Wystarczy miłość [6/13]

Jul 07, 2008 10:59

Fandom: Battlestar Galactica
Spoilery: Do 4x09 włącznie. Także do naszych mózgów.
Ostrzeżenia: Slash i femme, człowiek/Cylon, trupy, crossdressing, możliwa obraza uczuć religijnych, nasze chore poczucie humoru [część na przyszłe odcinki] W zasadzie wszystko. Poza mpregiem.
Autorstwo: girlupnorth i novin_ha
W tym rozdziale występują: Sam i jego kac, Kara, Caprica!Six, Lee i jego kac, Romo Lampkin, Gaius, Gaeta, Helo i przypadkowi Centurioni
Słów: ~1150.

Wystarczy miłość. Ciemne strony mesjaństwa



W poprzednich odcinkach: Prawie wszyscy pili, Gaius był obmacywany, Szóstka zapragnęła cywilizacji, a Centurioni opanowali Galactikę. Totes trufax!

6.

Sam Anders w ciągu swojej kariery sportowej zaliczył wzloty i upadki. Do większych wzlotów zaliczał tamten mecz, po którym jego imię znalazło się na ustach wszystkich, a on sam obudził się w łóżku z trzema cheerleaderkami. Do większych upadków - ano, takie poranki jak ten.

Złośliwi dokuczali mu czasem, że ma niewielki mózg w swojej dość sporej czaszce, i rano, odwodniony i obolały, był skłonny przyznać im rację. W przeciwnym razie półkule nie byłyby w stanie się tak kołatać po wolnej przestrzeni pod kością.

Oczywiście, są gorsze rzeczy niż obudzić się z kacem. Sam niepewnie rozejrzał się po pokoju - nie pamiętał, jak do niego trafił. Ani jak znalazł się w łóżku, na pół rozebrany.

Ani co stało się z Lee.

Ostatnie, co pamiętał, to ręka na jego kolanie.

Pytanie o to, czy przespał się z Lee, które na ogół spowodowałoby atak paniki, zbladło w obliczu znacznie bardziej poważnego ryzyka, że włączyło mu się Cylońskie oprogramowanie i doszło do większej rozróby.

Jak dwa tygodnie temu.

Wytoczył się z pościeli i zajrzał pod kanapę. Nie było tam zwłok.

Chociaż tyle.

Potem zauważył karteczkę na stole. Podniósł się z podłogi i wziął ją do ręki; przez moment nie mógł odcyfrować liter. Charakter pisma był znajomy.

„Wpadłam po zapasy. Dzięki za wszystko. Kara.”

Przespał wizytę Kary.

„PS: Trzeba mi było wspomnieć, że grasz po obu stronach boiska!”

Kurwa.

*~*~*

Szóstka i Kara dopadły łazienki, zbrojne w zdobyczną farbę do włosów, maseczkę oczyszczającą, szminki, maszynki do golenia i pęsetę do brwi.

Centurionowie produkowali na swoich statkach dosłownie wszystko. Ceny na czarnym rynku spadły radykalnie.

Kara i tak zastanawiała się, kogo Szóstka zabiła dla tych skarbów. Nie pytała, bo zamierzała skorzystać ze sporej części łupu i może lepiej nie wiedzieć.

Cylonka podwinęła spódnicę i oparła nogę o zlew, a potem namydliła ją i zaczęła golić.

- Jak wizyta u ślubnego? - zapytała.

- Weź, nic nie mów - powiedziała Kara, wciąż niezdecydowana, czy powinna śmiać się, płakać, czy dostać kurwicy swojego życia. - Faceci.

Szóstka ze zrozumieniem pokiwała głową.

- Znowu chciał cię zamknąć w brygu?

- Nie.

- To o co chodzi? Co zrobił?

Te tostery były zdecydowanie zbyt ciekawskie.

- Nic. Spał.

- Aha… - Szóstka znowu pokiwała głową. - A z kim?

- Zacięłaś się - powiedziała grobowym tonem Kara.

Kiedy Cylonka usiłowała wśród przekleństw i złorzeczeń zatamować krew, Kara pokazała język swojemu odbiciu w lustrze, po czym pacnęła sobie maseczką na twarz.

*~*~*

P.o. prezydenta Lee Adama półleżał na biurku, rysując na kawałku papieru kółka i gwiazdki.

Miał niejasne wrażenie, że Romo Lampkin już od jakiegoś czasu usiłuje mu coś przekazać, ale chwilowo nic jeszcze do niego nie docierało.

- Czy możemy przełożyć tę rozmowę na popołudnie? - zapytał w końcu, podnosząc wzrok znad kolejnego narysowanego kółeczka. - Powinienem się zdrzemnąć.

Lampkin popatrzył na niego wymownie.

- Po południu ma pan spotkanie z Centurionami - przypomniał.

Lee jęknął głucho.

Śniło mu się w nocy coś bardzo dziwnego. O ile mógł sobie przypomnieć, wylądował we śnie w łóżku ze strasznie rozchichotaną Karą, która potem przeobraziła się w szaleńczo czymś rozbawionego Sama, a ten z kolei zaczął chrapać, kiedy tylko Lee zasnął mu na ramieniu.

Potem znowu Kara stała nad Lee z brzytwą w ręku i wydawała jakieś nieskoordynowane odgłosy.

Dziwny sen.

