(no subject)

Oct 31, 2008 22:06


Długo nic nie pisałam, więc pora chyba na nową notkę.

W czwartek 9-tego pażdziernika mieliśmy z ojcem lot do Polski.
Dzień minął raczej szybko i dość spokojnie. Kończenie pakowania się, taksówka na Stansted, później autokar na Luton, samolot, potem autokar z Warszawy do Białegostoku i po północy byliśmy w domu.

Piątek spędziłam dość leniwie, a wieczorem poszłam do sushi Shokudo z Miaką i Tomoko. Tomo widziałam pierwszy raz (wcześniej tylko kilka razy gadałyśmy na GG), więc byłam nieco zdenerwowana tym spotkaniem, ale bardzo miło się zaskoczyłam. W sumie większość czasu słuchałam rozmów Tomo z Miaką i muzyki puszczanej w restauracji oraz niemal non stop lampiłam się na Tomo (nie mogłam wręcz oderwać od niej wzroku), ale naprawdę było wyjątkowo miło. Nio i jedzonko (krewetki w tempurze z ryżem i owocami) było wyjątkowo dobre.

W sobotę spotkałam się z Miaką i wyruszyłyśmy wpierw do Galerii Podlaskiej na zakupu (głównie kosmetyki dla mnie), a późnije do Miaki na obiad i próby zainstalowania Windowsa, które zakończyły się porwaniem taśmy do dysku (of course nie przeze mnie XD ).

Poniedziałek i wrotek minęły dość leniwie. Polska strasznie mnie zmuliła, więc nie miałam ochoty na nic i większość moich planów wzięły w łeb.

W środę poszłam w końcu do ginekologa (nie dowiedziałam się nic nowego i znów dostałam drogie leki :/ ), a wieczorem były imieniny mamy, więc spotkałam się z rodzinką, nieco za dużo wypiłam (raptem trzy butelki Breezera, ale na moją słabą główkę to wystarczy XD ) i poszłam dość szybko spać.

W czwartek znów się leniłam, w piątek rano spotkałam się z Nashką i kończyłyśmy formalności odnośnie mojej polisy (mam nadzieję, że tym razem wszystkie, bo sprawa się już ciągnie dwa lata >_< ), a wieczorem znów poszłyśmy z Miaką i Tomo do Shokudo. Tym razem Tomo wyciągnęła jeszcze swoją koleżankę, Bou. Dziwna osóbka, taka dość spokojna, ale całkiem fajna :] Wieczór znów bardzo miło spędzony przy dobrym jedzonku i muzyce, tylko powrót był...mokry, bo na nasze nieszczęście musiało się dość mocno rozpadać >_<

W nocy szybkie pakowanie się, próba ściśnięcia do toreb wszystkiego co najważniejsze (of course moje płyty z muzyką się nie zmieściły >_< ), a w sobotę powrót do Anglii.

...

A co aktualnie?
Kilka dni temu na NK poznałam Mako, która od jakiegoś czasu mieszka w Londynie, więc w końcu mam dość blisko bratnią duszę (pomimo, że jeszcze nie miałyśmy okazji się spotkać osobiście). 
Dowiedziałam się również od niej o Hallowinowym koncercie MUCC w Oxfordzie. Co prawda nie przepadam za MUCCem, a raczej nie poznałam ich wystarczająco, ponieważ słyszałam może z dwa kawałki i widziałam kilka maikingów (maikingi i muza są super, ale vocal jakoś narazie mnie nie przekonał), ale miałam straszną ochotę się wyrwać i zaszaleć, poza tym Mako mówiła, że MUCC miał zostać po koncercie na imprezie z fanami.
W ostatniej chili załatwiłam kasę i byłam już gotowa kupować bilety i kupa...tyle czasu moliłam menadźerów o overtimy i a nóż dali mi je, wtedy kiedy nie potrzebuję :/ No ale nie mogłam odmówić, bo później w ogóle by mi nie dali nadgodzin :/ Tak więc ostatecznie nie pojechałam na koncert >_<

Poza tym od jakiegoś czasu rozmyślam nad zrobieniem se kolczyka w języku. Słyszałam różne opinie, że to strasznie boli, że czasami kolczyk się o żęby obija, że się straci kilka kubków smakowych, że można se język sparaliżować, że się źle goi, że się sepleni, że metal wchodzi w jakieś reakcje z enzymami w ślinie i szkodzi to dla mózgu (to ostatnie usłyszałam od Mako) etc. więc się nieco boję i mam coraz więcej wątpliwości, ale strasznie podobają mi się takie kolczyki ^^'
Tak samo na nowo zaczęłam rozmyślać nad kolczykiem w wardze jak ma (miał, bo ponoć se teraz powyjmował) Miyavi. Zawsze podobał mi się taki kolczyk i już raz byłam gotowa se takowy zrobić (sama w domu, za pomoca igły i Przemka XD ), ale ojciec odwiódł mnie od tego pomysłu. Jednak teraz na nowo chodzi mi to po głowie, tylko mam cały czas wątpliwości, czy se nie zaszkodzę, oraz czy będzie to do mnie pasować...
A dzisiaj Hallowin. Nie widziałam żadnych dzieci chodzących po domach, ale kupiliśmy se z rodzicami dwa kilo cukierków i alkohol i se jakoś spędzimy ten dzień :]
A jutro Damiana 25-te urodziny, więc będzie znów picie (i kac kolejnego dnia XD )
...
Na dzisiaj to tyle...Gome, że bez żadnych zdjęć, ale nie chciało mi się nic robić ^^'
Previous post Next post
Up