Salon w ich mieszkaniu był całkiem sporym pokojem, dlatego gdy nie było Wakare w domu, inni domownicy czasem go używali do innych czynności. Na przykład czasem Genichi ćwiczył nowe układy na tyle na ile mu to pozwalała przestrzeń. Czasem Genichi nie słyszał otwieranych drzwi i tego jak Niwa wchodzi do mieszkania.
Było już normą, że Niwa czasem zastawał Genichiego podczas ćwiczenia układu, albo lepiej; podczas ćwiczeń rozciągających. Czasem siadał na kanapie w salonie i pod pretekstem przeglądania jakiegoś magazynu lub oglądania telewizji obserwował Genichieg. Ciemnowłosy chłopiec nic sobie nie robił z takiego oczywistego podglądania, bawiło go to.
Po takiej skończonej sesji rozciągania wskakiwał na kanapę obok Niwy, albo nawet mu na kolana. Niwa zawsze krzyczał, ze jest spocony i brudny i ciężki i kazał mu iść wziąć prysznic. Genichi wybuchał śmiechem, kradł mu całusa i uciekał do łazienki.
~~***~~
„Naprawdę nie rozumiem, czemu musimy to robić. Przecież i tak nie będziemy tam tańczyć razem.”
Genichi przeglądał płyty z muzyką w poszukiwaniu czegoś spokojnego i kompletnie ignorował narzekania Niwy.
„Poza tym wiesz, że nie lubię i nie umiem tańczyć.”
Genichi wybrał płytę i włożył ją do odtwarzacza.
„Dlatego właśnie się uczysz tańczyć, matołku.”
Z głośników poleciała łagodna muzyka. Niwa spiął się w sobie.
„Poza tym” Genichi powiedział przysuwając się do Niwy. „Nie chcesz chyba zrobić Ryouko przykrości tym, że nie zatańczysz z nią na jej własnym weselu?”
Twarz Niwy wykrzywił grymas, który Genichi po tylu latach bez trudu rozpoznał, jako poczucie winy.
„No, ale, od czego masz mnie?” Wyszczerzył się i złapał Niwę za rękę.
„Ja będę prowadził. Obejmij mnie w pasie.” Poinstruował i powoli zaczął prowadzić Niwę w ich salonie. Po godzinie zmienili się i to Niwa prowadził.
„No widzisz? Nie jest tak tragicznie. Teraz ty prowadzisz.” Niwa zrobił wielkie oczy.
„Nie patrz tak mnie, miną zbitego kurczaka. Będziesz musiał prowadzić jak będziesz tańczył z Ryouko.”
„Czy to jest naprawdę konieczne, robić z siebie idiotę przed całą rodziną?”
Genichi uszczypnął go w bok.
„Tak, jeśli to oznacza, że twoja siostra będzie szczęśliwa. Skup się.” Genichi zmienił ustawienie ich nóg i rąk.
Po całym dniu pląsów, Niwa padł na kanapę z głową na kolanach Genichiego.
„To będzie ciężkie i długie wesele” Wymamrotał. Genichi, który głaskał go po włosach zaśmiał się i pochylił, aby pocałować go w czoło.
już od dawna chciałam, żeby ktoś to wypełnił. szczególnie przygotowania do ślubu mnie urzekły. mam nadzieję że niwatori sobie poradzi i nie zadepcze stóp ryouko. fajnie też wreszcie dowiedzieć się czegoś o pasji genichiego. mimo że to ważna część jego życia, do tej pory nie pojawiała się zbyt często.
z uwag technicznych, pozwól mi tylko skrytykować, że w jednym krótkim akapicie słowo "czasem" powtarzasz kilka razy. może następnym razem spróbuj znaleźć jakieś synonimy? wybacz
Salon w ich mieszkaniu był całkiem sporym pokojem, dlatego gdy nie było Wakare w domu, inni domownicy czasem go używali do innych czynności. Na przykład czasem Genichi ćwiczył nowe układy na tyle na ile mu to pozwalała przestrzeń. Czasem Genichi nie słyszał otwieranych drzwi i tego jak Niwa wchodzi do mieszkania.
Było już normą, że Niwa czasem zastawał Genichiego podczas ćwiczenia układu, albo lepiej; podczas ćwiczeń rozciągających. Czasem siadał na kanapie w salonie i pod pretekstem przeglądania jakiegoś magazynu lub oglądania telewizji obserwował Genichieg. Ciemnowłosy chłopiec nic sobie nie robił z takiego oczywistego podglądania, bawiło go to.
Po takiej skończonej sesji rozciągania wskakiwał na kanapę obok Niwy, albo nawet mu na kolana. Niwa zawsze krzyczał, ze jest spocony i brudny i ciężki i kazał mu iść wziąć prysznic. Genichi wybuchał śmiechem, kradł mu całusa i uciekał do łazienki.
~~***~~
„Naprawdę nie rozumiem, czemu musimy to robić. Przecież i tak nie będziemy tam tańczyć razem.”
Genichi przeglądał płyty z muzyką w poszukiwaniu czegoś spokojnego i kompletnie ignorował narzekania Niwy.
„Poza tym wiesz, że nie lubię i nie umiem tańczyć.”
Genichi wybrał płytę i włożył ją do odtwarzacza.
„Dlatego właśnie się uczysz tańczyć, matołku.”
Z głośników poleciała łagodna muzyka. Niwa spiął się w sobie.
„Poza tym” Genichi powiedział przysuwając się do Niwy. „Nie chcesz chyba zrobić Ryouko przykrości tym, że nie zatańczysz z nią na jej własnym weselu?”
Twarz Niwy wykrzywił grymas, który Genichi po tylu latach bez trudu rozpoznał, jako poczucie winy.
„No, ale, od czego masz mnie?” Wyszczerzył się i złapał Niwę za rękę.
„Ja będę prowadził. Obejmij mnie w pasie.” Poinstruował i powoli zaczął prowadzić Niwę w ich salonie. Po godzinie zmienili się i to Niwa prowadził.
„No widzisz? Nie jest tak tragicznie. Teraz ty prowadzisz.” Niwa zrobił wielkie oczy.
„Nie patrz tak mnie, miną zbitego kurczaka. Będziesz musiał prowadzić jak będziesz tańczył z Ryouko.”
„Czy to jest naprawdę konieczne, robić z siebie idiotę przed całą rodziną?”
Genichi uszczypnął go w bok.
„Tak, jeśli to oznacza, że twoja siostra będzie szczęśliwa. Skup się.” Genichi zmienił ustawienie ich nóg i rąk.
Po całym dniu pląsów, Niwa padł na kanapę z głową na kolanach Genichiego.
„To będzie ciężkie i długie wesele” Wymamrotał. Genichi, który głaskał go po włosach zaśmiał się i pochylił, aby pocałować go w czoło.
„Tylko do pierwszego tańca panny młodej.”
Reply
fajnie też wreszcie dowiedzieć się czegoś o pasji genichiego. mimo że to ważna część jego życia, do tej pory nie pojawiała się zbyt często.
z uwag technicznych, pozwól mi tylko skrytykować, że w jednym krótkim akapicie słowo "czasem" powtarzasz kilka razy. może następnym razem spróbuj znaleźć jakieś synonimy? wybacz
Reply
Reply
Leave a comment