Leave a comment

toroj August 20 2012, 09:05:12 UTC
Przeczytałam całość dwa razy. Mój gramatyczny nazizm kilka razy pisnął protestująco, ale doświadczenie z Tobą mnie już nauczyło, że jak chcę mieć idealnie to se mam zrobić sama. Well...
Przede wszystkim znów powróciła refleksja, że bardzo sugestywnie opisujesz w swoich hurt/comfortach objawy somatyczne. Te wszystkie bóle, sztywnienia, osłabienie - pełen zestaw rozrywek okołoszpitalnych i rekonwalescencyjnych, aż człowiek mimowolnie zaczyna się wsłuchiwać w siebie. Poza tym: Sherlock! Udało ci się napisać Sherlocka „od środka”. Sherlocka, który ma uczucia, ale ich nie rozumie i tłumaczy wszystko chemią oraz fizjologią. Pana Wrzód-Na-Dupie detektywa, który wzrusza się niemal do łez na schodach i zwala to na kaprysy „mięsa”, a nawet potem, podczas spektakularnej rozsypki, nie umie powiedzieć „płaczę”. Dla niego jest to krępujące „przeciekanie organizmu”. Bardzo dobrze ująłeś tego Sherlocka, kupuję go w stu procentach. (Łącznie z jego śmiertelną obrazą na Jima, że się tak nie postarał.) Jeśli do tej pory cię nie kochałam, to kocham teraz, za zdanie „John był wielkim fanem oddychania.” Generalnie cały ten tekst jest zbiorem perełek - tyle, że jestem za leniwa (i zbyt zapracowana) by się nad każdą pochylać, niemniej odnoszę wrażenie posiadania (metaforycznego) dużego słoja różnokolorowych landrynek. Szperanie Sherlocka po mieszkaniu nocami, obserwacje dniem: zapachy, podkoszulki Johna, dźwięki... Jesteś mistrzem analizy codzienności :-)
Oczywiście nadal nieustająco oczekuję dalszego ciągu Bez ciebie.

Reply

my_storyville August 20 2012, 09:24:25 UTC
Dziekuję za opinię :)no niestety, mnie gramatycznie się raczej nie dostosuje... już mi się nowy sherlockowy fik pisze, a Bez Ciebie w praniu, jakże poprawiać tę moją gramatykę... chyba zacznę skracać zdania bo w tym fiku były dłuższe nawet jak na mnie :)
Bardzo się cieszę, że uważasz, że mój Sherlock od środka opisany jest do kupienia. Niełatwy to narrator, zbolały do tego, John jest jednak moim ulubionym prowadzącym. Objawy somatyczne, szpitale, cóż, kilka razy wilk wylądował to wie, jak wygląda rzecz od podszewki, i wie też, że ktoś kto nie zaznał bólu kostnego (czyt rozwalonej kości) nie wie tak naprawdę co to ból. A na dodatek Sherlocka ów ból unieruchamia, po prostu widziałem, jak coś na Baker Street wybucha pod natężeniem jego niezadowolenia, apatii, depresji i zgryźliwości whatever have you...
Dziękuję pięknie za komplementy :) nie wiem czy jestem mistrzem, ale codzienność sobie cenię i chyba aż za dużo o niej pisze...dlatego tak się mozolę z rozgrywką Alicji Po Drugiej Stronie Lustra w Bez Ciebie.
Tylko wtrącę jeszcze, ze bardzo podoba mi się tłumaczenie Kruki, które zapostowałaś na ffnecie Toroj.Wiadomo praca, upały, wilki przegrzane i kot niekanapowy pewnie także, ale i tak będę czekał i wypatrywał nowego rozdziału :)

Reply


Leave a comment

Up