Oct 29, 2012 15:41
Jeszcze tylko półtorej godziny hiszpańskiego (tak strasznie cieszę się, że nie skończyłam w tym roku z niemieckim - hiszpański to taka cudowna alternatywa ♥), szybkie pakowanie, krótka noc w Poznaniu i rano do Łodzi! Nareszcie. Zdecydowanie potrzebuję tych kilku dni z rodzicami, kotem na kolanach i domowymi obiadkami. Nawał nauki jaką mam na zajęcia w przyszłym tygodniu pomińmy milczeniem, stwierdziłam, że do czwartku robię sobie całkowite wolne i o tym nie myślę. Bo tak.
Zastanawiam się, czy to jest już ten moment, kiedy wyciągam z szafy zimowy płaszcz...? Ta nagła zima to dość spore zaskoczenie, i o ile w Poznaniu spadło zaledwie parę płatków, tak w Łodzi podobno ludzie łapali łopaty i odśnieżali chodniki... Hm.
personal rant,
university rant