Wreszcie udało mi się skończyć jakiegoś fika do Angela, więc, teraz już oficjalnie: witaj nowy fandomie! Podobasz mi się, mrocznie, ciemno i duszno, więc tutaj się będę rozmnażać, o. Zaczynając od prawdziwego hardcore'u, czyli pisaniu o kobietach.
Miłej lektury.
Tytuł: Popioły
Postacie: Angel, Darla, Faith, Xander, Willow
Ostrzeżenia: Spoilery do AtS 3x07 Offspring i BtVS 6x22 Grave
Ilość słów: 1028
Za betę dziękuję
novin_ha, która zapoznała mnie z Buffyverse, twardo namawiała do oglądania, zaprezentowała Angela, wprowadziła do fandomu i w ogóle. ♥
Popioły
Złość wampirzycy to instynkt.
Zwierzęcy i pierwotny wzór zachowań, podszyty strachem, a także żądzą krwi i mordu. Jej małe woła o pokarm, ale musi ulec zniszczeniu, podobnie jak matka, rodzicielka, której głód wypalał wnętrzności, doprowadzał do szaleństwa. A to wszystko tutaj, w parku zabaw, wśród dzieci, migających, wciąż nienasyconych automatów i stoisk z różową, pastelową barwą waty cukrowej.
Zabiła go, stworzyła, sprawiła, że serce przestało bić, a usta wypełnił smak śmierci. Zostawiła, by później wrócić i ujrzeć moment, gdy wydostał się z grobu, zakosztował świata wrażliwymi zmysłami wampira i zabił po raz pierwszy, by następnie zostać jej towarzyszem.
W ten sposób spędził z nią całe stulecie, zdążył więc poznać wszystkie jej ruchy i upodobania, a także sposób, w jaki wgryzała się w tętnicę ofiary. Angel wie, co Darla lubi, co ją bawi, cieszy i czego się tak naprawdę boi, gdyż, tak, są rzeczy, których boi się także wampirzyca.
Jest już przy niej, widzi, wyczuwa wstręt, strach i panikę, równie dzikie, ostre i wyraźne, jak pulsujące pożądanie, które ich tutaj sprowadziło. W dłoni dzierży kołek, gładki, zaostrzony, osinowy. Wszystko się zaraz skończy, ale wtedy ona rzuca nim o ścianę, uderza, i znowu walczą, znowu biją się, jak za starych, dobrych czasów, z tym, że w tej walce stawką będzie śmierć lub życie.
Angel wie, że Darla zna śmierć - to suche, mdlące wrażenie, jakie zostawia wbity w serce kołek, poczucie krzywdy, a także straszne, straszne zaskoczenie i rozczarowanie na widok wyrazu tej twarzy, wampira, którego stworzyłaś i który cię właśnie zabił.
To nie śmierci się obawia. W końcu zdążyła już zginąć trzy razy i wie, że na końcu wszystko smakuje popiołem.
Kiedy jednak Angel zaczyna ją dusić, rozpoznaje rozpacz.
Zaciska palce, mimo, że to głupie, wie przecież, że wampira nie sposób udusić.
Sięga po kołek i wtedy wyczuwa coś jeszcze, coś więcej niż strach, nienawiść czy żądzę krwi. Tak, jakby podczas sztormu, wśród burzliwej, pełnej gniewu wody, dostrzegł światełko nadpływającego statku. Wampirzyca zaczyna się wyrywać, próbuje atakować, ale on nie zamierza więcej walczyć, nie, nie kiedy wie już, że serce dziecka, jego dziecka, bije, i musi zrobić wszystko, by tak zostało. Więc przytrzymuje ją tylko i czeka, aż skończy, aż wybuchnie płaczem i wreszcie będą mieć jakiś początek.
Angel trzyma ją przy sobie, gładzi jasne, przesiąknięte deszczem włosy, czując kojący, wilgotny, znajomy zapach, a także wstrząsane atakiem paniki ciało i czeka, aż wreszcie ucichnie, podda się i zrezygnuje z walki, bo przecież, cholera, jest jej winien chociaż tyle.
Darla wreszcie się uspokaja.
Rozpacz wampirzycy jest taka sama jak wszystkie.
*
Złość czarownicy to żywioł.
Podstępna, potężna, napędzana żałobą i pragnieniem zemsty najprawdziwsza moc. Jest wielka, naprawdę ogromna, przypomina kataklizm, koniec świata, a także rozrywaną trzęsieniem ziemię i właściwie tylko on stoi już pomiędzy nią, a ostateczną zagładą. Xander nie zamierza się jednak cofnąć, niezależnie od wszystkiego. I nieważne już, co Willow zrobi, gdzie go wyśle czy w co go zaklnie, a zresztą, wszystko co mógł, zdążył już stracić.
