prezent dla
akayalovesyaoi Przepraszam za opóźnienie, ale w zamian dodałam do fika rysunek popełniony wspólnie z Viatorem, ktoremu dziękuję za pomoc w tym fiku (pewnie bym go zostawiła w polowie...) *nuzzles Akaya&Viator*
Książę czasami nie rozumiał Róży. Czasami też miał podejrzenie, że ona sama nie za bardzo się rozumie.
-Czego najbardziej pragniesz?- pytał zmieszany, usiłując zmusić ją do uformowania zdania. Z tym mógł już coś zrobić, temu już mógł sprostać. Rzeczy niewypowiedziane, chociaż nabrzmiałe i brzemienne w skutki, nie były jego dobrą stroną.
Róża uważała, że jest to tylko dowód na to, że Książę nie jest dla niej.
-A kto jest dla ciebie?- pytał zasmucony i trochę już zniecierpliwiony, ale ona tylko wzdychała głęboko i zapatrzała się w niebo. Nie lubił, gdy tak robiła, czuł się wtedy niepotrzebny, niegodny i nie na miejscu. Dlaczego tak krucha, piękna istota nie potrafiła powiedzieć, czego pragnie.
Najczęściej myślał, że Róża może i nie wie, czego pragnie, ale na pewno nie pragnie jego. Było to nieco przygnębiające, ponieważ on pragnął jej bardzo-bardzo. Za bardzo, żeby odpuścić sobie pogoń za nią i usilne próby sprostania jej życzeniom.
-Jesteś głupcem.- mówiły gwiazdy, a księżyc potakiwał z uśmiechem.
-Jesteś głupcem, jak wszyscy, którzy ruszają w pogoń za Różą.
Gdy Książę pytał, dlaczego i czy wszystkie Róże nie wiedzą, czego chcą, księżyc nie odpowiadał, tylko przymykał oczy i kiwał głową.
/////////
Pewnego dnia pojawił się u Róży inny Książę. Zaaferowany, rozczochrany i skońćzenie uroczy, z rumianymi polikami, niebieskimi oczyma i czarnymi lokami.
Róża była wniebowzięta i napraszała się, żeby tylko wziął ją na ręce, żeby tylko z nią porozmawiał. Inny Książę odpowiadał półsłówkami, wyraźnie zajęty czymś innym i pragnący czego innego. Traktował Różę z szacunkiem pomieszanym z pobłażaniem, trochę jak młodszą siostrę, trochę jak koleżankę z piaskownicy. Była tym bardzo zaskoczona i zasmucona.
-Nie chce mnie? Czy może chce mnie, ale nie tak, jak ja jego?
Książę nie odpowiedział na pytanie Róży, ponieważ czuł, że jest podchwytliwe. Poza tym, skoro Róża nie potrafiła wyjść z roli młodszej siostry i sprawić, żeby inny Książę jej pożądał, to znaczyło, że coraz bardziej wiedziała, czego tak naprawdę chcę. A to zawsze był wielki plus, niezależnie z której strony by się spojrzało.
///////////
Inny Książę szybko opuścił tereny należące do Róży i Książę nie wiedział, czy się z tego smucić czy radować. Róża była bardzo przygnębiona, nie płakała, ale wyglądała, jakby trochę zaczęły jej więdnąć płatki.
-Dla mnie zawsze będziesz piękna.- pocieszał Książę, ale Róża nie słuchała i stało się jasne, że Książę nie jest tym, którego pragnie.
Wyruszył w podróż, żeby nie myśleć o tym zbyt często. Róża była tylko jedną z pięknych osób na tym świecie, jedyną różnicą pomiędzy nią, a tymi innymi, był fakt, że Książę jej pragnął. Postanowił pragnąć od tej pory tylko tych, którzy pragnęli jego. Problem jednak leżał w tym, jak ich poznać i rozpoznać.
///////////
Wizytował na kilku planetach, ale nie spotykał nikogo, z kim mógłby rozmawiać, a Książę bardzo pragnął z kimś rozmawiać. Albo przynajmniej kogoś, kto by go słuchał. Na żadnej jednak z planet nikogo takiego nie odnalazł, aż wreszcie, na ósmej planecie, spotkał Bratka. Bratek był niski, miał mechate kwiatki w kolorze głębokiego fioletu i żółci, i był niesamowicie przyjacielski. Gadał prawie nieustannie.
