Jul 31, 2010 12:52
Za każdym razem, kiedy osobisty, mały świat wydaje się być w miarę sensownie ułożony, nagle dzieje się coś, co wywraca go do góry nogami [choć to i tak lepiej, niż gdyby miał runąć całkowicie.]
A może właśnie chodzi o to, że tylko się „wydaje” takim być?
Zamykanie dawnych spraw zawsze przychodzi z trudem. I chyba największym błędem jest przekonanie o tym, że naprawdę udało się je odłożyć do szuflady z kluczykiem.
Znane ze swej złośliwej natury Sprawy Przedawnione tylko czekają na okazję, żeby udowodnić, jak bardzo się człowiek myli. Wyskakują jak diabełek z pudełka i wyjątkowo radośnie zaczynają dźgać różkami tu i tam. Niezbyt boleśnie, ale wystarczająco dokuczliwie, żeby zwrócić na siebie uwagę, rozdrażnić, rozzłościć, a już na pewno sobą zainteresować i pozbawić spokoju ducha na dłuższy czas.
I zawsze udaje im się trafić w bardzo czuły punkt.
A potem zaczynają się kłopoty.