Są tutaj, na pustyni, wśród piasków, skał i prażącego słońca, a przed nimi wyrasta ta przeklęta świątynia. Jej prawidłowe użycie może przynieść kres śmierci, cierpieniu i wszelkiemu złu tego świata, i tak, Xander przyznaje, że jest to kusząca myśl. Wie także, rozumie przynajmniej tyle, że wtedy przepadłoby wszystko, o co do tej pory walczyli. Piękno, dobro, przyjaźń i miłość, zwykłe słowa, frazesy, które w ich wykonaniu zawsze były czymś więcej.
A przynajmniej w to pragnie wierzyć.
Xander wie, że gdy już zamknie się nad nim pustynia, jego najlepsza, najdroższa sercu Willow, takie słodkie, dobre dziecko, spisze go na straty, wyśle na samo dno piekła.
Skoro zawiódł już wszystkich, pragnie przynajmniej, by ona nie straciła, by nie zaprzepaściła swojej duszy. Wciąż jeszcze ma czas, wciąż jeszcze nie jest za późno, a nawet jeżeli, to niech i tak będzie.
Wciąż zadaje mu ból, wciąż krzyczy i wtedy dopiero wydaje mu się, że zaczyna widzieć ją wyraźniej. Tak, jakby za tym wszystkim, za tą całą mocą, złością i destrukcją wciąż kryła się prawdziwa Willow, zamiast wiedźmy, która usiłuje zniszczyć świat. Zupełnie, jakby poprzez brudną, przydymioną szybę wreszcie dostrzegł prawdę, jakby wszystko stało się nagle jasne.
Zbliża się do niej i wciąż mówi, a wtedy wiedźma przegrywa.
Xander krwawi, ale wciąż trzyma ją przy sobie, tą drobną, ukochaną Willow, wciąż wstrząsaną żalem, który prawie pogrzebał ich świat. Wdycha zapach ozonu, potu i słońca, tak pachną teraz jej włosy, które straciły swój czarny kolor.
Willow wreszcie się uspokaja.
Rozpacz czarownicy jest taka sama jak wszystkie.
*
Złość pogromczyni to walka.
Wielka, kipiąca, przesycona agresją, a także niszcząca wszystko i wszystkich, których napotka na swojej drodze. Faith napędza strach, strach przed samą sobą, a także wszystkimi, których skrzywdziła i świadomość, ta bolesna świadomość, że po czymś takim nigdy nie będzie mogła spojrzeć na siebie w lustrze. Jest dzika, jest bezwględna i jest tak strasznie zagubiona, że on zauważa to dopiero, gdy pogromczyni przegrywa, rzuca się na niego z pięściami i prosi, błaga, by ją zabił, a na jej zadrapanych policzkach widać ślady łez.
Wciąż pamięta, że pragnął dać jej szansę, pozwolić odkupić swoje winy, gdyż musiał wierzyć, że jest dla niej, dla nich, jakaś nadzieja. Wciąż myślał o tych wszystkich krwawych, sadystycznych zbrodniach, których dokonał jako Angelus i widział, chciał widzieć w Faith szansę i dla siebie. Naprawdę pragnął jej pomóc, przekonany, że nie bez powodu ich drogi się skrzyżowały - tylko, że tym razem nadszedł moment, kiedy powinna pójść w jego ślady.
Oczywiście, to było zanim prawie zabiła Wesleya.
Teraz są tutaj, Faith wciąż go bije, wciąż zadaje ciosy, a jej pięści ześlizgują się po czarnej, mokrej skórze jego kurtki. Szarpie się i przeklina, bije z niej desperacja, tak samo czysta, szczera i wyraźna, jak złość, która zdążyła już zniknąć. Angel próbuje ją objąć, przytrzymać, ale to trochę tak, jakby usiłował zacisnąć dłoń wokół trzepoczącego, chorego ze strachu i wyczerpania ptaka.
Jej włosy pachną skórą i metalem, a serce bije, jakby właśnie przebiegła maraton. Klęka z nią w błocie, wśród deszczu, śmieci i ścieków, bo wie, że właśnie znalazła się na rozstajach, i możliwe, że wreszcie zrozumie, że do niej należy decyzja.
Wesley stoi gdzieś z tyłu, Angel wyczuwa zapach krwi, metaliczny, ostry, taki sam, jak odgłos upadającego noża.
Faith wreszcie się uspokaja.
Rozpacz pogromczyni jest taka sama jak wszystkie.