(no subject)

Sep 26, 2010 20:28

„Boisz się tam sama?”
„Boję”
„To przyjadę, chcesz? Ja chcę”

I przyjechał. W parę chwil zorganizował wyprawę, wskoczył w pociąg i po dwóch, trzech godzinach stanął w drzwiach. Z kolacją w plecaku zamiast kwiatów i naczyniem żaroodpornym zamiast czekoladek.
A to i tak było piękne.

Wspólny weekend.
I co z tego, że wychodziłam o szóstej rano, a wracałam o szóstej wieczorem. I że kładłam się spać o dziewiątej.
Previous post Next post
Up