»Pije, żeby zapomnieć. I proszę, udaje mi się.

Oct 14, 2011 14:01

Dzisiaj dwójka. Bez zbędnego gadania zapraszam ;)

Opowiadanie: Szalona Rzeczywistość
Tytuł rozdziału: Zachowanie jest lustrem w którym każdy pokazuje kim jest.
Rozdział: 2/?
Ilość słów: 3734
Data pierwszej publikacji: 15.01.2010
Występują: Azzurra, Cesare, Elena, Carla, Aqila, Davide, Adriano, Sveva.





Szli w kierunku w miarę nowego beżowego budynku. Azzurra czuła jak żołądek robi jej podwójne salta, że aż robiło jej nie dobrze. Prosząc Cesare'a, żeby podprowadził ją te nieszczęsne pięć minut drogi z domu do szkoły miała nadzieje, że chociaż jego obecność troszeczkę podbuduje jej pewność siebie, ale mimo to teraz nie czuła się lepiej. Im bliżej było do szkoły, tym większą ochotę miała stamtąd uciec.
- Azzurra, czemu ty zwalniasz? - zapytał piętnastolatek, lekko unosząc brwi w śmiesznym geście. - Przecież jesteśmy już prawie na miejscu? - dodał, a na jego twarzy pojawił się kpiący uśmiech. Teraz przeszło jej przez myśl, że mogła jednak iść sama, uniknęłaby złośliwych komentarzy starszego brata. On teraz się będzie z niej nabijał, głupek. Naszła ją nieopisana ochota, żeby przywalić mu prosto w bezczelnie uśmiechniętą gębę, ale gdy tylko spojrzała w kierunku wyjścia do budynku cały zapał do jakiegokolwiek działania zniknął w okamgnieniu. Szli przez chwilę w milczeniu i zatrzymali się kilka kroków od schodów, które prowadziły do wejścia albo wyjścia ze szkolnego budynku.
- Ja tam nie wyjdę - jęknęła rozpaczliwie, szarpiąc Cesare'a za jedną z koszulek AC Milanu z jego kolekcji. Dzisiaj akurat założył koszulkę z numerem dwadzieścia jeden, który należał do Andrei Pirlo.
- Nie zachowuj się jak histeryczka. Wszystko będzie dobrze - mruknął d'Addio. - Wdech i wydech, policz do dziesięciu i idź. - Uśmiechnął się pocieszająco.
- Jasne - odparła ironicznie szatynka.
- Dziewczyno, przecież to nie szkoła pełna Frankensteinów albo innych nawiedzonych teletubisiów, Muminków czy Kubusiów Puchatków. Znajdziesz tam kogoś normalnego - powiedział, odwracając ją w kierunku drzwi i popychając ją lekko.
- Dobra, rozumiem -mruknęła. - Idę. 
- No i oby tak dalej. O której kończysz?
- O... - Wyjęła kartkę z napisanym na szybko planem dzisiejszych lekcji. - O czternastej dwadzieścia - odparła, obracając się do niego.
- To przyjdę po ciebie razem z Adamo - powiedział, uśmiechając się. Znała go dosyć dobrze. Di Donato mieszkał naprzeciwko nich i często, jak byli mali, bawili się we trójkę. Potem gdy on przeprowadził się do Mediolanu ich kontakty trochę się rozluźniły, ale jakieś rok temu Cesare postanowił odnowić stare znajomości i od tamtego czasu co miesiąc albo on jechał do Mediolanu, albo Adamo przyjeżdżał do Genui.
