Potrzebuję kogoś, kto pomoże mi teksty ciąć na kawałki i sklejac je ze skrawków znowu. Kto mi powie: "To wytnij, tu dopisz coś. To wyjaśnij. To pozostaw niedopowiedziane." Kto mi pomoże trzymać, cytując Koralgola, fabułę w ryzach. I nie każe mi przy tym ciąć po wszystkim jak leci. I będzie mieć przy tym sympatię dla moich historii i bohaterów, nie każe mi pisać czego innego i o czym innym, a zajmie się tym, co ja chcę pisać.
Redaktora jednym słowem mi trzeba. Porządny redaktor, co z autorem nad tekstem siedzi i kreśli bezlitośnie, ale cierpliwie, to dar od muz dla wybranych. Pandora twierdzi, że dostaje się takiego przy drugiej książce. Ha, tylko kto mi w takim razie pomoże z pierwszą?
Pewien wampir na
NL mądrą rzecz powiedział: na samych komplementach autor daleko nie pojedzie. Ha, ale tu się pewien haczyk kryje: Jak się czytelnikowi podoba, to się podoba, a jak nie, to nie podoba się wszystko, albo czytelnik nie czyta, albo, w
nielicznych wypadkach, nie podobają mu się rzeczy mocno subiektywne, i zdaje sobie z tego sprawę, i nie ingeruje, szanując wizję autora. A nie chodzi o to, żeby zmieniać treść a formę.
Ogólnie dupa.
Lezę więc po omacku. "Błędy", wczoraj zakończone posłałam dwojgu znajomych, którzy się na mordoksiędze zgłosili. Nie wiem, na ile na redaktorów nadają, ale ciekawa jestem opinii mężczyzny o męskości "nieco" sarmackiej (jak bardzo go w tę męskość danielowa transseksualność ugodzi?) i kobiety, o której literackich gustach wiem tyle, że lubi Stefę. Opinie to nie redakcja, ale zawsze jakiś drogowskaz: "Dla takiego czytelnika pisz. Takiego szerokim łukiem omijaj".
Mam na poprawę "Błędów" miesiąc niecały. Przed wyjazdem na Steam&Sword muszę tekst posłać. Bez odowłania.
Grunt, że przeszło mi męczenie się z zagadnieniem "sensu i oryginalności". Albo tekst z tym problemów nie ma, albo ja już to olałam. A oryginalność jest dla hipsterów.
Się "Lód" czyta i się wmarza w treść. Drugie czytanie równie wciągające, jak pierwsze. Się niuanse widzi, drobiazgi i nowe nawarstwienia fabuły. Poza tym się pisze opowiadanie krótkie i się bawi formą pierwszoosobowej narracji, choć w innym, niż dukajowy, kierunku.
Kkohaku ogłosiła konkurs na fanfika do swojego dzieła, a że się miało pomysł. to się pisze. Nie chcąc iść zgodnie z kierunkiem, jakim prawdopodobnie pójdzie większość autorek (yaoi to yaoi, tak?), a chcąc się pobawić światem i klimatem, który dziewczyna stworzyła, pisze się coś nieoczywistego. Się polubiło główną postać, dla tekstu stworzoną, się polubiło sam tekst i się zastanawia, czy nie lepiej by było przerobić go na stuprocentowo autorski. Zmienić sprawę, z jaką przychodzi do protagonisty władca krainy, i już się ma zgrabne opowiadnako fantasy z nieoczywistą narracją.
A
narracja pierwszoosobowa nagle odkrywa nowe wymiary, kiedy się odrzuci istnienie bohatera, albo jego płeć. Ciekawe, co jeszcze można z niej wyciągnąć?