Fandom: Sherlock BBC
Ilość słów: ~1 000
Opis: Molly nie zakochuje się w Sherlocku od pierwszego wejrzenia.
Ostrzeżenia: to, na co może wskazywać opis; bardzo wątpliwa wiedza medyczna autorki.
Dewiacja w trzech aktach
“The only thing I hear is you
And you don't sound nice and you don't sound right”
Pavlov’s Daughter, Regina Spektor
Molly nie zakochuje się w Sherlocku od pierwszego wejrzenia.
*
Kiedy spotyka go po raz pierwszy, jest asystentką doktora Browna. Zamiast przeprowadzać sekcje, robi kawę i czasem słyszy łaskawe:
- No, kochanie, siadaj i patrz, kogo nam tutaj dzisiaj przywieźli. Tego na pewno was nie uczyli.
I zazwyczaj doktor Brown ma rację. Molly patrzy i słucha wyjaśnień starego patologa z zafascynowaniem. Takie przypadki wynagradzają jej dni biegania z gorącą kawą, polerowania narzędzi i wypełniania dokumentacji. Doktor Brown jest lekarzem starej daty; Molly to docenia, naprawdę, wie, że znajduje się w prosektorium Barts dlatego, że była (i jest) najlepsza.
Ale czasem to za mało.
Pewnego letniego dnia widzi, jak z laboratorium wychodzi wysoki, bardzo blady mężczyzna. Nie wygląda na lekarza. Molly dochodzi do wniosku, że musi być to jeden z rzadko zjawiających się w Barts policjantów. Patrzy na niego z zaciekawieniem, a kiedy szare oczy odwzajemniają to spojrzenie, odwraca wzrok.
Przypomni sobie o tym w dniu, kiedy dostanie telefon o czwartej rano, wzywający ją natychmiast do pracy, i zobaczy na stole prosektoryjnym doktora Browna.
*
- Och - mówi i siada na krześle stojącym przy wejściu. Ma wrażenie, że wciąż śni.
- To musiała być trucizna. Obstawiam cyjanek, jak u poprzednich trzech ofiar. - Skądś zna mężczyznę, który uważnie przygląda się twarzy doktora Browna. Stojący obok policjant nie wygląda na przekonanego.
- Musimy mieć na to twarde dowody, Sherlocku - odpowiada i podchodzi do Molly. - Bardzo mi przykro, doktor Hooper, że wzywamy panią w takiej sprawie. Bardzo potrzebujemy fachowej opinii, a, cóż, nasz patolog…
Uniósł ręce w bezradnym geście. Sherlock prychnął jak kot.
- To znaczy, jeśli by pani mogła, bo, oczywiście, pracowała pani z doktorem Brownem, i jeśli to by było za dużo, pewnie jest pani w szoku…
Molly zacisnęła usta i wstała.
- Oczywiście, że jestem w szoku. Ale rozumiem, już biorę się do pracy. Z pewnością zależy nam na czasie.
Zakasała rękawy i wzięła się do pracy. Doktor Brown nie żył, a jak go Molly znała - nie miałby nic przeciwko, żeby zostać obiektem jej badań. Człowiek nauki, z pewnością zapisał swoje organy na użytek uniwersytetu. A Molly nie mogła mu pomóc inaczej, jak poprzez przyczynienie się do znalezienia jego mordercy, prawda?
- Miał pan rację, to cyjanek był przyczyną śmierci - oznajmia po kilku godzinach testów Sherlockowi i policjantowi.
- Oczywiście, że to był cyjanek. - Sherlock zatrzymuje się przy drzwiach. - Możemy już iść? Wiem, gdzie go znajdziemy.
Policjant ignoruje swojego towarzysza i podchodzi do Molly.
- Bardzo nam pani pomogła, w imieniu Scotland Yardu chciałbym…
- Lestrade! - woła od drzwi poirytowany Sherlock. - Doktor Hooper wykonała swoją pracę, nie ma za co jej dziękować. Czeka na nas seryjny morderca, który prawdopodobnie właśnie śledzi swoją kolejną ofiarę, czy moglibyśmy się pośpieszyć?
