May 07, 2012 10:48
Ponieważ mówiłam już sobie, że muszę zrobić wpiś jakieś trzy miliardy razy.
Jakoś nigdy to co się działo nie było na tyle motywujące, żeby się za ten wpiś rzeczywiście zabrać a jest zdecydowanie za wcześnie na naukę XD, ale teraz chyba w końcu coś znalazłam.
Kiedy siedziałam w weekend na 3-godzinnych zajęciach z filozofi, gdzie omawialiśmy poglądy Nietschego, a pan dr zanotował nam jeszcze 4-5 innych filozofów, których poglądy musimy znać na zaliczenie oganęła mnie smutna refleksja. Wiedziałam, że nie zdązymy omówić wszystkich filozofów, bo zostały nam tylko dwa zajęcia, ale po połtorej godziny tylko. Wtedy dotarło do mnie, że chciałabym, żeby było więcej tych ćwiczeń! Nie dlatego, że łatwiej będzie zaliczyć (bo umówmy sie - na 3 to wystarczy coś poczytać) ale dlatego, że to jest naprawdę ciekawe! Filozofia wspólczesna może nie jest czymś, co mnie pasjonuje, ale wiedza na temat tego, co uważali Ci filozofowie, dlatego nachodziły ich takie przemyślenia czy inne. Co nimi kierowało jest naprawdę, autentycznie ciekawe.
Następnego dnia, kiedy znów zrobili nam maraton 3h, tym razem z psychologii rozwojowej, moja refleksja nie tylko wróciła, ale ze zdwojoną siła. Zajęcia były tak ciekawe, że powinniśmy ich mieć duuuzo więcej! Może niekoniecznie w blokach po 3h, bo to było strasznie męczące, ale po prostu więcej godzin.
Niestety na zaocznych studiach możliwości są, jakie są i muszę sie z tym pogodzić.
Ale pierwszy raz w życiu (słownie PIERWSZY) naprawdę pomyślałam, że chciałabym iść na te studia w trybie dziennym. Chciałabym móc mieć więcej zajęć z tych przedmiotów, więcej czasu na naukę. Wydaje mi się, że po prostu w pewnym sensie dorosłam do tego etapu, kiedy nie chce tylko 'odbęnić co muszę' tylko naprawdę uczyć się tego i studiować.
Z jednej strony w pewnym sensie cieszę się, że dotarłam do tego etapu, bo świadczy to o tym, że w pewnym aspekcie dojrzałam i jest to miłe uczucie :)
Z drugiej - przykre, że już nie będę mieć takiej szansy. A przy zjazdach co dwa tygodnie, gdzie siedzimy od rana do wieczora, i pracy w tygodniu po prostu nie starcza siły żeby zagłębiac się we wszystko, w co bym chciała, ani nie mam możliwości, żeby się na tym skupić.
To koniec smutnej refleksji, za to są też dobre wiadomości! :)
Z moją pracą troszkę się wyklarowało i najprawdopodobniej zaczynam pracę w szpitalu Międzyleskim w Warszawie od 1 czerwca (najpierw na 3miesięczny okres próbny) w dziale kadr. :)
Proszę wszystkich o wielkie trzymanie kciuków, żeby wszystko poszło dobrze, żeby się tam nie rozmyślili, ani nic :D
ja i te moje nieszczesne studia,
życie