Feb 11, 2009 22:34
Powiedziała mi siostra, gdy próbowałam z zaskoczenia złapać mokrego, pospacernego psa za tylne łapy.
Chwilę przed tym wielbłądziła po schodach, prowadząc Szczuru z podwórka do domu. A rodzice w gabinecie słodko gruchali na temat jakiejś ustawy.
Poobiednia integracja rodzinna dziwnym trafem przekształciła się w integrację europejską. I czteroprawniczą dyskusję o tym, czy dyrektywa ma termin implementacji czy nie i co to właściwie oznacza (gdzie czterech prawników, tam dwanaście różnych zdań na najprostsze tematy).
A tak w ogóle, to obecny kryzys w Ameryce nie ma nic wspólnego z kryzysem w Polsce. Tam mają dzikie kredyty, my mamy dzikie opcje. A w ogóle wszystko to zostało wywołane przez banki, a płacić będzie cała reszta, chyba że jednak uda się konsekwencje zwalić na banki. I w ogóle szycie jest zue i okrutne.
I skończyłam swoją pierwszą zieloną rękawiczkę bezpalczastą, jest prześliczna i cieplutka, ale mam za ciemno w pokoju, żeby jej teraz robić zdjęcia. Zresztą, jak zrobię drugą, to obfotografuję obie i się będę chwalić do końca świata. I nosić, nosić!
dziergaństwo,
dziennik