- No cóż, sama pani słyszy. Proszę przyjąć moje kondolencje i…
Molly przewraca oczami.
- Niech pan już idzie, dobrze, bo jak się nie pośpieszycie, będę miała z pewnością jeszcze więcej pracy.
Kiedy zostaje sama, podchodzi do ciała doktora Browna i prawie czule głaszcze go po policzku.
*
Nie zakochuje się w Sherlocku także od drugiego spojrzenia.
*
- Co pan tu robi? - pyta, kiedy spotyka człowieka zwanego Sherlockiem w kostnicy.
- Próbuję ukraść ciało. Najlepiej kobiety między dwudziestym a dwudziestym piątym rokiem życia, mulatki.
Molly rozważa znokautowanie go za pomocą teczki z dokumentami.
- Nazywa się Martha Truman. Właściwie, to potrzebuję tylko jej gałek ocznych.
Dokumenty wypadają jej z rąk.
- Proszę stąd natychmiast wyjść albo wezwę ochronę.
Sherlock podchodzi do niej i kładzie jej ręce na ramionach.
- To bardzo ważne. Bardzo bardzo bardzo ważne. Sprawa życia i śmierci. Molly…
Molly jest nieugięta. (Jeszcze.) Nie odpowiada nic, stoi i czeka aż Sherlock (jak się nazywa? Sherlock Sherlock Sherlock, niespotykane imię, musi sprawdzić go w Internecie) wyjdzie, a potem zamyka kostnicę i prosi ochroniarza, żeby przyglądał się w jej imieniu tej okolicy.
Trzy godziny później, siedząc na kanapie z talerzem chińszczyzny, dostaje smsa od nieznanego numeru.
Włącz wiadomości.
Z samej ciekawości, czując dziwny dreszczyk podniecenia, Molly włącza telewizor. Mówią w nim o studentce, która umarła z niewiadomych przyczyn w czasie jednego z wykładów.
Prawdopodobnie została
otruta w ten sam sposób,
co Martha Truman.
Molly nie musi sprawdzać numeru z widniejącym na stronie Sherlocka Holmesa. Odpisuje:
Ale jak? M. Truman
zginęła z powodów
naturalnych (sprawdziłam).
Hipoglikemia? Żadna
nie była cukrzyczką.
Co w takim razie?
Żeby tego się dowiedzieć,
potrzebowałbym
gałek ocznych jednej
z nich.
Molly chyba powinna odczuwać wyrzuty sumienia. Nic podobnego. Ale następnego ranka, z samego rana, wysyła Sherlockowi smsa, żeby przyszedł po swoje pomoce.
*
Czuje się trochę dziwnie, wkładając gałki oczne do świeżo zakupionego pudełka próżniowego. Prawie jak śniadanie. Jajko na twardo i kanapka.
Sherlock wpada do jej prosektorium, powiewając płaszczem jak Batman. Na widok pudełeczka z różową przykrywką wybucha śmiechem.
- Myślisz, że to soczewki? - Molly pyta, trzymając w dłoniach mocno oczy Marthy Truman (której reszta prawdopodobnie właśnie jest balsamowana). - Powiedz mi.
Nie myśli o tym, że może stracić pracę. Nie myśli o niczym, tylko o rozwiązaniu.
- Emily nie miała wady wzroku. - Sherlock kładzie jedną dłoń na różowym wieczku. Wydaje się taki blady obok lekko opalonych po wakacjach palcach Molly. - Musiały to być krople do oczu.
*
Mówią, że do trzech razy sztuka.
*
Molly Hooper zakochuje się w głosie Sherlocka Holmesa. Głosie tłumaczącym, jak jeden ze składników nowej, eksperymentalnej maści na zapalenie spojówek, mógł spowodować po sześciu dniach stosowania zapaść glikemiczną u młodych dziewcząt na diecie wątrobowej.
Kiedy kończy swoją przemowę, Molly opanowuje pragnienie rzucenia mu się na szyję, i w zamian proponuje:
- Kawy?
fin