-Dawno nikt mnie tu nie odwiedzał. Ponieważ rzadko się ruszam z domu i w ogóle źle się czuję wśród tłumów, mam niewielu przyjaciół. Właściwie to nie mam przyjaciół, poza jaskółkami, które tutaj czasem przelatują. Są bardzo miłe, dobrze mnie rozumieją, ale nigdy nie zostają na stałe. Mieszkają gdzie indziej. Czemu moi najlepsi przyjaciele zawsze mieszkają gdzie indzie?. Chciałbym mieć przyjaciela, który mieszkałby ze mną. Mój dom nie jest jakiś wysmakowany, ale zadbałbym, żeby mój przyjaciel miał tutaj ze mną dobrze.
Książę usiadł przy bratku i westchnął. Bratek zaniepokoił się.
-Co się stało? Źle się czujesz? Może się czegoś napijesz? Wody?
Książę przyjął szklankę wody od Bratka,i napił się.
-Dziękuję. Nie czuję się za dobrze, bo moja Róża mnie nie chce.
-No cóż. Może to nie jest twoja Róża. Chociaż, co ja tam wiem. Nigdy nikogo „swojego” nie miałem, to nie wiem. Mało wychodzę, bo nie mogę się jakoś znaleźć pośród innych kwiatów, czy w ogóle innych stworzeń.
-Ale z jaskółkami się dogadujesz.- zauważył Książę, na co Bratek opuścił głowę i potrząsnął płatkami.
-Jaskółki to co innego. One są i potem ich nie ma. A ja chcę, żeby był ktoś na stałe.
-Myślisz, że może być coś na stałe na tym świecie? Póki co nie widziałem nic stałego, a już trochę podróżuję. Nawet ja się zmieniam, chociaż trochę ciężko mi to zobaczyć. Na sobie się tak łatwo nie da.
-Może spróbujemy zaangażować się w coś stałego?
-W co na przykład?
-Nie wiem.- wzruszył listkami Bratek. -Może zamieszkasz u mnie i będziesz zgłębiać tajniki róż, żeby lepiej zrozumieć swoją Różę. Nie wiem. Nie wiem.
-Dobrze.- zadecydował Książę. W zasadzie nie miał jakiegoś konkretnego celu w swoich podróżach, a może poszukiwanie stałości byłoby dobrą drogą do zrozumienia Róży. -Tak zróbmy.
-Wspaniale! Świetnie! Muszę od razu zaznaczyć, że nie wiem, jak będę się zachowywał na dłuższą metę, ponieważ nie bywam z nikim dłużej niż chwilkę. Mogę okazać się nieuprzejmym, złośliwym, naburmuszonym chwastem.
-Nie szkodzi.- zapewnił Bratka Książę. -Nie dowiemy się, co z czym, póki nie spróbujemy. Ja mogę się okazać humorzastym, naiwnym, narzekającym na wszystko dzieckiem.
-To jesteśmy po jednych pieniądzach.- westchnął z ulgą Bratek i uśmiechnął się tak, że aż jego żółte płatki pojaśniały. -Ja mogę się okazać i ty możesz się okazać. Zawsze mówię, że lepiej okazywać się razem.
I tak Książę zamieszkał z Bratkiem. Czasami jaskółki donosiły mu wieści o Róży, miewała się dobrze, chociaż wciąż tęskniła za Innym Księciem. Bratek twierdził, że nie ma nic gorszego, niż nie wiedzieć, czego się chce.
-Ale wiedzieć czego się chce, ale się tego bać, jest jeszcze gorzej.- powtarzał Książę, patrząc znacząco na Bratka, a Bratek pochylał zawstydzony głowę.
Od czasu do czasu rozmawiali o tym, i zawsze dochodzili do wniosku, że Bratek mógłby mieć dużo stałych przyjaciół, gdyby odważył się ich odnaleźć. W końcu nie wszyscy mieli skrzydła jak jaskółki i mogli do niego przylecieć. Czasami trzeba się było trochę natrudzić.
-Spotkasz wielu niezbyt miłych ludzi, ale pośród nich spotkasz kilku przyjaciół i oni z tobą zostaną.- mówił Książę, zapatrzony w gwiazdy.
Ale Bratek nie dawał się przekonać, wierząc głęboko, że nie znajdzie nikogo, a nawet jak znajdzie, to nie będzie wystarczająco dobry i atrakcyjny. Nawet nie próbował i to denerwowało Księcia najbardziej, ale wiedział, że nie można nikogo do niczego zmuszać, więc milczał. Miał nadzieję, że kiedyś Bratek zmądrzeje i zobaczy, jakim wspaniałym przyjacielem jest i jak dobrze jest mieć kogoś takiego jak on na stałe.
/////////////
Pewnego dnia jaskółki doniosły wiadomość o tym, że Róża jest niezwykle przygnębiona i tęskni. Nie powiedziały za kim, ale Książę wiedział, że chodziło o niego. Spakował więc torbę i stanął przed Bratkiem, który jak zwykle znowu zaczął mówić.
