. . . . . . . Maryla Wolska STARY OBRAZ Najdroższej Matce poświęcam
I.
W tajemniczym komnat mroku Rubinowa lampka żarzy... Blask po Marji pełga twarzy, Płonie w Jej zamglonem oku... Tuli do złotego łona Dzieciąteczko Matka Boża, W głowach matki mojej łóża Archanielsko uśmiechniona... W purpurowych blasków łunie Widać palmy, piaski złote, I w pustyni dal-modrotę Na wielbłądzie arab sunie... Szkli się obraz stary, drogi, O wyblakłej, złotej ramie, Widmo dawnych lat sezamie, W głowach łóża mej niebogi... Bzów bukiety pachną białe Na półeczce pod obrazem, Z rubinową lampką razem, Na Dzieciątka, Marji chwałę... W krwawych blasków tych rubinie Srebrny włos mej matki żarzy... Po zmarszczonej, zżółkłej twarzy Cicha łza staruszce płynie...
II.
...Napłynęły tłumną falą Dawnych, młodych lat wspomnienia... Nie wie, czy to z osłabienia Tak jej pulsa w skroniach walą, Czy sród gędiby dzwonów kruczej, Czarnym kirem kryte trumny Niesie lud Warszawy tłumny?.. Czy to w głowie jej tak huczy?.. Jak dziś, pomni po pogrzebie Mrok izdebki swej dziewiczej, I ten obraz tajemniczy, Tak wabiący ją do siebie !.. Rubinowa lampka płonie... Rzewny, słodki wzrok Madonny... Chód zegara monotonny... Białych bzów upojne wonie... Przed obrazem ena w czerni, W płomienistej mąk obręczy, Modląc się za Polskę, klęczy, Za tych, co Ojczyźnie wierni... Tamta chwila, dawna, droga, Dziwnie się z obecną spływa... Modli się staruszka siwa O to samo dziś do Boga...
III.
...Lubo, sennie przypomina Ow pamiętny zmierzch majowy... W białej sukni muślinowej Zakochana śni dziewczyna... Baśń złocistą szczęścia marzy W omdlałości lubej, sennej ... Dobre łzy, jak deszcz wiosenny, Po spłonionej płyną twarzyó... Płyną złote sny dziewczęce, Jak w czarownej Wschodu baśni... W duszy coraz słodziej, jaśniej, Oczy wznoszą się w podzięce Tam, gdzie w rubinowej zorzy, Nad Dzieciątkiem pochylone, Jakby zwraca się w tę stronę Cudne lico Matki Bożej... Przez łzy patrzy matka stara W ową baśń zmierzchową maja, Gdy woń białych bzów upaja, Gdy czaruje w szczęście wiara... I nad białą tą dziewczyną, Co, śniąc miłość, wpółomdlała, Przy łóżeczku swem klęczała, Dobre, ciepłe łzy jej płyną...
IV.
...Skroś bez biały, świeży, wonny Rubin lampki mdło polśniewa... Z cichym śpiewem jej się zlewa Stuk biegunów monotonny... Młoda matka cicho nuci, Tłumiąc mężnie w piersi łkanie. O dziewczynie i ułanie, Albo: „Wróci Janko... wróci...” Coż, że teraz tak się tuła, Idąc sobie borem, lasem, Że przymiera z głodu czasem?... Przyzwio do dom miłość czuła... Płynie piosnka staroświecka, Mrok rubinem lampki broczy... Matka łzawe topi oczy W ciemnej, sennej główce dziecka. . I, jak anioł, się pochyla Nad niowinnem, cichem czółkiem... (To ja byłem tym aniołkiem!...) Wskrzesa dawna, złota chwila... A z obrazu Matka Boża Matce, dziecku błogosławi... W białych, wonnycb bzach się mgła Rubinowej lampki zorza...
V.
...Spełzły Marji lic kolory I poblakła ram pozłota... Za oknami ciemno, słota ... Żle staruszce biednej, chorej... Z tych, co byli sercu blizcy, Wszyscy prawie już w mogile ... Prawda!... Wszak to lat już tyle!.. Już pomarii prawie wszyscy!.. Pusto, zimno jest na świecie... Jacyś inni, obcy ludzie... Życie wlecze się po grudzie... Bzów powiędło białe kwiecie... Rubin lampki lśni żałobą Przed obrazem, w głowach łóżka... W mroku siwa łka staruszka I nad ludźmi i nad sobą... Płacze dusza ludzka smutna, Zagubiona w bytu mroku... Starcza łza lśni krwawo w oku... Na widmowej bieli płótna Srebrny włos w nieładzie żarzy, W krwawych blasków tych rubinie. Na obrazie starym płynie Cicha łza po Marji twarzy...
.
.
.
.
.
.
Maryla Wolska
STARY OBRAZ
Najdroższej Matce poświęcam
I.
