Polskie Prison Break, czyli historia nadal trwa [all-fandoms fic]

May 18, 2007 12:49

Polski Prison Break, czyli szaleństwo w komentarzach.

Zebrała nashirah
Autorzy: mlekopijca, kubis, novin_ha, akzseinga


Autor: mlekopijca

*

Kubiś zerknęła na łyżeczkę, pilnik do metalu i stertę prześcieradeł kradzionych z okolicznych cel.
- W serialu to wyglądało stanowczo bardziej... efektownie.
Skye przerwała wydłubywanie płytki za pomocą widelca. Wzruszyła ramionami.
- Jaki kraj, takie Prison Break.

*

- Kubiś?
- Co?
- Gdzie jest Akzs?
- Zdobywa mundury.
- Jak?
- Gra ze strażnikami. W rozbieranego.

*

Akzs wpakowała się do celi Pelle zrzucając na podłogę stertę strażniczych mundurów.
- No dobra, ile jeszcze trzeba?

*

- Kubiś?
- Co?
- gdzie jest Nilc?
- Załatwia samochód.
- Jak?
- Mnie nie pytaj, jak dla mnie może go nawet zrobić.
- Nie zdziwiłabym się.

*

Nasia przerwała odpiłowywanie kraty i westchnęła spazmatyczno-nostalgicznie. Gestem pełnym melancholii wygładziła więzienny mundurek.
- Ciągle żałuję, że nie są pomarańczowe.
- Nie gadaj, piłuj.

*

- Kubiś.
- Co?
- Gdzie jest Pelle?
- Czyż jestem stróżem brata mego?
- Nie... Na Deana to ty nie wyglądasz.

*

Przez celę poniósł się przeciągły zgrzyt metalu o metal. Chwilę później utonął w śpiewie.
- Eeeemiiigrowałeeeem!
- Skajuś...
- Z więzienia nad raaaanem...
- Skajuś, ja cię błagam.
Skye przerwała piłowanie.
- Dbam o konspirację, dude. Daaałam się wsaaadzić...
Nasia przykryła głowę poduszką.
- Boru, dlaczego nie robią krat gorszej jakości.
- Naaaa ponad sooo laaaat!

*

- Kubiś.
- ...
- Kubiś?

*

Pelle radośnie popełniała morderstwo na prześcieradle, drąc je na długie, wąskie pasy.
- Przyznaj się, Pelle. Uciekasz tylko dlatego, że masz nadzieję na pościg.
- No a co myślałaś?

*

- Dude, uważaj gdzie dyndasz!
- Wy tam niżej, znacie pojęcie konspiracja?
- Spokojnie. Spokojnie. Jesteśy strażnikami. Badamy system... obronny... Zabezpieczenia...
- Czy wy też macie wrażenie, że to prześcieradło się drze?

*

- I gdzie ten wóz?
- Jeszcze chwila...
- Kilometr temu też była chwila.
- Już.
Na parkingu stał czarny Chrysler 300C.
- Nilc...
- No co?
- Niech mnie.

*

Morze policjantów rozstąpiło się niczym przed Mojżeszem, gdy czarna limuzyna zajechała przed więzienie. Otworzyły się tylne drzwi.
Mężczyzna wysiadł, poprawił czarny garniak i zmierzył wszystkich mrocnym spojrzeniem. Wypluł cygaro a potem zdusił je butem i seksownie sukinsyńskim ruchem ściągnął okulary.
- Linda. Bogusław Linda. Co mamy?

*

- Umrzemy tu.
Nilc tylko dodała gazu. Zapora policjantów zbliżała się z każdą sekundą.
- Albo oni umrą.

*

Kiedy kurz już opadł, po Chryslerze zostały tylko ślady gumy na asfalcie.
- Co teraz zrobimy?
Linda wypluł cygaro.
- Połącz mnie z Mahone... Mamy tu Scofielda w spódnicy.