- Rany, ale będę miała eskortę - mruknęła zgryźliwie i podeszła do drzwi. Stała przez chwilę niezdecydowana czy je otworzyć, czy uciec jak najszybciej. Słysząc, jednak, śmiech swojego brata wybrała pierwszą opcje i mierząc Cesare'a zimnym spojrzeniem weszła do środka. Było jeszcze cicho i w miarę spokojnie, ale jakoś nie szczególnie ją to dziwiło. Kto normalny przychodzi do szkoły dokładnie dwadzieścia siedem minut i trzydzieści dwie sekundy przed czasem i to mieszkając na sąsiedniej ulicy? Chyba tylko ona jest taka inteligentna. Przez chwilę stojąc w korytarzu zastanawiała się w którą stronę pójść. Kilka sekund później przypomniała sobie, że przecież miała iść do sekretariatu, żeby odebrać plan lekcji na następne dni (bo znała tylko dzisiejszy) i kluczyk do szafki. Weszła w głąb budynku dokładnie przyglądając się tabliczkom na drzwiach. Znalazła właściwe szybciej niż myślała. Zapukała i nie czekając na odpowiedz weszła do pomieszczenia. Pierwsze co zobaczyła to rażące w oczy promyki porannego słońca. Że też drzwi muszą być akurat naprzeciwko okna! Zasłoniła oczy rękami i odsunęła się w mniej słoneczne miejsce. Wtedy zobaczyła uśmiechniętą około trzydziestoletnią kobietę, która patrzyła na nią z ciekawością.
- Dzień dobry - mruknęła, podchodząc do biurka. - Jestem Azzurra d'Addio. Miałam odebrać plan i kluczyk do szafki.
- Już ci daje - odparła, wyjmując zadrukową kartę i klucz z szuflady biurka.
- Dziękuje - odparła. Naprawdę dziwiła się, że potrafi być aż tak uprzejma. Najchętniej weszłaby tutaj darowała sobie te durne zwroty grzecznościowe i od razu przeszła do rzeczy, a potem wyszłaby bez słowa. Czasami jednak trzeba być innym niż się chce. Wyrwała się z kilkusekundowego zamyślenia, podeszła do drzwi, powiedziała "do widzenia" i niechcący trzasnęła drzwiami. Czasami podświadomość robi swoje. Westchnęła ciężko, zerknęła na klucz na którym napisany był numer jej szafki. Sto dwadzieścia jeden, odczytała i ruszyła na poszukiwania. Zerkając na numerki szafek minęła dwóch chłopaków - jednego w koszulce Interu Mediolan, drugiego ubranego w barwy Rossonerich. "Paradoksalny widok" przeszło jej przez myśl. Była fanką AC Milanu i jakoś nigdy nie wyobrażała sobie, że mogłaby przyjaźnić się z fanem wroga zza miedzy. Wiedziała jednak, że inni mają nieco inne podejście do takich spraw niż ona. Chwilę później te myśli zupełnie odpłynęły z jej głowy, szukanie szafki okazało się bardziej czasochłonne niż jej się wydawało. Kiedy dotarła do końca korytarza była już porządnie wkurzona, żeby nie powiedzieć gorzej. Stała przed szafką, ostatnią w rzędzie, numer sto dwadzieścia i za nic nie wiedziała, gdzie teraz powinna iść. Westchnęła ciężko, a przez myśl przeszła jej wiązanka różnorakich przekleństw. "Dobrze, że wcześniej przyszłam. Mam szansę, że się nie spóźnię" pomyślała. Rozejrzała się dokładniej i dopiero teraz uświadomiła sobie, że w korytarzu stoi jeszcze drugi rząd tych przeklętych mebli.
- Zwariuje, zwariuje - mruczała pod nosem, podchodząc tam. Kiedy ujrzała ten długo szukany numer sto dwadzieścia jeden miała ochotę skakać z radości. - Chociaż nie, ja już jestem szalona. - dodała cicho.
Otworzyła drzwi, zajrzała do czarno-czerwonej torby i wyjęła trzy zeszyty. Zawsze miała ich pod dostatkiem, bo na lekcjach na których wiało nudom wyjmowała taki i bazgroliła sobie długopisem. Czasami były to jakieś z góry określone rysunki, a czasami po prostu po kilku pociągnięciach wychodziła z tego ciekawa abstrakcja. Nie była jednak szczególnie utalentowana w tym kierunku, po prostu to lubiła i było o dwieście procent ciekawsze od znienawidzonej fizyki i nudnej matematyki.