W tajemniczym komnat mroku
Rubinowa lampka żarzy...
Blask po Marji pełga twarzy,
Płonie w Jej zamglonem oku...
Tuli do złotego łona
Dzieciąteczko Matka Boża,
W głowach matki mojej łóża
Archanielsko uśmiechniona...
W purpurowych blasków łunie
Widać palmy, piaski złote,
I w pustyni dal-modrotę
Na wielbłądzie arab sunie...
Szkli się obraz stary, drogi,
O wyblakłej, złotej ramie,
Widmo dawnych lat sezamie,
W głowach łóża mej niebogi...
Bzów bukiety pachną białe
Na półeczce pod obrazem,
Z rubinową lampką razem,
Na Dzieciątka, Marji chwałę...
W krwawych blasków tych rubinie
Srebrny włos mej matki żarzy...
Po zmarszczonej, zżółkłej twarzy
Cicha łza staruszce płynie...
II.
...Napłynęły tłumną falą
Dawnych, młodych lat wspomnienia...
Nie wie, czy to z osłabienia
Tak jej pulsa w skroniach walą,
Czy sród gędiby dzwonów kruczej,
Czarnym kirem kryte trumny
Niesie lud Warszawy tłumny?..
Czy to w głowie jej tak huczy?..
Jak dziś, pomni po pogrzebie
Mrok izdebki swej dziewiczej,
I ten obraz tajemniczy,
Tak wabiący ją do siebie !..
Rubinowa lampka płonie...
Rzewny, słodki wzrok Madonny...
Chód zegara monotonny...
Białych bzów upojne wonie...
Przed obrazem ena w czerni,
W płomienistej mąk obręczy,
Modląc się za Polskę, klęczy,
Za tych, co Ojczyźnie wierni...
Tamta chwila, dawna, droga,
Dziwnie się z obecną spływa...
Modli się staruszka siwa
O to samo dziś do Boga...
III.
...Lubo, sennie przypomina
Ow pamiętny zmierzch majowy...
W białej sukni muślinowej
Zakochana śni dziewczyna...
Baśń złocistą szczęścia marzy
W omdlałości lubej, sennej ...
Dobre łzy, jak deszcz wiosenny,
Po spłonionej płyną twarzyó...
Płyną złote sny dziewczęce,
Jak w czarownej Wschodu baśni...
W duszy coraz słodziej, jaśniej,
Oczy wznoszą się w podzięce
Tam, gdzie w rubinowej zorzy,
Nad Dzieciątkiem pochylone,
Jakby zwraca się w tę stronę
Cudne lico Matki Bożej...
Przez łzy patrzy matka stara
W ową baśń zmierzchową maja,
Gdy woń białych bzów upaja,
Gdy czaruje w szczęście wiara...
I nad białą tą dziewczyną,
Co, śniąc miłość, wpółomdlała,
Przy łóżeczku swem klęczała,
Dobre, ciepłe łzy jej płyną...
IV.
...Skroś bez biały, świeży, wonny
Rubin lampki mdło polśniewa...
Z cichym śpiewem jej się zlewa
Stuk biegunów monotonny...
Młoda matka cicho nuci,
Tłumiąc mężnie w piersi łkanie.
O dziewczynie i ułanie,
Albo: „Wróci Janko... wróci...”
Coż, że teraz tak się tuła,
Idąc sobie borem, lasem,
Że przymiera z głodu czasem?...
Przyzwio do dom miłość czuła...
Płynie piosnka staroświecka,
Mrok rubinem lampki broczy...
Matka łzawe topi oczy
W ciemnej, sennej główce dziecka. .
I, jak anioł, się pochyla
Nad niowinnem, cichem czółkiem...
(To ja byłem tym aniołkiem!...)
Wskrzesa dawna, złota chwila...
A z obrazu Matka Boża
Matce, dziecku błogosławi...
W białych, wonnycb bzach się mgła
Rubinowej lampki zorza...
V.
...Spełzły Marji lic kolory
I poblakła ram pozłota...
Za oknami ciemno, słota ...
Żle staruszce biednej, chorej...
Z tych, co byli sercu blizcy,
Wszyscy prawie już w mogile ...
Prawda!... Wszak to lat już tyle!..
Już pomarii prawie wszyscy!..
Pusto, zimno jest na świecie...
Jacyś inni, obcy ludzie...
Życie wlecze się po grudzie...
Bzów powiędło białe kwiecie...
Rubin lampki lśni żałobą
Przed obrazem, w głowach łóżka...
W mroku siwa łka staruszka
I nad ludźmi i nad sobą...
Płacze dusza ludzka smutna,
Zagubiona w bytu mroku...
Starcza łza lśni krwawo w oku...
Na widmowej bieli płótna
Srebrny włos w nieładzie żarzy,
W krwawych blasków tych rubinie.
Na obrazie starym płynie
Cicha łza po Marji twarzy...
Reply
Leave a comment