Supernaturalny Recap: RECAPOKALIPSA!

Sep 20, 2009 21:38

Supernaturalny Recap 5.02: to Recapokalipsa!!!

Odcinek sponsorowany przez FORESHADOWING nt. Sama. Być może go ZAUWAŻYCIE. Jest SUBTELNY JAK SPN. Albo jak glebogryzarką w stopę :D



Kiedyś:

Sam: Zabiłem Lilith, uwolniłem Lucyfera, zapoczątkowałem Apokalipsę.
Dean: Z takim CV pracę w sektorze finansowym masz jak w banku… Pardon the pun.
Muzyka: *daje z siebie wszystko*
Sam: OM NOM NOM NOM KREW RUBY!
Ruby: Moje poświęcenie dla sprawy nie zna granic… czy mogę już wrócić do kotka, Castiela i fajnego spanking zamiast bloodplay? To są nowe ubrania, a plamy z krwi wychodzą niefajnie.
Castiel: *jest ładny i badass*
Sam: OM NOM NOM NOM KREW RUBY!
Zachariasz: Jesteś mieczem Michała Archanioła, księcia i wodza zastępów anielskich, który przybywa na pomoc ludziom zagrożonym przez moce ciemności. WHADDUP!
Castiel: *kicks ass, takes names*
Sam: OM NOM NOM NOM KREW RUBY!
Dean: …dude, DAJ JUŻ NA WSTRZYMANIE!
Sam: Kazali mi podkreślić, jak bardzo jestem uzależniony.
Dean: Taaak, wszyscy już załapali.
Sam: Patrzcie!!! ŻYŁY MI WYSKAKUJĄ JAK WILLOW!
Dean: ;____;
Ellen i Jo: *były kobietami więc znikały*
Dean i Sam: *bili się*
Rufus: *Był czarny i przeżył!*
Previouslies: *były dłuuuugie*
Sam: OM NOM NOM NOM KREW RUBY!
Dean: Tak tak, ślicznie -_-

Teraz:

Akt I

Bobby: *intensywnie wpatruje się w okno: słyszał, że jak traci się zmysł, inne się poprawiają i ma nadzieję, że strata władzy w nogach da mu lasery w oczach*
Dean: Te oto symbole wydrapał nam Castiel na żebrach. *pokazuje rentgena*
Sam: Jakie śliczne :D :D :D
Dean: Są także praktyczne.
Sam: *odbiera komórkę* Castiel?
Dean: Co?!
Sam: Jesteśmy w szpitalu św. Marcina…
Dean: Castiel? Zadzwonił?
Sam: Mhm.
Dean: I jaki ma głos przez telefon? *_*
Sam: …
Dean: Pffft. Żartowałem. Założę się, że śliczny.
Castiel: *idzie korytarzem. Szpital nagle staje się jaśniejszy, piękniejszy, bardziej podobny do nieba. Pielęgniarze i pielęgniarki na nowo odkrywają swe powołanie. Lekarze takoż. Płaszcz powiewa.*
Kości policzkowe Castiela: *PRACUJĄ*
Castiel: Ważna sprawa, Dean…
Bobby: Kaleka czeka na leczenie!!!
Castiel: Bobby… nie chcesz, żebym kładł na tobie ręce. W tym sezonie już nie leczę, w tym sezonie mam inne zadania.
Bobby: Jestem na wózku.
Castiel: Tym bardziej. Nie proś o spoilery.
Bobby: X_X
Castiel: Więc. Ważna sprawa.
Dean: LUCYFER?!
Castiel: Ważniejsza.
Dean: LUCYFER *i* Osama bin Laden?!
Castiel: Muszę prosić cię o całkowitą dyskrecję.
Dean: Możesz na mnie liczyć!
Castiel: Powiedz mi. Ta komórka. Gdzie ona zapisuje zdjęcia?
Dean: …
Castiel: Głupia sprawa, zrobiłem kilka zdjęć… pewnej damie i…

Flashback:

Ruby: Nie jestem przekonana, czy to dobry pomysł z tymi więzami.
Castiel: Tak ślicznie wyglądasz cała związana *____*
Ruby: Cóż…
Castiel: I z takimi pięknymi malinkami! *_____*
Ruby: No, muszę przyznać…
Castiel: Kilka zdjęć. Żebym mógł sobie na nie patrzeć, jak gdzieś cię znowu wywieje i będę tęsknił. Samotny, opuszczony, ponury…
Ruby: No niech ci będzie. Ale jak je znajdę w Internecie to zatęsknisz za Lucyferem.

