Jan 06, 2008 21:51
Za dwa dni mam egzamin, w sumie to sama nie wiem z czego i jakoś się tym specjalnie nie przejmuję :/
I tu leży chyba mój największy problem. Leży i niemiłosiernie kwiczy @__@
Jak jeszcze rok i dwa lata temu sama myśl o egzaminie wprawiała mój żołądek w konwulsje tak teraz NIC. Kompletnie nic i to mnie martwi. Nigdy nie należałam do osób zbytnio przejmujących się sesją, jednak jakieś tam wyrzuty sumienia zawsze miałam, że się obijam.
Teraz czuję się jak na wakacjach, nie dociera do mnie fakt, że powinnam się już dawno zacząć uczyć. Zresztą to nie tylko o to chodzi.. Wszystko jest mi ostatnio obojętne.
Czy możliwe jest wypalenie emocjonalne?? @__@ Czy można dojść do takiego punktu w życiu, że nie czuje się już zupełnie nic? Że wszystko w około totalnie Cię nie obchodzi? Czyżbym łapała zimową depresję.. A może po prostu moje lenistwo osiągnęło punkt krytyczny :/
Najlepiej to bym przespała całe życie :(