Autor: kubis

- Mahone. Alexander Mahone. Agent Specjalny Alexander Mahone.
- Stary. - Linda zaciągnął się dymem. - Słyszałem cię za pierwszym razem. Sprawa jest, mamy zbiegów.
- Ja też mam. - Kilka tysięcy kilometrów od palącego cygara Bogusława, niepalący Alex (dla polskich przyjaciół Olek) wpatrywał się w brodzik. Ogrodowy, nie Joannę.
- Ale nasi są ważniejsi.
- Taaaak? Co ty możesz wiedzieć...
- Wiem - mruknął chrapliwie Bogusław Specjalny. - One rządzą fandomami. Staaary, wszystkimi. Albo ty, albo dzwonię dalej. Mulder i Scully, ci goście z CeEsI, ten potargany matematyk, ci goście od EnCeIEs...
- DOBRA! - Mahone jeszcze raz spojrzał tęsknym wzrokiem na brodzik. - Przylatuję.
Rozłączył się i zadzwonił do żony.
- Pam? Przebukuj bilety. Nie lecimy do Panamy. Nie. No NIE. Lecimy do Polski. POLSKI. Pam? Pam?!
Olek spojrzał zdziwiony na telefon. Jego żona odłożyła słuchawkę.
- No co? Też na P!

Autor: mlekopijca

Zgrzytnęły drzwi celi.
- Numer 3548867 aka A-k-z-s-e-i-n-g-a. Oskarżona o nielegalne kopiowanie i rozpowszechnianie amerykańskich seriali, propagowanie związków między kobietami, hazard...
Postawny Murzyn skinął głową w stronę krzesła. Strażnik usadził na nim schwytaną i opuścił pokój.
- Agent specjalny Hendrickson. Mamy podejrzenia, że utrzymuje pani stosunki z poszukiwanymi w ośmiu stanach braćmi Winchester.
Akzs oderwała wzrok od gustownych kajdanek.
- Chciałabym utrzymywać. Te stosunki. Bardzo bliskie... najlepiej z obydwoma na raz. - Zmarszczyła brwi. - Dwadzieścia cztery na dobę - dodała po namyśle.

*

Zgrzytnęły drzwi celi.
- Numer 3717888 aka Pella... Pelle... Pe...
- Pellamerethiel.
- Oskarżona o nielegalne kopiowanie i rozpowszechnianie amerykańskich seriali, propagowanie homoseksualizmu, podszywanie się pod funkcjonariusza prawa...
- Dobra, dobra.
Strażnik zasalutował i opuścił pokój. Pelle grzecznie podreptała w stronę krzesełka.
Mahone oparł dłonie na blacie stołu i pochylił się w jej stronę.
- Spytam tylko raz. Gdzie jest Scofield?
- Jest pan moim idolem, panie Mahone.
- Scofield.
- W sumie, uciekłabym nawet z Alcatraz, gdyby to pan miał mnie ścigać.
- Scofield!
- Obieca pan?
- Scofield...
- Mogłabym autograf? TYM długopisem? Na biuście?

*

Zgrzytnęły drzwi celi.
- Numer 1234567 i 7645231. Aka Nashirah i Skye. Nie dały się rozdzielić.
- Bo my jesteśmy takie nierozłączne - odparła Nasia.
- Mamy jedną jaźń.
- Mistyczne siostry, wie pan.
Hendrickson załamał ręce.
- Oskarżone o nielegalne kopiowanie i rozpowszechnianie...
- Oszczędź.
Z racji zajętego krzesełka Skye usiadła na podłodze.
- W gimnazjum ukradłam popielniczkę PKP. I oznaczenie hydrantu. To chyba też się liczy, nie? A. I przetłumaczyłam półtorej piosenki do filmu Bolly.
- Boże...
- Też tak mówię. A ona...? - wskazała brodą na Nashirah. - Połowę napisów do filmu!
Nasia entuzjastycznie pokiwała głową.
- To ile dostaniemy i czy będzie Internet w celi?

*

Zgrzytnęły drzwi celi.
- Numer 5679854 aka Nilc. Oskarżona o nielegalne kopiowanie i rozpowszechnianie amerykańskich seriali, przynależność do Armii Świstaka, kradzież samochodu marki Chrysler 300C, łamanie wszelkich możliwych przepisów drogowych, spowodowanie zagrożenia życia funkcjonariuszy policji...
- Poczytam akta.
Nilc odwróciła krzesło i usiadła okrakiem, opierając skute dłonie na oparciu.
- Mogę zrobić panu psychoanalizę?

*

Zgrzytnęły drzwi celi.
- Numer 6785943 aka Kubiś. Oskarżona...
- Wyjdź.
- Ale...
- WYJDŹ!

*

- Co jest Kubisiowi?
- Na moje oko się kiwa.
- Bo?
- Nie przesłuchali jej.
- Chamy!

