Indie, Bolly i jazda na słoniu

Jan 24, 2009 16:56

W poniedziałek moja siostra poleciała do Indii. Przez dwa tygodnie będzie zwiedzać ten kraj, tymczasem ja schnę w oczekiwaniu na wiadomości. Na szczęście uracza mnie co jakiś czas SMS-ami, aż mnie zazdrość skręca. Jeździła na słoniu! SŁONIU! Ciekawe, czy bardzo kołysało? Będę ją musiała o to później zapytać.
Jutro obejrzy Taj Mahal. Kurczę, sama chciałabym tam być! Dobrze mieć jednak wysłannika w obcym kraju, który narobi w ch...oinkę zdjęć (mam nadzieję) i przyśle mi chociaż co drugie. Wraz z opisem. Nie mogę się doczekać. ^^

W czwartek, w ramach "chata wolna!" zasiadłyśmy z M. do oglądania filmów. Zaczęłyśmy elegancko od Speed (tak, ten z 1994 r. z Keanu Reevesem), a potem zarzuciłyśmy Dil Se. Dawno nie oglądałam żadnego Bolly i wyszłam z rytmu. Kurczę, lata temu oglądałam ten film z zapartym tchem. Teraz też mi się podobał, ale niemiłosiernie wpieniał mnie główny bohater (M. zresztą wnerwiał jeszcze bardziej). No ale ta muzyka... Ech... Tylko musiałabym się znowu wkręcić w ten klimat, by przestać zwracać uwagę na takie drobiazgi jak pięści fruwające 2 m od twarzy przeciwnika.

Za tydzień urlop. Dwa tygodnie zbijania bąków, żadnych dziwadeł* do obsługi, tylko spokój, cisza, odwiedziny u M., układanie puzzli (9000 elementów samo się nie ułoży), scrabble, wycieczki po górach... Przede wszystkim jednak - dom, w którym temperatura pokojowa oznacza, że jest ciepło. A potem jakoś wytrzymam do wiosny.

Tata ostatnio marudził, że dostaje ode mnie za grube książki w prezencie (choinka, urodziny). No to teraz wypożyczyłam Sekscytacje, by sprawdzić, czy też będzie narzekał na długość. A skąd!
Ja z kolei zabrałam się za Przypadek Adolfa H. Wciągnęło mnie tak, że:
1. prawie zapomniałam zadzwonić po tatę z pociągu
2. niemal przegapiłam własną stację
3. konduktor musiał mnie klepnąć w ramię, bym łaskawie zauważyła, że obok mnie stoi i prosi mnie o bilet
4. nie zauważyłam, że w wagonie jest pijana kobieta, która się bełkotliwie drze i czepia wszystkich dookoła
Nieźle, panie Schmitt!

(* Kasa w księgarni wygląda tak: jest taka jakby lada, po obu jej stronach są komputery i kasy, ale zawsze działa tylko jedna strona (wyjątkiem jest np. sezon podręcznikowy, kiedy obie części są uruchomione non stop - inaczej się nie da). Stoję w kasie. Druga jest zamknięta, zastawiona tak, że nie ma jak położyć książek. Kasuję sobie bogobojnie, do kasy ustawiło się kilka osób, widzę, że kobieta podchodzi do drugiej, kładzie książki za "zastawki" i pieniądze obok nich. Mówię jej, że kasa jest z tej strony (tzn. tam gdzie stałam). W odpowiedzi usłyszałam: "A skąd ja mogę to wiedzieć?" No nie, naprawdę. Kolejka do mnie, przy drugiej kasie nikogo nie ma, zastawiona tak, że nie ma jak wygodnie położyć zakupów... no ale skąd ona może wiedzieć, gdzie jest kasa?! Ciekawe, czy w hipermarkecie też tak robi. :P

PS Znowu dokonałam przemeblowania na LJ-u. Za ciemno mi było. Za jakiś czas pewnie znowu zmienię, bo będzie teraz za jasno. Nie mogę znaleźć czegoś idealnego... :-/

bolly, indie, dil se, przygody księgarza

Previous post Next post
Up