Obudziwszy się w środku nocy w ubikacji w korytarzu pilotów, Lee stwierdził, że chyba znowu zaczyna lunatykować. A lunatykowanie, kac i Centurioni to nie była kombinacja, która zapewniała Lee Adamie dobry nastrój.

Lampkin podał mu białą tabletkę i szklankę wody. Na twarzy wypisane miał potępienie.

- Mam nadzieję, że to trucizna - mruknął Lee.

*~*~*

Gaius Baltar był długodystansowcem upokarzających pobudek i ekspertem w dziedzinie wypierania zdarzeń niewygodnych i krępujących. Niemniej jednak nawet on musiał przyznać, że wzięcie molestującego go Centuriona za śmiertelnego wroga (bo jak inaczej nazwać kogoś, kto czyha na twoją tętnicę szyjną z narzędziem do pisania?) łamanego na współpracownika i sprzymierzeńca (bo Gaius był jednak nieśmiertelnym optymistą) należało do czołowych osiągnięć jego życia.

Oczywiście wyłączając zagładę ludzkości z konkurencji, bo pewne rzeczy nie mają sobie równych.

Gdy tak leżał na zakurzonym końcu dywanu, z kijem od szczotki wbijającym mu się w zdrowy bok przy ledwie poruszeniu, naszło go na przemyślenia. Może minął już czas, gdy właściwe było, aby miotał się po wszechświecie, szukając dobrego dla siebie miejsca (i aprobaty każdego, kogo napotkał). Może powinien wziąć się w garść, nauczyć szacunku do samego siebie i stąd czerpać poczucie własnej wartości. Może powinien przejąć władzę nad Centurionami i pokazać flocie, jakim jest łaskawym i sprawiedliwym władcą.

W tym momencie Gaeta obudził się i spojrzał na niego z takim wstrętem, że zupełnie zepsuł mu się humor.

I do tego był głodny.

- Pewnie nie masz nic do zjedzenia? - spytał bez specjalnego przekonania, z wysiłkiem ładując się na wózek.

- I tak bym się z tobą nie podzielił - rzucił lekko Gaeta, podpierając się przy wstawaniu szczotką.

Gaius spędził następne pół godziny rozważając, czy warto sprzedać się Centurionom za absolutną władzę nad życiem i śmiercią wszystkich ludzi, z Gaetą (i Roslin, i Lee Adamą) na czele.

Siniaki mówiły nie, zraniona duma tak. Siniaki goiły się szybciej.

W końcu Gaius podjął męską decyzję.

Pod podejrzliwym spojrzeniem Gaety wycofał się wózkiem do korytarza, w którym mignęło mu kilku Centurionów. Zatrzymawszy się w nim, przybrał przyjemny wyraz twarzy i rozpostarł ramiona.

- Wyznawcy! - zakrzyknął. - Oto przyby…

W tym momencie stała się ciemność, gdyż Gaeta, orientując się w końcu, co się dzieje, zdzielił Gaiusa kijem od szczotki.

*~*~*

Helo chował właśnie wykradzione z kuchni racje żywności (nie podobała mu się idea kradzieży, ale, niestety, raczej nie mógł liczyć na to, że Centurioni zapewnią im prowiant na drogę) pod zapasowym mundurem, kiedy ktoś zapukał do drzwi i do pokoju zajrzał Sam Anders.

- Hej - powiedział zachrypniętym głosem.

- Hej - odparł Helo, przyglądając się Samowi z lekkim zdziwieniem. Anders wyglądał nieco, jakby przez ostatnią noc potopiła mu się połowa obwodów, ewentualnie, jakby miał kaca takich rozmiarów, jakie nie przytrafiły się Helo od czasów własnej imprezy na powitanie w gronie pilotów.

- Wiesz może, gdzie jest Athena? - zapytał Sam.

- Zabrała gdzieś Herę i Nicky’ego. A o co chodzi?

Sam machnął ręką.

- Nie, nic takiego.

- Znów psuje ci się oprogramowanie? - zapytał rzeczowo Helo, wspominając ostatnie wydarzenia.

- Nie! - zaprotestował Sam. - No, nie aż tak - poprawił się natychmiast.

- Aha - Helo uniósł brwi. - Kiedy tylko zobaczę Athenę, powiem jej, żeby cię poszukała.

- Dzięki - mruknął Sam, po czym wyszedł, starannie zasuwając za sobą drzwi.

Helo wrócił do układania zapasów.

*~*~*

- Kurwa - powiedziała z wdziękiem Szóstka, trzymając się za głowę. - Kurwa. I żeby to chuj strzelił. Nienawidzę mojego życia. A ty to się lepiej uspokój - rzuciła w stronę zgiętej w pół ze śmiechu Kary. - Bo nie ręczę za siebie.

Kara pokręciła głową. W oczach błyszczały jej łzy.

- Nie mogę się doczekać, aż Baltar to zobaczy - oznajmiła.

Szóstka posłała jej kolejne zabójcze spojrzenie, jeszcze raz przegarniając rękoma włosy - w kolorze - oczojebnego różu.

Kara zwinęła się w kłębek i niemal udusiła ze śmiechu.

W następnym odcinku: Gaius doznaje oświecenia, Lee tradycyjnie cierpi, wyjaśnione zostają okoliczności pewnej śmierci, a Trójka świszczy przez nos i nie daje Roslin spać. Dun dun dunnn!

romo lampkin, kara, sam, gaeta, helo, centurioni, wystarczy miłość, caprica six, lee, gaius

Previous post Next post
Up