*

Drzwi samochodu transportującego więźniów zatrzasnęły się z hukiem. Skajuś przystawiła nos do pancernej szyby.
- I tak wam uciekniemy!

Autor: kubis

Hendrikson uderzał głową o biurko.
- Szefie?
- Nie teraz. - Uderzał dalej.
- Ale szefie...
- Jakem szef, SPIEPRZAJ DZIADU, ja tu martyrologię uprawiam!!!
- Szefie, co pan uprawia, to w sumie nie mój biznes, ale druga ciężarówka z aktami przyjechała.
- Druga... co? - Ze zdziwienia Hendrickson aż przestał uderzać. Jego głowa odetchnęła z ulgą.
- Ciężarówka. Z aktami. Te wszystkie oskarżenia, których nie chciał szef słyszeć.
Hendrickson nie płakał odkąd skończył 14 lat, ale teraz poczuł nagłą potrzebę.
- Tęsknię za Winchesterami...
Biurko ugięło się pod kolejnym łupnięciem, a głowa zaskowyczała wewnętrznie.

*

- Dobra. Musimy ustalić, gdzie jesteśmy - mruknęła Kubiś.
- W samochodzie transportującym więźniów, ty nasz Mózgu Operacji.
- Bez personalnych wycieczek... - próbowała załagodzić sytuację Pelle.
- Wycieczki to my teraz ewentualnie dookoła spacerniaka będziemy uprawiać. - Nasia wpatrywała się w widok za oknem.
- UPRAWIAĆ to my chcemy co innego - wytknęła Akzs. - Więcej nie rozbieram żadnych strażników, od razu mówię!
- Nowiutki Chrysler 300C... - Nilc kiwała się na siedzeniu.

*

- Stary... - Kierowca zerknął za siebie przez zakratowaną szybę, a potem spojrzał na siedzącego obok niego Strażnika Polski. - To ma być ten groźny gang?! Najwyższy stopień zagrożenia?! One by muchy nie skrzywdziły...
- EJ! - Pelle przycisnęła się do szyby. - BEZ TAKICH, DOBRA?! Hurtowo to myśmy już ze dwa kontynety wymordowały!
Kierowca docisnął gazu.

Autor: kubis

- Eee, Nelly?
- Pelle? Co się stało?
- Wsadzili nas.
- Kogo?
- Nas.
- Aha.
[w tle:
- Mówiłam, żeby nie dzwonić do niej! AUĆ, czemu mnie kopiesz?!
- Zamknij się, Kubiś, ktoś musi nam pomóc! Ktoś, kto aktualnie NIE SIEDZI!
- Mogę wstać AUUUUĆĆĆ!]
- Jesteście tam z Kubisiem?! I mam wam pomóc w czymś? Are you out of your mind?!
BANG.
- No, to nie poszło tak, jak się spodziewałam...
- Mówiłam.
- Kubiś, jak Winchesterów kocham, SIAT SIĘ AP!
Cisza.
Cisza.
Cisza.
- Co teraz? - spytała cicho Pelle.
- Teraz? Teraz ja dzwonię.

[po chwili]
- Eee, Vil?
- Nilc? Co się stało?
- Wsadzili nas.
- Kogo?
- Nas.
- Aha.
[w tle:
- AUUUUUUUĆ!!! NIC NIE POWIEDZIAŁAM!!!]

Autor: novin_ha

- Głupie jesteście, kobity. Tamta linia nie była bezpieczna a wy do mnie po imieniu?
- Ne...
- Cicho! Novinha. Novinha. Jest tam Kubiś?
- Skopana.
Na linii zapadła cisza, przerwana odgłosem otwieranej lodówki i butelki.
- Sprawa jest ciężka, dziewczyny. mają na was materiały, prawników, cholerne ABW. Próbowałam skontaktować się ze znajomą prywatnym detektywem, ale ponoć ją skancelowali, cokolwiek to znaczy.
- Okej, nie oczekiwałyśmy pomocy od ciebie-
- Dzięki. zawsze do usług. Nie mówię, że wam nie pomogę. Powiedzcie, jakich potrzebujecie tam, eee, pomocy naukowych. Dostarczy sie co trzeba.
- Ale jak?!
- To banalnie proste. Wpadnę wam przynieść domowe omlety.