/Flashback

Dean: Bardzo chętnie bym pomógł, ale nie umiem obsługiwać tych komórek, szczerze mówiąc.
Castiel: …
Dean: To ta nowa generacja! Dotykowy ekran!
Castiel: …
Dean: Przepraszam :(
Castiel: ZABIŁEM DLA WAS DWA ANIOŁY. ZARYZYKOWAŁEM ŁASKĘ. STAWIŁEM CZOŁA ARCHANIOŁOWI I JEGO LEPSZEJ ODPORNOŚCI NA ALKOHOL. I WSZYSTKO DLA WAS, A WY I TAK SPIEPRZYLIŚCIE.
Dean: Ale :( :(
Castiel: I TERAZ NAWET TEJ CHRZANIONEJ KOMÓRKI MI NIE POMOŻESZ OBSŁUŻYĆ?!
Dean: :(
Castiel: Cokolwiek. Wiesz co, ja spadam. Zadzwonię. BÓG pomoże mi obsłużyć komórkę -_- i przy okazji może i spuści łomot Lucyferowi, kto Go tam wie. Do usłyszenia.
Dean: :(
Sam: *pat pat pat*
Dean: Spadaj, krwioholiku, nie chcę twojego współczucia.

Akt II

Rufus: *strzela, walczy, obwiązuje rany*
Rufus: *miota się*
Rufus: O czymś zapomniałem… a tak! Komórka! *dzwoni do Bobby’ego*
Bobby: Ciekawe, czy mogę teraz odbierać komórki mocą umysłu… *nie może*
Rufus: Jebana poczta głosowa a ja tu jestem czarny i na pewno rychło zginę ;_;

Akt III

Ruby: Ja też chciałam obejrzeć te zdjęcia :(
Castiel: No przecież nie robię ci tego na złość :(
Ruby: No wiem, nie denerwuj się.
Castiel: Może i dobrze, jakby Dean przypadkiem zobaczył któreś twoje zdjęcie, to musiałbym go oślepić albo coś. W obronie twojego honoru, nie.
Ruby: A poza tym oficjalnie tak jakby nie żyję.
Castiel: Też racja.
Kotek: *rozkosznie bawi się kłębuszkiem wełny*

Akt IV

Sam i Dean: *ruszają na pomoc miasteczku, z którego dzwonił Rufus*
Miasteczko: *wygląda jak OBSZAR ~WOJNY~!*
Zdjęcia: *wyglądają jak z ~FRONTU!~
Sam: Co za ~POBOJOWISKO!~ A więc to tak wygląda ~APOKALIPSA!~
Ellen: *wychodzi zza rogu, mierząc do Winchesterów z broni palnej*
Dean: O cholera.
Ellen: NIE DZWONISZ. NIE PISZESZ.
Dean: :(
Ellen: Ja już o wszystkim słyszałam. Wiem, czemu o mnie zapomniałeś.
Dean: Wiesz?
Ellen: Najpierw zwodzisz słodkimi słówkami, a potem rzucasz dla pierwszego lepszego anioła?!
Sam: *pokazuje zdjęcie Castiela ze swojej komórki*
Ellen: …ok., cofam.
Dean: Co tu robisz?
Ellen: A co mam robić, biegam po świecie z tą moją głupią córką, ratuję ludzi, poluję na potwory, rodzinna sprawa. Nie każdy dostaje nagle anioła do towarzystwa.
Sam: Jo też tu jest?
Ellen: Zaginęła w akcji. Musimy ją znaleźć i uratować, btw.
Dean: MISJA! :D
Sam: Ja też pójdę.
Dean: Zawsze wszystko psujesz -___-
Sam: ;______________; OM NOM NOM NOM KREW RUBY. Może powinienem ODEJŚĆ.

AKT V

Sam: *kradnie z supermarketu sól kamienną, bo drobnej jodowanej nie lubi*
Opętani!Nastolatkowie, którzy tak naprawdę nie są opętani, a jedynie pod wpływem halucynacji: *atakują*
Sam: *rach ciach ciach*
O!N,ktnnso,ajpwh: *giną marnie*
Sam: Kurwa, jak się okaże, że to byli niewinni cywile, to będę miał kaca moralnego, nie?
Dean: Chyba, że scenarzyści się na tym za bardzo nie skupią. Zresztą, co tam paru nastolatków dodanych do tego, że przez ciebie kończy się świat?
Sam: ;___________________;
Dean: Chciałem cię POCIESZYĆ!
Sam: OM NOM NOM NOM KREW RUBY. I to jest wszystko, co mam do powiedzenia. Ruby mi nie mówiła takich niemiłych rzeczy. Jak odejdę, to pożałujecie.
Dean: Nieźle nam idzie to szukanie Jo, btw.

