gdzie jest moje wino?! gdzie mój lokaj!?
wróciłam. morze nie zaczarowało mnie tak, jak myślałam, że zaczaruje, ale odbyły się wszelkie konieczne zaklęcia i magia nad jego spienionymi wodami, oby przyniosły nam szczęście i pomyślność. karmienie mew w ramach darów przebłagalnych dla morza (łapią chleb w locie i ziewają! kocham mewy, są mądrzejsze niż gołębie), chodzenie po wodzie, wróżenie z morskiej piany, a nawet zaślubiny morza. wszystko odhaczone i morze zobaczone. chcę nad nim mieszkać. co mnie gryzie w górach to potworna cepelia. przyjazd nad morze po sezonie uchronił mnie przed bólem i rozczarowaniem, acz myślę, że i tak wybaczyłabym morzu bardzo wiele. na przykład turystów.
wyjazd okazał się być wyjazdem tygodniowym, ale bardzo przyjemnym, spłukałyśmy się doszczętnie, mnie się chce posiedzieć dekadencko z winem, mam mega fazę na maski i lustra, a do tego wszystkiego nareszcie odzyskałam muzykę. nie brakowało mi niczego tak jak muzyki.
a z wiadomości z ostatniej chwili, dostałam się na studia magisterskie! co znaczy, że nadal jeszcze się obijam uczę studiuję!
poranek, ze słonecznym uśmiechem na twarzy, ironicznie szepcze mi do ucha:
~ Dzień dobry~**
nie udław się uśmiechem...
mimo wszystko czuję się trochę nieszczęśliwa.
* Machiavellism Dir en grey, tlumaczenie za
http://www.clever-sleazoid.blog.pl/** Kodou Dir en grey, tłumaczenie za
http://www.clever-sleazoid.blog.pl/