Zajrzała jeszcze raz do torby i wyjęła grupowe zdjęcie pierwszego zespołu AC Milanu i wydrukowany - napisany ładną czcionką - jeden z jej ulubionych cytatów "Jesteśmy drużyną diabłów. Naszymi kolorami będą czerwony jak ogień i czarny jak strach naszych rywali!"*. Przyczepiając to do metalowych drzwiczek, usłyszała donośny i pełen wściekłości głos jakiejś dziewczyny.
- Kurwa, uważaj jak chodzisz, Pedrocchi. - Azzurra nieco zdezorientowana spojrzała w tamtą stronę. Zobaczyła mierzącego około metra sześćdziesięciu mulata z czarnymi włosami, ubranego w koszulkę Interu Mediolan. Była niemal pewna, że to jego mijała kilka minut temu. Tuż obok niego stała trochę  niższa niż on farbowana blondynka w dżinsowych rybaczkach i luźnej beżowej bluzce z hipisowskim wzorem przy dekolcie. Na nogach miała czarne trochę ubrudzone martensy, a na ramieniu spoczywał szary plecak z po wyszywanymi nazwami zespołów muzycznych, zapewne jej ulubionych.
- Sama uważaj Vico. Nie jesteś tu sama - warknął do niej, mierząc niezbyt miłym spojrzeniem. Dziewczyna prychnęła pogardliwie i minęła go nie zaszczycając nawet jednym spojrzeniem. Według niej był zbyt irytujący i denerwujący, żeby zamienić z nim więcej niż dwa zdania.
Azzurra wróciła do przerwanej czynności i dopiero po chwili zauważyła, że ta blondynka ma szafkę tuż obok niej.
- Cześć. Jesteś nowa? - zapytała przyjaznym głosem, prawie nie podobnym do tego co przed chwilą usłyszała d'Addio.
- Tak. Dziwne to trochę, pójście do nowej szkoły w połowie semestru.
- Ja czasami bardzo chciałabym ją zmienić, bo mam niektórych tragicznych nauczycieli. A tak przy okazji jestem Carla Vico - mówiąc to wyciągnęła rękę w jej kierunku.
- Azzurra d'Addio. - Uśmiechnęła się szatynka, ściskając ją. - Do której klasy chodzisz?
- Trzecia "a". A ty?
- Ja też - odparła, czując ulgę. Teraz przynajmniej znała jedną osobę i od razu poczuła się pewniej.
- Świetnie. Wypakowałaś się już? - Azza kiwnęła głową, zatrzaskując drzwi szafki. - To super. Idziemy do klasy. Nasz wychowawca pozwala nam tam przesiadywać przed lekcją. Wprawdzie fizyka z nim do najnudniejsza rzecz to przynajmniej pod tym aspektem nie jest źle.
Weszły po schodach na piętro i stanęły tuż przed drzwiami klasy numer piętnaście. Carla otworzyła drzwi, a na jej twarzy pojawił się niezbyt zadowolony grymas. W rzędzie przy ścianie w drugiej (a właściwie na drugiej) ławce siedziało dwóch chłopaków. Jednym z nich na pewno był ten Interista z którym Carla niedawno się kłóciła. Obok niego siedział głupio się uśmiechający szatyn o niebieskich oczach. Miał na sobie ciemne dżinsy i bluzę w różnych odcieniach niebieskiego. "Ładny" przeszło Azzurze przez myśl, ale zaraz potrząsnęła głową, by odgarnąć od siebie tą, bądź co bądź, dziwną myśl.
- Założę się, że każdy dałby wszystko, żeby tego uniknąć, ale ci debile są z nami w klasie. Ten w koszulce Interu to Davide Pedrocchi, a ten obok to Adriano Ciarrapico. Można powiedzieć, że dobrali się idealnie. Jeden głupszy od drugiego - powiedziała, na co oni uśmiechnęli się szeroko. - To jest Azzurra, będzie z nami w klasie.
