na potrzeby
womenlovefest Fandom: ASOIAF/GOT
Ilość słów: ~500
Ostrzeżenia: spoilery aż do Tańca ze smokami; wpisanie dodatkowych (przeczących kanonowi książkowemu?) scen z serialu w kanon książkowy
Opis:
Cersei kocha wszystkie swoje dzieci.
Troje dla ciebie
Joffrey jest jej księciem, jej pierwszym i najukochańszym dzieckiem.
(Nie licząc tamtego chłopca, małego i pokurczonego, który urodził się z włosami czarniejszymi od nocy, której został poczęty. Nie dane mu było nawet zapłakać. Ona przestała, kiedy Robert wyszedł bez słowa z komnaty cuchnącej potem i krwią, i bezimienną śmiercią.)
Wie, że nie na długo. Że musi go oddać - najpierw Robertowi na dziedzica, a później całemu królestwu na króla. Rozpieszcza go, póki może. Daje wszystko, czego jej złoty książę zapragnie. Zanim zdąży się obejrzeć, jej mały chłopiec dorasta.
Kiedy zostaje królem, kiedy ścina Starka i bije swoją małą rudą wilczycę, Cersei zaczyna się zastanawiać, w którym momencie popełniła błąd.
Ale Joffrey ginie, jak zginął jego król-ojciec
(który był jego ojcem, mimo że to Jaime dał jej nasienie, mimo że Robert wychował go nie wychowując go wcale)
, i szara dziura w jej sercu pogłębia się.
*
Myrcella rodzi się o poranku. Ma oczy zielone jak klejnoty, zaczyna chodzić i mówić najwcześniej z jej dzieci. Śmieje się słodko z żartów Krasnala, który przynosi jej książki (głupie; o smokach; Cersei spędza całe dni na pokazywaniu Myrcelli, że jedynymi smokami, które w swoim życiu spotka, są mężczyźni) i nadstawia swoje pokurczone policzki dla jej niewinnych pocałunków.
Cersei patrzy na nią i wie, że ta dziewczynka będzie piękna, jak jej matka, jak ona sama. Czesze jej złote loki, sama dobiera kolory sukienek, żeby podkreślały kolor jej oczu i współgrały ze złocistą cerą. Sama Myrcella nie dba jeszcze o swój urok. Od robótek woli gry i książki. Nie lubi śpiewać, a jej taniec nie ma w sobie nic poza idealnie wyuczonymi na pamięć krokami.
Myrcella jest prawdziwą lwicą. Cersei wie, że jeśli któreś z jej dzieci ma sobie poradzić bez niej w swoim życiu, to musi to być Myrcella.
Kiedy dowiaduje się, że została oszpecona, jej najpiękniejsze z lwiątek, dziękuje bogom za to, że to właśnie jej jedynej córce dali umysł jasny i zimny jak diament.
*
Tommen za to nigdy nie miał się nawet narodzić.
Pamiętała o przepowiedni Maggy Żaby. Piła miesięczną herbatę i nie zawsze pozwalała Jaimemu zostawić w sobie nasienie. Dwoje złotych dzieci, król i księżniczka, wystarczyłyby wszystkim. Nawet Robertowi.
Ale Tommen poradził sobie z każdą z tych przeszkód. Na świat przychodzi słabowity, dziecko strachu, dziecko przeznaczenia. Cersei jednak zakochuje się w nim od pierwszego wejrzenia. Kiedy tylko go widzi - łysą główkę, blade oczka, które w następnych miesiącach mają przybrać kolor morskiej wody, okrągłe paluszki, - wie, że to będzie jej dziecko. Tylko jej. Nie pozwoli go skrzywdzić, skoro udało mu się już urodzić.
Tommen nie lubi czytać, chociaż zawsze śmieje się z żartów i opowieści Tyriona. Boi się gwałtownego Joffreya, ale każdej wypowiedzi Myrcelli słucha z uwagą i podziwem w oczach. Często ma koszmary, Cersei godzinami musie śpiewać Tommenowi kołysanki w te noce ciche i straszne, żeby mógł znowu zasnąć.
Jest dobrym dzieckiem. Słodkim, nie tak mądrym jak Myrcella, bez okrucieństwa Joffa.
Cersei zdaje sobie sprawę z tego, że powinna była uczyć go prawdziwego życia, kiedy jest już za późno, a mała królowa zdążyła owinąć sobie jej chłopczyka wokół swojego sprytnego paluszka.
*
Nie pozwoli, żeby przepowiednia Maggy Żaby się spełniła. Nigdy. Nigdy. Nawet, jeśli to znaczy, że będzie musiała okryć się wstydem, a dłonie splamić najczarniejszym rodzajem magii.
Dla nich będzie w stanie z tym żyć.