-Wracasz tam do niej. Na stałe jak sądzę. Rozumiem, nic nie mów. W końcu jestem dość nudnym okazem, jeżeli porówna się mnie do Róży. Miałeś rację, stałość nie istnieje, wszystko ma swój początek, trwanie i koniec. Muszę chyba przywyknąć do tego, że moje trwanie jest trwaniem w samotności i tyle. Powinienem być wdzięczny, że miałem cię przez krótką chwilę, i że mam jaskółki, gwiazdy i księżyc. To już w sumie całkiem sporo osób, prawda?
-Nie mów, jakbyśmy się żegnali.- rzekł Książę, gdy Bratek przestał tokować, żeby zaczerpnąć tchu.
-Ale my się właśnie żegnamy.- zauważył Bratek -Spokojnie. Dam sobie radę. Idź i oby ci się wiodło. Może Róża rozpozna czego pragnie i okaże się, że to ty.
-Jak na kogoś tak nieufnego, masz sporą wiarę we mnie.- powiedział Książę, uśmiechnął się i uścisnął mocno Bratka i jego mechate płatki. -Twoje trwanie nie będzie samotne. Zawsze możesz przyjść do mnie, albo ja do ciebie.
Bratek nic na to nie odpowiedział, tylko zamknął oczy, udając, że zasnął.
-Do widzenia. Wrócę niedługo.- pożegnał się Książę i poszedł.
//////////////////////
Róża była przygnębiona, ale nie dlatego, że nie było przy niej Księcia, ale dlatego, że nie było przy niej żadnego Księcia. Wysoce stresująca sytuacja dla róż.
-Gdzie byłeś? Widziałeś coś ciekawego? Opowiedz mi o tym proszę, tak się stęskniłam za czymś nowym.
Róża była rozczarowana, że Książę właściwie spotkał tylko Bratka i że spędzali razem czas, rozmawiając, patrząc na gwiazdy i pozdrawiając jaskółki. Czuł się skrępowany. Gdy jej o tym opowiadał, miał wrażenie, że wszystko co przeżył było szare, nudne i błahe, a przecież było inaczej. Książę nie nudził się z Bratkiem nigdy.
Róża chciała z nim teraz rozmawiać, chociaż to nie było dobre określenie. Róża raczej mówiła do niego, nie pozwalając mu ani odpowiadać, ani w ogóle reagować na swoje słowa. Słuchanie jej wkrótce stało się przykre. Nie można było jej pocieszyć ani doradzić, gdy nie mogło się nic powiedzieć. Książę zauważył, że zaczyna się nudzić, że unika Róży i jej nieustannego potoku słów, na które nie mógł odpowiadać.
-Wyruszam w podróż.- oznajmił pewnego poranka Książę, stając ze spakowaną torbą przed Różą. -Jeżeli chcesz, możesz iść ze mną. Bratek z pewnością się ucieszy.”-
-Bratek? Nie, nie będziemy się dobrze komponować.- zadecydowała Róża i odwróciła główkę od Księcia. -Wiedziałam, że nie pragniesz mnie tak naprawdę.
-Skąd wiedziałaś?- zapytał zdumiony Książę. Jemu ta konkluzja zabrała znacznie więcej czasu.
-To proste. Gdybyś mnie pragnął naprawdę, zapewne pragnęłabym cię także.- odpowiedziała dumnie Róża, nadymając się nieco. -Do widzenia, Książę. Odwiedzaj mnie czasami. I pozdrów Bratka.
-Bratek nie jest mój. Jest niczyj.- wyjaśnił Książę i być może mu się wydawało, ale opuszczając planetę na grzbiecie spadającej gwiazdy, usłyszał ciche słowa Róży.
-Akurat.
//////////////
Bratek bardzo się ucieszył, że Książę wrócił. Tak bardzo się ucieszył, że ze wzruszenia nie mógł wydusić ani słowa i tylko trząsł się cały, od kwiatka po łodygę. Książę zastanawiał się, jak w ogóle mógł opuścić swojego przyjaciela.
-Chyba już z tobą zostanę.- wygłosił mimochodem, skubiąc siepiący się brzeg torby. -U ciebie podoba mi się najbardziej. No i mam z kim porozmawiać.
-Musisz mi to co miesiąc powtarzać, Książę. Że ze mną zostaniesz.- powiedział Bratek, gdy już odzyskał mowę i razem z Księciem zaczęli wspólnie oglądać spadające gwiazdy.
-Ale po co?
-Żebym nie zapomniał.
End
12.2009