Aug 24, 2013 03:47
"Wiesz, że to z miłości". Mrugam, wyłączam czat, włączam znowu, w między czasie mnie zabijasz i w sumie nie za bardzo wiem jak mam na to odpowiedzieć, nawet jeśli to miał być żart. Być może ma to jakiś związek z wcześniejszymi zwierzeniami dotyczącymi przyjaciółki, która jest w tobie zakochana (chuju), ale ty nie jesteś gotowy na związek (chuju) i chcesz, żeby wszystko było jak do tej pory. A zaraz potem już wiem, że to całkiem spoko, że mówisz mi takie rzeczy. Widzę jak na nie reaguję i wiem trochę więcej o tej całej durnej sprawie między nami. Na przykład to, że zupełnie cię już w tym wszystkim nie rozumiem. Kim ja tak naprawdę jestem w tym wszystkim?
Potem ja opowiadam ci o moich i nie moich problemach, a ty naprawdę mnie słuchasz. Nie zmieniasz tematu, nie zaczynasz opowiadać o sobie, skupiasz się na rzeczach, o których mówię. Fenomen. I nawet jeśli się nie zgadzamy, bo zazwyczaj się nie zgadzamy, to wciąż jest całkiem przyjemnie. I to całkiem urocze jak się mną przejmujesz.
To jeden z tych rzadkich przypadków, w których wolałabym być bliżej niż dalej.
A potem nagle zaczynam słuchać Enrique Iglesiasa. Co ja robię z moim życiem.
***
Tomasz był u nas dzisiaj na obiedzie i już się do mnie nie uśmiechał, w zasadzie to udawał, że mnie nie widzi, zupełnie tak jakby się wstydził, że jest taką cipcią. Gosia wyjechała do rodziców. Chuj wie, co z nimi będzie, chuj wie.
love