ulotkarze i gazeciarze

Jul 13, 2009 22:49


Miałam już dawno napisać tą notkę ale mi nie wychodziło, może teraz już czas...
Nie lubię gazeciarzy. Jeszcze bardziej od ulotkarzy. Takiemu ulotkarzowi to normalne, że się odmawia i ulotek nie bierze, są już przyzwyczajenie. Ale ci gazeciarze.... no właśnie...

Nie biorę nigdy gazet, dla mnie to spam co tu dużo mówić, do czytania zawsze mam przy sobie książkę, a wiadomości przeczytam sobie w necie.
I co rano jak tylko idę na skm zaczyna się i musze z takim walczyć. Bo jak tylko zobaczy przybiega do każdego z tą wyższością i miną ja wiem, że ty chcesz gazetę. A nie prawda bo ja nie chce. I muszę się chować za ludźmi by tylko się mnie nie czepiał i nie wpychał gazet. I później oglądać tych zawiedzionych, oburzonych min, że jak to ja śmiałam nie wziąć gazety, on tu specjalnie mi ją przyniósł a ja jej nie chciałam. Bleh straszni są! Już naprawdę wole ulotkarzy, przynajmniej można wziąć ulotkę i wyrzucić w koszu obok, a i oni są zwykle uśmiechnięci i dają z jakimś zapałem te ulotki. A nie gazety, które są mi wciskane prosto pod nos, bez słowa prawie wciskając na siłę...

I tak zwykle co rano gdy chodzę na uczelnie... albo gdziekolwiek planuje się ruszyć skm...ach...

Choć i tak mimo wszystko wszystkich na głowę bije pewien ulotkarzom.
Idę sobie z łapkami pełnymi zakupów, a tu mi taki wtyka pod nos ulotkę, jako, że nie miałam nawet jak jej zabrać to grzecznie wyminęłam. I co słyszę, za sobą bluzki na mój temat, że nie chciałam wziąć ulotki. Nie wiem już co to było, ale facetowi ewidentnie się nie spodobało. Żałuje że (za szybko szłam) za późno wpadłam na zapytanie, czy powinnam w zęby wziąć te ulotkę. Wracać i kłócić mi się już nie chciało... no ale skąd się tacy ludzie biorą?! Help!

rozważania egzystencjalne

Previous post Next post
Up