- Fanka Milanu. - skrzywił się Dav, zerkając na torbę szatynki - Kurde, powiększa ci się twoje grono, Pico. - stwierdził z niezadowoleniem.
- Widzisz? Mówiłem ci, stary, że Milanistów jest więcej.
- No, głupszych zawsze było i będzie więcej.
- Eh, chodź usiądziemy - mruknęła Carla, idąc w kierunku rzędu przy oknach. - Szczerze naprawdę zastanawiam się jak to możliwe, że oni w tamtym roku zdali, a przecież życzyłam im na Święta, żeby ta sztuka im nie wyszła.
- Co? - zdziwiła się Azzurra.
- Szczerze życzyłam im, żeby nie zdali w poprzedniej klasie.
Panna d'Addio wybuchnęła śmiechem, wyobrażając sobie tą sytuacje.
- A co oni ci odpowiedzieli?
- Życzyli tego samego.
Carla i Azzurra usiadły na ławce, a temat ich rozmowy zmienił się ze szkolnego na muzyczny. Gdy zadzwonił dzwonek na przerwę cała klasa zaczęła się powoli zapełniać. Kilka minut po dzwonku tuż obok nich usiadły dwie dziewczyny. Jedna mierzyła około metra sześćdziesięciu i miała brązowe, proste włosy i zielone oczy. Była ubrana w zwiewną pastelowo-niebieską sukienkę i białe balerinki. Na zębach miała aparat ortodontyczny, a na ramieniu wisiała jasnofioletowa torba. Druga była nieco wyższą brunetką o szarych oczach. Miała na sobie zwykłą brązową bluzę zakładaną przez głowę i jasne dżinsy. Na ramieniu wisiał czarno-szaro-pomarańczowy plecak, a na nadgarstku prawej ręki widniała bransoletka z muliny w biało-czerwone barwy.
- Cześć dziewczyny - powiedziała Carla, widząc zdziwienie na twarzach dziewczyn. - To jest Azzurra, będzie chodzić z nami do klasy. 
- Cześć - odparła szatynka, a obie brunetki uśmiechnęły się do niej.
- Ta w sukience to Elena Campironi, a ta w bluzie to Aqila Grossi.
- Nie mów tak, jakby nas tutaj nie było - powiedziała z wyrzutem Aqi.
- A jesteście? - zapytała ironicznie Carla.
- Eh, i gadaj z taką - mruknęła panna Grossi.
- Masz z tym jakiś problem? - odparła wyzywająco Vico.
- Dziewczyny, spokój - przerwała im do tej pory nie odzywająca się Elena. - One tak zawsze.
- Za to ty jesteś cholerną oazą spokoju. Można zwariować - powiedziała niezbyt miło Carla. 
Elena machnęła lekceważąco ręką, zupełnie nie zwracając uwagi na złośliwość przyjaciółki.
- Skąd przyjechałaś? - zapytała Azzurrę.
- Z Genui.
- Wow, uwielbiam morze. Ja nie chciałabym się stamtąd wyprowadzić - powiedziała, uśmiechając się nieśmiało.
- Ja chciałam - odparła. - Zawsze lubiłam Mediolan.
- A co tutaj jest do lubienia? - zawołała zdziwiona Aqila, przerywając bezsensowną wymianę zdań z Carlą. - Zwykłe europejskie miasto, jakich wiele. Trudno przeżyć tutaj w lato...
- Bo jest duszno - przerwała jej panna Vico. - Jakoś nie jest tu szczególnie ciekawie.
- Tutaj się z tobą nie zgadzam - zaprzeczyła od razu Aqila. - Przecież bawimy się tutaj świetnie. Parki są super, że nie wspomnę o sklepach i innych ciekawych miejscach.