AKT VI

Grupa zagubionych owieczek-mieszkańców miasta: *ukrywa się w schronie*
Zapamiętać należy jedynie Białego Amerykańskiego Żołnierza i Podejrzanie Wyglądającego Pana. Wiemy, że jest to grupa reprezentatywna dla Ameryki, bo jest tam również Ciężarna Blondynka, Ksiądz i Starzy Ludzie. (Brakuje mi nielegalnych imigrantów, ale nie czepiajmy się szczegółów, pewnie wszyscy zginęli na początku.)
Biały Amerykański Żołnierz: Służyłem w Fallujah.
Dean: Ja w piekle.
BAŻ: Ok., nie chcesz to nie mów, ja się przyznałem, że walczyłem w tej jednostce, która używała broni chemicznej -_-
Dean: Myśmy w piekle sikali.
BAŻ: Też hard core.
Dean: *ma zaszklone oczy, ale nie płacze*
Sam: Tęsknię za czasami, gdy mogłem ratować ludzi i nie musiałem zabijać ich, żeby zniszczyć demony…
Dean: No hej, człowieku, priorytety. To prawda, ratowałeś ludzi, ale za to uzależniałeś się od demonicznej krwi, piłeś ją, dostarczałeś okropnych efektów wizualnych, mogłeś się zarazić czymś, ogólnie wyglądało to obrzydliwie.
Sam: Ratowałem ludzi.
Dean: :/ w sumie masz rację, robi pewien sens, ratowałeś ich dość sporo.
Sam: :(
Dean: No ale to wyglądało naprawdę o-brzy-dli-wie.
Sam: Też racja. Tak źle i tak niedobrze -_- Powinienem odejść i wtedy wszystko będzie lepiej!!!!

AKT VII

Ellen i Sam: *idą szukać Jo*
Ellen: Pokłóciłeś się z bratem, co?
Sam: Czy teraz czas na głębokie wynurzenia?
Ellen: Lada chwila pewnie zginę, biorąc pod uwagę mą płeć, więc spoko, ulżyj sobie.
Sam: ;____; wszyscy się na mnie obrazili bo zepsułem świat.
Ellen: Mhm.
Sam: ;_____; i OM NOM NOM NOM KREW RUBY.
Ellen: Mhm.
Sam: A Dean woli Castiela ode mnie -_- A Castiel nawet nie jest zainteresowany.
Ellen: Mhm.
Sam: I chyba mam po zeszłym sezonie zapalenie pęcherza, możliwe, że przewlekłe.
Ellen: Mhm.
Sam: I wcale mnie nie słuchasz, prawda?
Ellen: Mhm.
Sam: ;_______; zobaczycie, odejdę.

AKT VIII

Ruby: Castielu?
Castiel: Tak?
Ruby: Jak już idziesz szukać Boga, nie? To mógłbyś go zapytać o tych kocich Jezusów.
Castiel: …
Ruby: I kupić cukier!

AKT IX

Jo & cohortes: *atakują Deana i Ellen*
Jo: Oddaj mi mamę, czarnooka suko!!!
Ellen: Oddaj mi córkę, czarnooka suko!!!
Jo: TY DEMONICO!
Ellen: TY DEMONICO!
Sam: *przebłysk inteligentnej myśli zostaje przerwany uderzeniem w tył głowy*

AKT X

Rufus i Jo: *egzorcyzmują Sama*
Sam: Hm. Nietypowe demoniczne zachowanie, szczerze mówiąc. Czy powinienem coś podejrzewać?
Rufus i Jo: JESTEŚ DEMONEM!
Sam: :( Pewnie czepiają się bo słyszeli o OM NOM NOM NOM KREW RUBY. Nikt mnie nie lubi, odejdę sobie :(

AKT XI

Ellen: Ten demon nazwał mnie demonicą. Czy coś powinnam podejrzewać?
Dean: Cóż… To nietypowe demony.
Podejrzanie wyglądający Pan: NO SRSLY, kończy mi się cierpliwość, domyślcie się już.
Dean: *cytuje Apokalipsę, rozpoznaje omeny, przy użyciu Księdza-Specjalisty-od-Apokalipsy dochodzi do wniosku, że być może Jeździec Apokalipsy Wojna jest wśród nich i miesza im w głowach i wcale nie są demonami*
Ksiądz: HA! Wiedziałem, że na coś się przydam :D

AKT XII

Wojna: *wygłasza długi monolog i obraża Irlandczyków*
Sam: o_O uwielbiam ekspozycję w wykonaniu czarnego charakteru.
Wojna: A przy okazji, tak, to mój pierścionek pozwala mi wami manipulować. Bo broń Boże nie mogę tego robić bez niego.
Sam: AHA!
Wojna: A teraz wybacz, idę sprawdzić, czy twój brat też już jest zupdate’owany.