Autor: akzseinga

- Mów, do kogo dzwoniłaś.
- Ja? - Kubiś wyglądała na szczerze zaskoczoną.
- Mów! - Hendrikson wykrzyknął. Kubiś otarła twarz.
- Alez proszę nie pluć! Co za maniery!
Hendrikson chrząknął.
- Wiemy, że wykonałaś telefon., Nie wiemy, jakim cudem. I nie wiemy, do kogo. Masz nam to powiedzieć, alb pójdziesz siedzieć na długo dłużej, niż się zapowiadało.
- Myśli pan, że naprawdę można powiedzieć „na długo dłużej”? - Kubiś podrapała się po podbródku i spojrzała w górę. - Jest tu gdzieś z boku może słownik poprawnej polszczyzny?
- MÓW!
- NO PRZECIEŻ MÓWIĘ!!!

*

- Przejrzałem wasze akta - Mahone zajął miejsce przy stole i zmęczony oparł głowę o dłoń.
Pelle zagwizdała z uznaniem.
- Moje gratulacje. Pan naprawdę jest niesamowity. - Pelle wpatrywała się w niego jak w obrazek.
- Mówiłem właśnie, że przeczytałem właśnie akta, z których...
- Czy mogę pana dotknąć?
- ...wynika, że nie jesteście same.
- Błagam. Jeden dotyk.
- Musisz wyznać mi, kim są wasi...
- Proszę się nie bać, od tego nie zachodzi się w ciążę.
- ...współtowarzysze...
- Mogę panu pokazać, od czego zachodzi się w ciążę.
- ... zbrodni.
- Wyobrażasz sobie, jakie nasze dzieci byłyby inteligentne? Z twoim mózgiem i moim mózgiem. I urodą. Mam tylko nadzieję, że uzależnienia nie są dziedziczne. Panie Mahone? Alex? Oluś?
Pelle rozejrzała się po pustej sali w poszukiwaniu ukochanego. Drzwi były otwarte na oścież. Pojedyncza kartka papieru na biurku powiewała lekko od podmuchu.

*

- Więc panno Akszeingo
- Akzseingo.
- Co?
- A-k-z-s-e-i-n-g-a, tak brzmi moja fandomowa ksywa. Nic trudnego. Powtórz, Hendrickson, A-k-z-s-e-i-n-g-a.
- Nieważne - Hendrickson zaklął pod nosem. - Chciałbym dowie...
- Nic ode mnie nie wyciągnięcie!!!
Akzs wykrzyknęła, odchyliła głowę do tyłu i zaczęła rzucać się na krześle, jednocześnie starając się kopnąć stojących przy niej strażników i Hendriksona. Ci patrzyli na nią, jak na wariatkę.
- Nigdy nie będę z wami współpracować, nigdy, DRANIE! BESTIE W GARNITURACH! Możecie mnie torturować, ale i tak nic nie powiem! - Nagle uspokoiła się, założyła nogę na nogę, naśladując Sharon Stone w Nagim Instynkcie i poprawiła włosy wpadające jej do oczu. - Nie, naprawdę, możecie.

*

- Wykonałaś telefon - Mahone krążył po pokoju przesłuchań, Nilc wodziła za nim wzrokiem.
- Tak, kiedyś, ze stali nierdzewnej, co prawda nie działał, jak należy, ale za to samochód, który zrobiłam przed kilkoma dniami, to dopiero było cacko...
Mahone wpatrywał się w nią w osłupieniu, potem otrząsnął się i wykrztusił:
- Dzwoniłaś. Z celi. Gdzie?
- A to, zamawiałam pizzę.
Mahone wyciągnął długopis i szybko zażył trzy tabletki.
- Naprawdę skomplikowany z pana przypadek. To chyba nerwica pourazowa, ale dostrzegam też mnóstwo kompleksów i jakąś ciemną, bardzo ciemną przeszłość. Ma pan coś na sumieniu - Nilc nachyliła się nad biurkiem i wpatrywała się w Mahone’a zwężonymi oczami. Wyłapała pojedyncze kropelki potu, które zaczęły spływać po jego twarzy. - Widzę jakas zbrodnię, która stara się pan ukryć. Kogo pan zabił?
Mahone przełknął ślinę, jednak postanowił nie dawać za wygraną.
- Pizza z pieczarkami czy papryką?
Nilc zarzuciła nogi na stół.
- Papryką. A teraz, spadaj stąd, mam wena i będę pisać.

