Aug 21, 2011 13:25
dotarłam. brudna, przepocona, zmarznięta, prawie nieprzytomna i tak szczęśliwa jak rzadko. było wspaniale.
nie żebym miała fazę na Dega, przynajmniej nie większą niż do tej pory, ale ten koncert po prostu był świetny. świetni byli ludzie (o wiele lepsi niż w Warszawie dwa lata temu), zespół był wspaniały, widać było, że się dobrze bawią, a Totchi i Die zeszli nawet na koniec sceny pod którym stałam, muzyka - nawet jeśli mieli problemy techniczne - była świetna, poza tym, po tym koncercie kupuję nową płytę, naprawdę. każdą piosenkę na niej, szczególnie, że wyszłam tak ogłuszona, z tak nadszarpniętymi strunami głosowymi i oskrzelami, że w zasadzie... bogowie... Kyo krzyczał. ja krzyczałam. wszyscy krzyczeli. dałam się porwać koncertowi i absolutnie nie żałuję. tylko nie mogę się nadziwić, że ukradli mi półtorej godziny, nawet o tym nie informując. a na encore zagrali Zakuro (jeśli mi ktoś powie co jeszcze, będę zobowiązana), a ludzie siedzieli cicho. Zresztą jak Kyo śpiewał a capella to też się nikt nie odezwał. strasznie mi się to podobało...
po wyjściu z koncertu pozwoliłam sobie jeszcze trochę pofangirlizować i pomachać przejeżdżającemu autobusowi, natomiast potem miałyśmy z Blackie iść na nocny spacer po Krakowie, w ramach łapania natchnienia do Fandomu. i w zasadzie cieszę się, że poszłyśmy, bo okazało się, że było tak zimno, że po dotarciu na rynek zrezygnowałyśmy i siadłyśmy w Macu. czyli nie mogę dać takiej sceny, bo Pat-chan musiałby szczękać zębami, a to nie będzie generalnie pasowało do klimatu. tak więc spacer (o wschodzie słońca nad rzeką nie wspomnę) nie dojdzie jednak do skutku, tudzież zakończy się baaardzo szybko.
Blackie zażyczyła sobie teksto. to znaczy, ona teksto, a ja porno tubki (które potem zaprezentuję), tak więc korzystając z tego, że dochodziła trzecia w nocy napisałam jej jakieś rozdzierające serce drabble SagaxTora, albo UruhaxReita, co bolało bardzo moją psychikę. pocieszam się, że było późno. natomiast napisałam też kilka rzeczy, które mi się podobały (ktoś chce DiexShinya?) więc.... pomijając, że to ff, których nie pisałam od wieków, to jest ok.
a teraz idę sobie poumierać na bolące nerwy i duszenie, może nawet zjem pierwszy ciepły posiłek od dwóch dni... no i zdecydowanie mam jeszcze kilka rzeczy do napisania... lubię koncerty, twórczo na mnie wpływają.
koncert,
dziennik,
dir en grey,
fandom