- San Siro - mruknęła Azzurra, uśmiechając się w kierunku panny Grossi.
- Eh, dobrały się - zrzędziła Vico. - Fanki sportu. Ta będzie zamęczać Milanem, a ta zamęcza Lube.
- Ok, koniec tematu - powiedziała Elena, jak zwykle uspokajając sytuację. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że gdyby nie ona tamte dwie dawno by się pozabijały. Mimo małej siły rażenia zawsze umiała załagodzić sytuację i miała naprawdę rzadki dar - mało rzeczy ją denerwowało.
Po krótkiej chwili milczenia, bo mało która z dziewczyn potrafiła siedzieć cicho, zaczęły dalsze wypytywania.
- Masz rodzeństwo? Ja mam starszego brata, który wybył na studia do Bolonii. Uwierzysz? Zupełnie nie wiem dlaczego wywiało go tak daleko, ale cieszę się, że nie muszę go widzieć cały czas - odezwała się Aqi, ostatnia część jej wypowiedzi nie do końca była prawdą, ale o tym na razie nikt poza nią nie wiedział. I się nie dowie, przynajmniej taką nadzieje. 
- Mam pięcioro rodzeństwa - przyznała, uśmiechając się lekko. - Starszego brata, dwie młodsze siostry-bliźniaczki, z tymi to są dopiero cyrki i dwóch młodszych braci.
- Rany! Twoim starym się chyba nudzi - mruknęła, oczywiście bardzo taktownie Carla. - Ja mam tylko mamę, a na dodatek nie znam swojego ojca. I urodziłam się trzydziestego pierwszego sierpnia, niemal dziewięć miesięcy po sylwestrze.Jestem wpadką - dodała, uśmiechnięta, jak gdyby nigdy nic. Elena i Aqila chyba już przyzwyczaiły się do charakteru Carli, za to Azzurra była coraz bardziej zdziwiona jej otwartością i pewnością siebie.
- W sumie to już się przyzwyczaiłam do ogólnie panującego harmideru. Jedna moja siostra uwielbia projektować ciuchy i dzięki, a raczej przez mamę umie szyć - przynajmniej w miarę. Strzępki materiałów i nitek walają się po ich pokoju. Jeden z młodszych braci gra w piłkę i cierpi na ADHD - zażartowała dziewczyna - A drugi ma cztery lata i to wystarczający powód, żeby w domu nie panowała taka abstrakcyjne coś jak cisza.
- A ten starszy brat? - zapytała z nieukrywaną ciekawością Aqila, na co Carla zaśmiała się i wymieniła porozumiewawcze uśmiechy z Eleną. Panna Grossi była fanką płci przeciwnej, oceniając ich często na podstawie wyglądu. Często była przywracana do rzeczywistości przez przyjaciółki - jedna sypała ironicznymi uwagami, druga posyłała tylko znaczące spojrzenia. - Wiek? Czym się zajmuje? Co lubi? Jak wygląda? Ładny?
Azzurra uśmiechnęła się.
- Lat szesnaście, wprost fanatycznie uwielbia AC Milan, a San Siro zwiedził już kilka razy. Czy ładny? Nie mnie to oceniać. 
- Aha. To kiedy go poznamy? - zapytała Aqi.
Azzurra już miała odpowiedzieć, ale Carla, która nie była zbyt zadowolona z tematu od razu go zmieniła.
- Może później dokończycie ten fascynujący temat - zaczęła ironicznie,uśmiechając się krzywo. - Wiesz więcej o jej bracie niż o samej Azzurrze.
- Masz z tym jakiś problem ? - warknęła niezbyt przyjemnie Grossi, wbijając mordercze spojrzenie w blondynkę. Elena schowała twarz w dłoniach, wzdychając ciężko.
- One tak zawsze? - zapytała Azzurra.
- Tak.
- Przynajmniej nie jest nudno - mruknęła Azzurra.
- Yhy. Z nimi rzeczywiście trudno się nudzić. 