AKT XIII

Wojna: Patrzcie! Dean i Ellen to demony! Mają czarne oczy!
Dean: Nie jesteśmy demonami! Menada rzuciła na nas klątwę powodującą orgię! *łapie Ellen za łokieć - nie ryzykuje biustu, bo byłby jednorękim łowcą*
Ludzie: o_O
Dean: Jak w True Blood!!!! Domina Helena!
Ellen: Tak. To na pewno zadziała.

AKT XIV

Jo i Rufus: *przeżywają moralne rozterki Re: używanie min przeciwpiechotnych przeciw demonom*
Jo: Mówię poważnie, oderwie matce kończyny i resztę życia spędzę opiekując się nią i trawiona wyrzutami sumienia, wiesz jak mi to zniszczy prospekty małżeńskie?
Rufus: Nie możemy na to pozwolić… olaboga, nadchodzą!!!
Dean & Ellen: Nie jesteśmy demonami!
Rufus & Jo: KAŻDY TAK MÓWI.
Sam: OM NOM NOM NOM KREW RUBY.
Wszyscy: …huh?
Sam: Nic, tak się zamyśliłem. Ale NIE KONTYNUUJCIE Z PRZEMOCĄ! TO SZTUCZKA! Wszyscy jesteśmy ludźmi!
Dean: WIEM!
Ellen: Rufusie… Udowodnię ci to.
Rufus: Co?
Ellen: Popatrz na nas. Już prawie koniec odcinka. Ja, Jo i ty… WSZYSCY ŻYJEMY. Kobiety i czarni ludzie. NIE ZGINĘLIŚMY W SPNie.
Rufus: Ja pierdolę.
Ellen: Wiem. TO APOKALIPSA.
Sam: Jak ja to mówiłem, to nikt nie słuchał ;__________; zostawię was i sobie pójdę i pożałujecie.

AKT XV

Castiel: Kochany Boże. Potrzebujemy pomocy z Lucyferem.
Bóg: CZY DAŁEŚ RUBY KWIATKI JAK KAZAŁEM?
Castiel: Tak.
Bóg: SŁUCHAM.
Castiel: Lucyfer biega po świecie w jakimś brudnym hobo.
Bóg: MHM.
Castiel: A ja nie umiem obsłużyć komórki na której mam zrobione intymne zdjęcia Ruby :(
Bóg: MHM.
Castiel: Są tam też zdjęcia naszego kotka.
Bóg: :D :D :D
Castiel: Skąd ja wiedziałem, że ten argument zadziała.
Bóg: POKAZUJ KOTKA, A NIE.

AKT XVI

BAŻ: Przeklęta demonico! Giń!
Ellen: Nie jestem demonicą, ten biust jest prawdziwy.
BAŻ: AAAAA! *usiłuje strzelić ale mu nie wychodzi*
Ellen: Tyle żartów. *wyrywa broń*
BAŻ: MAM JESZCZE NÓŻ!
Ellen: Bo ten serial miał za mało rape imagery…

AKT XVII

Winchesterowie: *razem obezwładniają Wojnę i obcinają mu palec*
Wojna: O, a teraz imagery kastracyjne. Zawsze jakaś odmiana.
Sam: YAY bondowanie się nad kastracją! Czy teraz jesteśmy pogodzeni? Wspólne zabicie Ruby przecież pomogło.
Dean: …
Sam: ;______________; nie akceptujesz mnie. OM NOM NOM NOM KREW RUBY.
Dean: ZAMKNIJ SIĘ TO JEST OKROPNE.
Sam: *odchodzi na zawsze, czyli na jakieś 2-3 odcinki* *a dokładniej to wsiada do jakiegoś samochodu z obcym mężczyzną, który pewnie go zmolestuje*
Dean: *odjeżdża Impalą*

AKT XVIII

Castiel: *wręcza Ruby wywołane zdjęcia kotka i jej*
Ruby: Jakie śliczne :D :D :D
Castiel: Wiem, wyglądasz *__________*, a Bogu można zaufać, że nie podglądał tych z tobą, patrzył tylko na te z kotkiem.
Ruby: I co, sprawę Lucyfera też załatwiłeś?
Castiel: … o cholera.
Ruby: Co?
Castiel: Bóg się rozproszył białym kotkiem z motkiem wełny, a ja tym zdjęciem, na którym masz niebieskie majteczki i obaj zapomnieliśmy ;______________; Muszę Go znowu znaleźć ;________________;
Ruby: *pat pat pat* Czy jeśli ubiorę te majteczki, to poprawi ci to humor?
Castiel: Niewykluczone.
Ruby: Idę sprawdzić, chyba wiszą wyprane.
Castiel: :( mam nadzieję.

supernaturalny recap, supernatural, with girl, fanfiction

Previous post Next post
Up