czemu zastąpili go misiem Coca Coli? Ah, przepraszam. Teraz jest "trochę szorstki, ale szlachetny, ojej, ojej, Iorku, jestem taka cholernie urocza". *wymiotuje*
Aha, a zakończenie? Disneyowska uczta różowych lizaków. DŻIZAS. Oni chyba nie zamierzają robić następnej części, co? Bo jeśli tak, to nie mają na czym jej oprzeć - HELLOOOOO, Roger! Zatkało mnie na koncówce.
Serio, dawno nie oglądałam takiej komerchy. No, o muzyce możnaby powiedzieć parę dobrych słów, ale nic nadzwyczajnego. Pani Kidman dziękujemy za dzielną próbę. Reżyserowi radzimy przeczytać książkę. Scenarzystom radzimy zwrócić uwagę na adresata książki. To, że jest O dwunastolatce, nie znaczy jeszcze że jest to historia przede wszystkim DLA dwunastolatków. Ciekawe, ile na to wszystko poszło kasy? Jaka szkoda, że się zmarnowała.
Mam szczerą nadzieję, że "Atramentowe serce" nie podzieli smutnego losu "Złotego kompasu". Maggie i Mo by tego nie przeżyli.