Ludu Dunlop, post interwencyjny do wszystkich, którzy chcieliby mi pomóc poszukać domu dla kota. O, tego.
Otóż kot nazywa się Karolcia. Ma dość burzliwą historię, najpewniej podobną do historii Śnieżki, o której pisałam dwa lata temu. Ta domowa kotka uciekła albo została wyrzucona z domu, błąkała się po obrzeżach miasta, aż trafiła na teren firmy mojego kumpla. Kumpel chciał ją przyjąć, ale ponieważ firmowy kot-rezydent pasjami bijał Karolcię, postanowił znaleźć kotce inne miejsce. Niestety, szukanie szło opornie, więc w końcu zagroził, że albo ktoś kota weźmie, albo on kota uśpi.
Nie wdając się w rozważania, czy faktycznie uśpi czy nie, zabrałyśmy od niego kota z koleżanką Gosią z Fundacji Kocie Życie. Kotka spędziła święta na kwarantannie w piwnicy, została gruntownie odrobaczona i wysterylizowana, i szybko znalazła dom... z którego wczoraj wróciła do Gosi. Karolcia, tak jak Śnieżka, dostała takie wciry na podwórku, że boi się kotów i reaguje na ich widok histerią. Zmuszanie jej do mieszkania z innym kotem to niepotrzebne męczenie Karolci, właścicieli i rezydenta. Dlatego trzeba jej PILNIE domu, w którym byłaby jedynaczką.
Jeśli chcecie jej pomóc, proszę o wiadomość na priv - przekażę zdjęcia, tekst ogłoszenia i kontakt do Gosi. Bardzo, bardzo proszę o pomoc, bo w moim najbliższym otoczeniu wolne sloty na koty się wyczerpały...