- Dzień dobry wszystkim - do klasy wszedł szczupły około czterdziestoparoletni mężczyzna. - Na razie osiądźcie do ławek, potem sobie podyskutujecie. Adriano i Davide was też to się tyczy. - powiedział do stojących na końcu klasy chłopaków. Oni chyba dopiero teraz zdali sobie sprawę z tego, że ich wychowawca jest już w pomieszczeniu.
- Jasne - mruknął z ironią Pedrocchi. Kochał ten sposób wypowiadania się i bez wątpliwie był od niego uzależniony.
- Tak jak słońce - odparł Giuseppe Campano - Jak już zapewne wiecie mamy nową koleżankę w klasie...- "Rany boskie tylko nie to " przeszło przez myśl Azzurze. - Wstań proszę i pokaż się w klasie.
- A co ona jest eksponat w muzeum? - zapytała Carla z niezadowoleniem, wyczuwając, że Azzurra nie koniecznie lubi takie akcje. Głupota niektórych nauczycieli nie zna granic.
- Nie, eksponaty się podziwia. - odparł Adriano.
- A tej tutaj nie da się podziwiać. - dodał Davide. Obaj uśmiechnęli się złośliwie, a dziewczyny miały szczerą ochotę ich udusić. - Chociaż... może niech lepiej wstanie przyjrzymy się jej dokładnie. - Czasami naprawdę klepał ozorem bez zastanowienia. Azzurra poczuła jak na twarz wpływa jej lekki rumieniec i jedyne na co miała teraz ochotę to koniec tej głupiej gadaniny!
- Davide, daruj sobie te komentarze - przerwał, jak zwykle spóźniony nauczyciel. - A teraz wracajcie do swoich spraw. Na następnej lekcji zajmiemy się fizyką.
- Boże, że takie coś się w ogóle rodzi - powiedziała Aqila. - Naprawdę nie wiem gdzie oni byli, gdy mózg rozdawali.
- Staliśmy w kolejce po urodę. - powiedział Pico, który razem z Davide'em postanowili uczepić się dziewczyn.
- Której też nie udało wam się zdobyć - powiedziała Azzurra, zanim zdążyła zdziwić się swoim zachowaniem, usłyszała odpowiedz.
- Ostra... Lubię takie - powiedział z bezczelnym uśmiechem Pedrocchi. Azzurra znowu poczuła, że się czerwieni. - Kurde, szkoda, że jesteś Milanistką. 
- Ona w tej chwili na pewno się cieszy - mruknęła Carla.
- Pico, a może ty? Milanistą w końcu jesteś.
- Zwariowałeś? Nie ta liga, kolego.
- No, dla niej to ty jesteś Terza Categoria* - powiedziała Aqila.
***

Przeżyła ten dzień. Sukces, powinna normalnie dostać puchar, albo co najmniej medal. Po kilkunastominutowym przekomarzaniu się z dwójką "pojebanych doszczętnie debili", dzięki dziewczynom poznała swoją nową klasę. Laura Agostini, Diana Aloe i Chiara Antonazzi to dziewczyny, które najczęściej omawiają kwestię swoich makijaży lub ciuchów. Uczą się bardzo dobrze i są pupilkami nauczycieli. Oprócz Adriano Ciarrapico i Davide Pedrocchi'ego w klasie jest jeszcze kilku"inteligentnych". Najbardziej normalny jest Bartolomeo Dante z którym da się pogadać. Reszta dziewczyn to harcerki, które miewają czasami dziwne pomysły, ale są fajne. Często przynoszą gitary na sztukę dzięki czemu albo przez co można sobie pośpiewać i klasa jest najbardziej muzykalna ze wszystkich.
