♛ 1.

Jan 09, 2013 02:27

Nowy Rok. Zaczął się kacem, odciskami i miłymi wspomnieniami z Sylwestra. Zupełnie inaczej niż w zeszłym roku, w składzie Łódzko-Poznańsko-Szwedzkim, hucznie i długo. Już dawno nie zdarzyło mi się pić cztery dni pod rząd... Moja biedna wątroba.



Misja tygodnia; wybarwić różowe pasemko i zmienić na morską zieleń, bo tak. To w sumie zabawne, jak jedno, całkiem cienkie, kolorowe pasemko we włosach może poprawiać człowiekowi nastrój jak patrzy w lustro. Nie wiem o co w tym chodzi, ale nie będę się sprzeczać z własnym mózgiem, bo w sumie i po co. Niech sobie będzie, nawet jeśli moja Mama taktownie stwierdziła, że będzie wyglądać jakby mi gniły włosy, heh.

(No i oczywiście, że pierwsza notka w nowym roku jest o włosach. To takie typowe.)

A żeby nie było tylko o włosach, to pomarudzę sobie sama do siebie, że epidemia grypy mnie nie ominęła i od czterech dni w zasadzie leżę tylko w łóżku. Nie powiem, przyjemne, ale po trzecim dniu miałam dość, a aktualnie to się nawet cieszę, że jutro zajęcia. Hm. Nie, po szybkim przemyśleniu sprawy, wcale się nie cieszę. To straszne, że studia uwielbiam, ale uczelnia i ludzie pracujący tam kompletnie mi je obrzydzają. Niech te pół roku mija szybciej.

No nic, idę się leczyć dalej. W sobotę rano w Łodzi przemiła wizyta u dentysty, podczas której zdecydowanie nie powinnam być chora jeśli nie chcę się udusić. A wieczorem zabieram Tatę na obiad i "Hobbita", w ramach zaległych urodzin, bo aż głupio że nie mogłam pojechać na ten weekend do domu. Głupia grypa.

PS. Czy tylko mi LJ ostatnio albo nie działa, albo się jakoś dziko rozjeżdża, że aż się go przeglądać nie chce? Ugh.

personal rant, photos

Previous post Next post
Up