Wczoraj prawie odwołałam wizytę u lekarza (przychodnię, jak już chyba wspominałam, mam pod pokojem XD). Ale przychodnia była zamknięta, no więc poszłam.
Okazało się, że jeszcze muszę brać leki, więc chyba dobrze się stało. :)
Aaaa, najważniejsze - 13 września wracam do Polski i chcę się szybko z Wami spotkac. XD
Jako, że dawno nie spamowałam fotkami, pospamuję.
Znowu byłam w centrum i przymierzyłam buty za 25 funtów i JA JE CHCĘ. Szkoda, że nie mam kasy. :/
chcęęęęęęęę
Odkryłam też sklep, przez który prawie wybuchnęłam śmiechem, niestety to inside-joke, którzy zrozumieją nieliczni. 8D
I trochę fot z centrum, Buchanan Street.
Wczoraj wybraliśmy się za to do Paisley, gdzie robiłam za tłumacza K. w jakimś urzędzie. Rozbawiło mnie pytanie urzedniczki, która stwierdziła, że świetnie sobie radzę ustnie z angielskim, ale czy umiem czytać/pisać? Bo muszę przeczytać K. kilka pytań... ;))) Ale fakt faktem, tu są osoby niepiśmienne.
Widoczki z Paisley.
Mijaliśmy też rzeczkę z miniwodospadami, ale nie zdążyłam wyciągnąć komórki. :(
Mam nadzieję, że będzie dobrze. Na koniec, widok z okna. :)