Ogólnie rzecz biorąc była w miarę zadowolona. Po godzinie wychowawczej, która wcale nie była wychowawcza, była fizyka, która okazała się prawdziwą torturą. Mówił nieciekawym i tak melancholijnym głosem, że tylko dzięki komentarzom Carli i Aqili, Azzurra nie spała, mało tego, brzuch ją bolał ze śmiechu. Potem była biologia na której nauczycielka półgodziny sprawdzała zadanie domowe, a piętnaście minut klasa oglądała film (nawiasem mówiąc, który oglądała już pięć razy, ale kobieta zawsze dawała się nabrać na to, że jeszcze go nie widzieli). Z matematyki zapamiętała chudą jak patyk nauczycielkę oraz to, że zawszedo klasy zwracała się "dzieciątka"z bardzo śmiesznym akcentem na „ą”. Potem była godzinna przerwa między lekcjami, którą dziewczyny spędziły na szkolnym podwórku, przepisując zadanie na jutrzejszą matematykę i rozmawiając na przeróżne tematy. Potem była historią z dziwną, ale bardzo fajną i ciekawie opowiadającą nauczycielką, która nawet tych opornych potrafiła zaciekawić. Gdyby tak uczyła ich jeszcze fizyki... Ostatnią lekcją była technika, którą cała klasa przegadała zamiast rysować rzutowanie figur geometrycznych.
- Azzurra, gdzie ty właściwie mieszkasz? - zapytała Elena, gdy po ostatniej lekcji stały przy szafkach, skąd panna Campironi musiała zabrać swoją lustrzankę. Właściwie nikt nie wiedział po co zawsze nosi ją ze sobą do szkoły, nawet ona sama.
- Nie daleko - mruknęła. - Na Via Antello osiem.
- O kurwa. - wymsknęło się jak zwykle subtelnej Carli. - Tak blisko? Przecież to sąsiednia ulica. Nawet starym nie można wcisnąć kitu, żeby nie iść na pierwszą lekcje, bo się spóźnisz. Ja mieszkam w kamienicy na Via Tocchi trzy przez pięć. 
- Ale to ci pewnie nic nie mówi, przecież przyjechałaś tu w sobotę. Nie martw się niedługo pokażemy ci miasto - powiedziała z uśmiechem Aqila. - Ja mieszkam na Via Russolo dziewiętnaście przez dwa. W niedawno zbudowanym bloku. To w sumie niedaleko ciebie. Tylko dwie ulice.
- Ja też mieszkam blisko, ale dalej niż ty. Na Via Cossini dwadzieścia jeden przez siedem. Do szkoły mam osiem, dziewięć minut drogi - oznajmiła Elena, zamykając z trzaskiem szafkę. 
- Yhy - mruknęła Azzurra, zerkając na zegarek. Minęło pięć minut od dzwonka czyli pewnie jest brat już od kilku minut czeka pod szkołą. Pod warunkiem że się nie spóźnił, co niestety często mu się zdarzało.
Wyszły z budynku, a panna d'Addio od razu zauważyła swojego brata i Adamo. Pomachała im z uśmiechem.
- Do kogo ty machasz? - zapytała zdziwiona Elena.
- Do mojego brata i jego kolegi - odpowiedziała Azzurra, przekładając torbę na drugie ramię.
- Uuu... Który to? - zapytała z niemożliwą do opisania ciekawością. Na co Carla przewróciła teatralnie oczami, a Elena i Azzurra wymieniły rozbawione spojrzenia.
- Ten w koszulce Milanu - powiedziała d'Addio.
- Ładny - pisnęła Aqila, podskakując lekko. Na co reszta dziewczyny wybuchnęły gromkim śmiechem, omal się nie przewracając. Ledwo trzymając się na nogach podeszły do dwójki chłopaków.
- Cześć - powiedział Cesare, wpatrując się dziwnie w trzy nowe koleżanki siostry. - Jestem Cesare, a to mój kumpel Adamo - powiedział.
- Carla - odparła blondynka, jako pierwsza opanowując śmiech.
- Aqila - powiedziała panna Grossi, uśmiechając się czarująco do dwójki licealistów.
