Another first time and a little taste of my art :3

Sep 11, 2006 22:04

pomyślałam... skoro Mahomet nie chce przyjść do góry, no to góra ruszy zadek i przyjdzie do Mahometa :D
mam na myśli moją drogą Jawę... której już od jakiegoś czasu miałam dać do przeczytania moje grafomańskie wypociny :D
pragnę od razu zauważyć, że dostrzegam tu masę błędów, ale może mogłabym liczyć na małe fory, jak dla kogoś kto napisał swój drugi wiersz rymowany w życiu :D

wprawdzie jest on pisany trochę w formie dramatu... ale prosze się tym nie sugewrować ;) nie zamieżam tego kontynuować ani nigdzie wystawiać :D

Zjawy
Na prawo las, na lewo las
Do chmur już się unosim
Nie widzi nikt, w ten nocny czas,
jak w biały puch się wznosim

Puchacze, sowy, wróble, kruki!
Wy z nami dziś zacznijcie lot
Kto żyw za nami nie obróci,
więc martwych przykuwajmy wzrok.

Niech zdrowy dziś nie idzie k’nam,
My się odwrócim odeń,
My tylko z trupem ruszym w tan,
A im niech krzyżyk w drogę!

A czegóż patrzysz zła dziewucho?!
Cóż ci się podoba w nas?
Czyś ty ślepą? Czyś ty głuchą?
Idź już i nie wracaj w las!

Dziewczę się łatwo nie poddaje,
Przeklina, krzyczy, woła nas.
Ech, cóż to za uparte zwierzę!
Marnuje nocy krótki czas...

Dziewczyna
Hej! Zwiewne nocne mary!
Podlećcie no mi tu!
Niech się budzą we mnie czary!
Niech mi zaraz odjmą tchu!

Nie chcę być dzieciatą matką,
Dzieckiem, babą czy kochanką!
Chcę Sybillą być! Zielarką!
Ludziom płyny ważyć wartko!

Chcę za rogi diabła chwycić
i nie puszczać, może tylko
Żeby mógł mych żądz nasycić...

Zjawy
Hej! Dziewczyno! Waż co mówisz!
Wnet Szatana nam rozbudzisz!
On ci może czary dać,
Lecz zapomni cię twa mać!

Dziewczyna
Niech mnie ona zapomina!
Niech po dziś przeklina dzień,
W którym na świat wypuściła,
Bezduszny, pusty, ludzki cień.

Zjawy
Jeśliś pewna swych zamiarów,
Przystąpmy wnet do naszych czarów!
Niech cię dusza twa opuści,
na jej miejsce magię wpuścim!

Hej! Salamandro ognista!
Z płomieni piekielnych! Nieczysta!
Weź jej duszę w swoje miejsce,
Umysł rozpal, no i serce.

Hej! Podwodny Undynie!
Blask słońca i ptaków śpiew,
Niech w głębokich czeluściach zginie
Niech dlań kwitnie jeno,
Ciernistych jeżyn krzew.

Hej! Sylfie powietrzny!
Dziewczę to w opiece miej,
By i ona twym krokiem tanecznym,
Wzniosła się ponad zieloność kniej.

Hej! Koboldzie skalny!
I ty pilnie za nią patrz,
Niech jej żaden chłop marny,
Nie traktuje jak tą klacz.

Posłuchajcie wnet żywioły
Czyj głos woła was z daleka,
Byście z chmur, czy może z doły
przybieżeli! Niech nie czeka!

Dziewczyna
Już dech mi z piersi umyka!
Czuję jak tężeje ciało!
Jak mię lekki wiatr dotyka,
Ale jeszcze jest mi mało!

W stronę duchów się unoszę,
ponad leśny płat zieleni.
Już od dziennych mar umykam,
Od tych pustych, ludzkich cieni.

oto moje dziecko :P pisane pod wpływem Fausta (co jest chyba widoczne ;) )
Previous post Next post
Up