Nigdy nie zrozumiałem po co ludziom te kijki w rękach
była też część mniej męcząca
Heh! Po dwóch latach przerwy udało się założyć deski na nogi.
o dziwo! Pan w wypożyczalni sprzętu pamiętał, które narty uwielbiałem.
A syn właściciela schroniska też nas rozpoznał już na stoku.
Sam właściciel schroniska od razu - bez pytania nalał borowiczki, nad którą kiedyś przesiedzieliśmy całą noc.
Winko, dobre jadło, sauna, słone kąpiele, + wody termalne w Oravicy - tylko słonka brakło do pełni szczęścia
no i gdyby nie te zgubione 50€ :-(.
4 dni przemknęły jak z bicza strzelił.
A jazda z namordnikiem, i w szkłach kontaktowych sprawiły, że nie moża mnie było zegnać ze stoku.
A wczoraj jeszcze poszliśmy pierwszy raz na biegówki, godzina ....i mieliśmy dość...
Brak założonego wcześniej śladu, to jednak duże utrudnienie dla początkujących.
No i te -10oC. A dziś gorączka i bolące gardło