Nov 29, 2008 17:59
przyjechałam do domku na przepustke tylko po to by poryczec w innym mijscu niz koszary. tam mi wszystko sie przypomina.... go przypomina...
niewiem jak to mozliwe zeby spotkac kogos i z calych sil probowac wmowic sobie ze tylko krotko terminowa znajomosc, typowo przelotna i chwilowa, ot tak znajomy tylko i wylacznie. a plakac jak glupia na sama mysl ze niedlugo poprotu wyjedzie.
spedzic ze soba raptem kilka godzin, przezyc kilka spotkan, kilka chwil poczuc sie jak w niebie calujac go....
setka wyslanych wiadomosci i wszystkie praktycznie zarty...
boze jak ja tesknie....
wszystkie obietnice poszly w pizdu, nawet te najstarsze, ktore postanawialam wlasnie zeby tego uniknac....
a teraz zanosze sie od placzu przypominajac sobie jego usmiech, wszystkie chwile z nim, nawet te jego glupie miny i jeszcze glupsze czasami smsy pisane pozno w nocy...
musze sie z tego szybko wyleczyc....
zawsze jest tak samo...
został mi tylko po nim mis... i teraz zostanie w domu bo tam bym chyba siedziala z nim gdzies w kacie i ryczala...
....