(no subject)

Mar 05, 2007 23:33

Zasnęłam nad tym. Obudziłam się z palcem na 'back space' i tylko połową drabbla. Obiecuję dać na mszę w podziękowaniu za opcję 'cofnij' w Wordzie :P

Tytuł: Caipirinha
Fandom: Supernatural
Notka odapsikowa: Jo drabble :) Ze specjalnym ukłonem w stronę kubis ;) Uwaga: niebetowane i moge się założyć, że tworzę polską interpunkcję na nowo.


Jo chciałaby wiedzieć, gdzie się podział Jack Daniel’s. Dokąd wyniósł się Jim Beam. Gdzie jest Bells? Kto stąd wyrzucił Blanton’s? Dlaczego nie ma tu Wild Turkey?

To są pytania, które cały wieczór męczą nową barmankę w eleganckim klubie ‘White Rabbit‘. Jo, tutaj znana jako ‘Joyce House’, dolewa soku z granatów do wysokiej szklanki i podaje ją klientce w bardzo skąpych ciuszkach za niezbyt skromną cenę. Potem miesza drinka, który podobno nazywa się ‘Banana Cow’, stara się ukryć rozdrażnienie i wstręt i myśli, że żaden szanujący się łowca nie wypiłby drinka, jeśli sterczałaby z niego różowa palemka albo pływała w nim oliwka.

No, może oprócz Sama Winchestera.

-Hej, słonko, może zrobisz mi Caipirinhę? - Pyta wysoki laluś w czerwonej koszuli. Koszuli uczepiona jest chwiejąca się lekko ruda pieguska.

-Nic takiego ci nie zrobię, zboczeńcu.

Laluś parska.

-To drink, blondi, brazylijski drink. - Chłopak odwraca się, ale dodaje jeszcze: - Wracaj mamie pod fartuch, laleczko. Za mała jesteś na alkohol.

Jo o mało nie rzuca w niego butelką jabłkowego Redds’a, ale zauważa, że ruda ma na plecach - pod paskami czarnej jedwabnej szmatki - trzy kilkucentymetrowe nacięcia. Dokładnie takie nacięcia, jak te, zostawiane przez zmarłego przed sześćdziesięciu laty mordercę. Jo namierzała tego ducha przez dwa tygodnie i teraz oto natrafia na pierwszy żywy (chociaż podchmielony) dowód na to, że nie zmarnowała czasu na robienie Apple Martini dla nadzianych snobów, z których jeden mógł się okazać opętany, choć wcale nie musiał.

Jo oznajmia koleżance, że idzie na papieroska, po czym modli się, wyciąga pistolet i różaniec z ukrytej kieszeni płaszcza i biegnie na zewnątrz baru, tam, skąd dochodzą już krzyki dziewczyny.

fikaton, spn fic, gen fic, po polsku, fanfics

Previous post Next post
Up