Fanfiction Preview: Rufus [Polish]

Dec 26, 2008 00:35

Wszystko zaczęło się, kiedy Cloud zatruł się mako i musiał przebywać w klinice w Mideel. Cid został wtedy, mimo swoich protestów, obrany na tymczasowego przywódcę drużyny obrońców Planety, gdyż Tifa zdecydowała się trwać u boku swojego chorego przyjaciela.

Cid poniekąd traktował Clouda jak dziecko z poważnymi problemami emocjonalnymi, których nie będzie w stanie zrozumieć (o psychologii słyszał same złe rzeczy, dlatego też nigdy nie podjął najmniejszej inicjatywy zagłębiania się w tę dziedzinę). Z ich wcześniejszych wypraw wiedział, że Cloud uwielbiał obstawiać wyścigi Chocobów (mimo, że nie okazywał niesamowitego entuzjazmu - takie rzeczy po prostu się wie… kiedy ktoś wydaje lekko niepokojące sumy na hazard). Zaczął więc wyszukiwać pewne informacje na temat tych dużych ptaków, ich hodowli, łapania, karmienia, rozmnażania i wreszcie, wystawiania na wyścigi. Dogadał się z nawet z Billem z farmy chocobo, by zaklepał dla niego kilka miejsc w stajni. Barret nie był zbyt zadowolony sytuacją, twierdząc, że mają zgoła poważniejsze sprawy do załatwienia. Cid ulegał, oczywiście, więc zebrali potrzebną Wielką Materię z Corelu.

Jednak potem kapitan ponownie powrócił do planu prezentu na-po-wyzdrowieniu dla Clouda.  Zaciągnął Vincenta i Yuffie w okolice Śnieżnej Wioski, by złapać chocoba. Vincent całą sprawę zbył milczeniem, ale młoda ninja ciągle zarzekała na chłód i konieczność latania Highwindem. Na szczęście polowanie nie zajęło długo - pierwszy okaz, który udało im się schwycić był dorodny i zdrowy.

Niedługo później wywiązała się ta cała afera w Mideel. To było nieco przerażające, że prawie wszędzie, gdzie byli pozostawała po nich wielka, wypełniona energią planety dziura w ziemi. Jednak dobrą stroną niefortunnego wydarzenia było to, że Cloud odzyskał siebie. Niektórzy okazywali to niezwykle emocjonalnie, inni z tylko lekkim uśmiechem, a pozostali wcale, ale wszyscy odetchnęli spokojniej na myśl, że Cloud wrócił do zmysłów i był gotów do dalszego ratowania planety… czy raczej do rozpoczęcia hodowli…

Gdy wszyscy szybko wprowadzili go w obecną sytuację, mówiąc o powadze i nagłości sprawy, Cid wziął go na stronę, by oświadczyć, iż przygotował dla niego małą niespodziankę. Cloud nie mógł zaprzeczyć, że go to zaintrygowało, bez wahania pozwolił Cidowi wybrać kurs i skierowali się do farmy małego Billa.

Cloud zaniemówił z wrażenia na widok Saama. Był pięknym, rosłym zwierzęciem, poruszającym się z gracją niemal szlachecką. Nikt nie wiedział o tym, że ex-Soldier jako dzieciak marzył o posiadaniu własnego chocobo (w sumie, który dzieciak nie marzy o wielkim ptaku, na którego grzbiecie można gnać i się ścigać?).

Ten mały - załóżmy - gest Cida wywołał całą falę następnych wydarzeń. Bo okazało się, że ambicje Clouda sięgają dalej, niż jeden chocobo zdobywający wszelkie nagrody i zaliczający się do najwyższej klasy tych zwierzaków. Cloud chciał wyhodować legendarnego chocobo.

fanfiction, ffvii, cid/cloud, cid, cloud

Previous post Next post
Up