Jun 17, 2010 23:12
Odwiedziłem Łuków, gdzie swego czasu urodziłem się, a gdzie nie byłem od dwóch lat. Pierwsze, co tym razem zauważyłem, to to, że moje rodzime miasto ma godło niemal identyczne z berlińskim: też stojący na tylnych łapach niedźwiedź, oba niedźwiedzie mają korony - naszemu łukowskiemu koronę przywróciła obecna Rzeczpospolita. Paradoksalne, że będąc przed dwoma tygodniami w Berlinie przez przypadek dowiedziałem się, że gdzieś w Niemczech istnieje miasto Klein Lukow, czyli mają swój Mały Łuków.
Istnieje pogląd, że nie należy wracać tam, gdzie się było szczęśliwym. W żadnym wypadku nie jestem dziś nieszczęśliwy ani bynajmniej nie chcę wpadać w egzystencjalizm. Jednak wyznaję, że dobrze jest przyjechać tam własnym Nissanem, który swą ciepłą solidnością daje wsparcie w nieuleganiu niepożądanym napływom właśnie egzystencjonalizmu nastoletniego. Poza tym z przyjemnością stwierdza się, że dzisiejsza Rzeczpospolita (reprezenotwana m.in. przez obecnego burmistrza Łukowa) daje pozytyw w postaci polepszającego się wyglądu miasta i - odpukać - jego infrastruktury.
stany psychiczne,
łuków