- Elena - mruknęła brunetka, czując na twarzy piekący rumieniec. Dzisiejszego dnia musiała zgodzić się z Aqilą, brat Azzurry był ładny. Bardzo ładny aż tak, że żołądek zaczął skakać fikołki i serce biło jej zdecydowanie szybciej.
***
Adriano Ciarrapico wyszedł ze szkoły niemal równo z dzwonkiem kończącym lekcje. Czasami zazdrościł kumplom z klasy, którzy do szkoły mieli zaledwie kilka minut drogi. On musiał dojeżdżać metrem. Dwanaście przystanków dzieliło jego dom na Via Obotti od szkoły na Via Orluello. Niekoniecznie mu to przeszkadzało, ale czasami męczyło. Wyjął z kieszeni jeden z najnowszych modeli telefonu komórkowego. Cóż, nie trudno było odkryć, że jego rodzice na brak pieniędzy nie narzekali. Ojciec prowadzi własną firmę architektoniczną, matka była specjalistką od PR-u. Zerknął na godzinę i przyspieszył kroku, wpadając na właściwy przystanek. Nie czekał długo. Jakąś minutę później przyjechało metro. Wsiadł i zajął jedno z wolnych miejsc. Nie było to szczególnie przyjemne zajęcie, taka jazda metrem. Z okien widać tylko ściany tunelu, ewentualnie drugi tor. Nic ciekawego, kompletnie nic. Pod tym względem o wiele bardziej wolał autobusy, ale ten, którym wcześniej jeździł zmienił trasę z powodu remontu. Na jego szczęście niedługo miał zostać przywrócony.
Właściwie cały czas myślał o tym jak potrafi dostosować się do różnego otoczenia. W szkole był bezczelny i arogancki. Głupie komentarze to była jego wizytówka (i nie tylko jego). Nie potrafił usiedzieć spokojnie, cały czas go nosiło. Na treningu nie był aż taki (od tego był Vicenzo!). Cholera jasna. To wszystko było dziwne. Zbyt dziwne jak dla niego. Westchnął ciężko, wbijając się w fotel.
Minęło kilka minut drogi, gdy usłyszał dźwięk dzwoniącego telefonu. Nie patrząc na wyświetlacz nacisnął na zieloną słuchawkę.
- Słucham - mruknął niezbyt zadowolony z tej całej sytuacji.
- Cześć Adi. Pamiętasz obiecałeś mi pożyczyć tą książkę, którą ostatnio u wasza zaczęłam czytać? - usłyszał w telefonie głos swojej przyjaciółki Svevy Zotti. Znał ją od,hm, właściwie odkąd tylko pamięta. Tak samo jak jej kuzynki Stiinę oraz Tainę.
- Tak, tak. Stephen King "Historia Lisey" - przewrócił oczami, przypominając sobie ostatnią wizytę Svevy u siebie w domu. Miała pomóc mu w pracy na sztukę, ale dorwała się do książki z księgozbioru jego starszej siostry i nie mogła się oderwać. - A co z moją pracą na sztukę?
- Chodzi ci o pejzaż jesienny? Mam już zrobiony. Masz dzisiaj trening?
- Tak mam. O szesnastej trzydzieści.
- Ok. Wiem że zawsze przychodzisz wszędzie za wcześnie, więc spotykamy się o szesnastej dziesięć.
- Nie ma sprawy. Na razie.
- Pa, pa - usłyszał i nacisnął czerwoną słuchawkę.

*Terza Categoria - dziesiąty, najniższy poziom rozgrywek piłki nożnej mężczyzn we Włoszech. Szósty poziom rozgrywek amatorskich.

szalona rzeczywistość, pisanie, szalona rzeczywistość:rozdziały, orginal character:adriano ciarrapico, orginal character:elena campironi, orginal character:davide pedrocchi, orginal character:azzurra d'addio, orginal character:cesare d'addio, orginal character:aqila grossi, orginal character:sveva zotti, orginal character:carla vico

Previous post Next post
Up