*

- Te dwie nadal razem?
Strażnik kiwnął głowę.
Naśka i Skye na chwilę przestały grać w statki i spojrzały wyczekująco na agenta specjalnego.
- Coś się stało? - zapytała zatroskana Skye. - Wygląda pan na zmartwionego.
Hendrickson obrzucił ją gniewnym spojrzenie, a potem pochylił się nad obiema więźniarkami spojrzał uważnie na ich twarze. Najpierw jedną, potem drugą. Dziewczyny odwzajemniły spojrzenie.
- Czy mówił ktoś kiedyś panu, że ma pan wyjątkowo piękne oczy? - zauważyła Naśka, Skye gorliwie pokiwała głową.
- Mają wyjątkowo głęboki i przejmujący do głębi odcień brązu. Są niemalże czarne.
- Ładnie komponują się z pana cerą.
- Czy to naturalna opalenizna?
Hendrikson opuścił głowę, a następnie skierował się do wyjścia.
- Proszę pana - usłyszął jeszcze niepewny głosik, więc odwrócił się. Później wypominał sobie ten wybór, pluł sobie w mordę, że przecież mógł po prostu wyjść. Skye patrzyła na niego niewinnymi i dużymi oczami.
- Tak?
- Czy mogę dostać trochę mleka?

Autor: kubis

Mleko.
Miał ochotę znowu nawiązać relację głowa-biurko, ale ten idiota, jak mu tam, Zawada, przybił gwoździami poduszkę. Na środku jego biurka. Nie nawiązał więc żadnej relacji, usiadł tylko ciężko w fotelu, odchylił głowę i zamknął oczy.
- To tylko zły sen, koszmar, AU...
- Szefie! - Zawada wsunął głowę przez drzwi. - Podjechał van.
- Kolejne akta?
- Nie, dowody - płyty z serialami.
- Miały tyle, że zapełniły van?
- Miały? Szefie, to tylko tej jednej, Kubiś.
- AU, AU, AU... - szeptał Hendrickson, kręcąc się na fotelu.
Jego podwładny patrzył zaniepokojony.
- Szefie...
- Nie chcę wiedzieć.
- Ale szefie...
- DOBRA, MÓW!
- Za jej vanem jest przyczepa, a za nimi jadą trzy furgonetki i dwa minivany. I ciężarówka z bolly, to tej, no, połowy Podwójnej Jaźni. To już chyba wszystko...
- Ale co boli? - nie zrozumiał Hendrickson.
- BOLLY. Filmy bolly.
- Mnie boli życie, a nie filmy. Życie, życie, jest bolesne... Sam sobie jestem angstem i cierpieniem. - Agent kręcił się coraz szybciej na fotelu.
Zawada zaczynał podejrzewać, że jego szef zwariował. Wyszedł z pokoju i wyciągnął komórkę.
- Carter? Mamy problem. Jeszcze parę minut i usłyszę od swojego szefa "A imię jego dziewięć-dziewięć-siedem".

Autor: kubis & mlekopijca

Skye z uporem maniaka stukała w ścianę łyżeczką.
- Dude, co robisz? - nie wytrzymała w końcu Nasia.
- Dostukuję się Morse'em do Kubisia.

[po godzinie]
- A teraz?
- Teraz słucham.
- Co mówi?
- Stuka. Drabble'a z planem ucieczki.
- O? I jaki jest?
- Nie wiem, dude, czekam na puentę...

Autor: akzseinga

Akzs znudzona obserwowała nogę Nilc, która zwisała z łóżka i kołysała się mimowolnie w powietrzu. Nilc oczywiście zajęła pryczę na górze. Obie słyszały zawodzenie Pelle z sąsiedniej celi, wyłapując pojedyncze słowa: "Już... suknię z welonem... Koń... Mahone..."

Nagle w celi zamigotało światło. Kilkakrotnie. Jakby żarówka się przepalała. Akzs zerwała się na równe nogi, porwała papier i ołówek.
- Co robisz? - Nilc spojrzała na nią z góry, unosząc lekko brew.
- Piszę do Deana, żeby przysłał trochę soli.

Uprasza się o kontynuację. Toż to piękne jest. KOCHAM WAS. Czy misja się powiedzie? Czy znajdzie się ktoś, kto zagnie polskie fandomowiczki? XD

ff: crack, commentverse, ff: prison break, ff: spn

Previous post Next post
Up