Еще ноябрьское, но очень информативное интервью Светланы ХОДЧЕНКОВОЙ - главной героини "МАЛОЙ МОСКВЫ" польскому изданию Gazeta.pl - Wiadomości filmowe :
Legenda Małej Moskwy [wywiad]
Polskie kino ma nową gwiazdę z prawdziwego zdarzenia: to piękna i utalentowana Rosjanka, Swietłana Chodczenkowa. Za podwójną rolę w Małej Moskwie (film od dziś na naszych ekranach) zdobyła nagrodę dla najlepszej aktorki na Festiwalu w Gdyni.
Swietłana Chodczenkowa przyjechała do Polski z okazji oficjalnej premiery Małej Moskwy i spotyka się z nami z samego rana. Aktorka, którą w filmie Waldemara Krzystka można podziwiać w bardzo kobiecych strojach z lat 60., ma na sobie supermodne, bryczesopodobne dżinsy i obszerną żółtą kurtkę z kapturem. Mimo wczesnej godziny i swobodnego ubioru, na żywo Chodczenkowa prezentuje się tak subtelnie i zjawiskowo jak na ekranie.
Co cię zainteresowało w scenariuszu Małej Moskwy?
Z aktorskiego punktu widzenia propozycja reżysera, Waldemara Krzystka, była dla mnie bardzo ciekawa. Rzadko aktor ma tyle szczęścia, aby w jednym filmie zagrać dwie osoby. Ja zagrałam: matkę i córkę, które mają kompletnie odmienne charaktery.
Tytułowa Mała Moskwa to Legnica, gdzie w PRL-u stacjonował batalion wojsk sowieckich. Film opowiada równolegle historię dwóch Wier. Pierwsza z nich jest żoną radzieckiego oficera (Dmitri Ulyanov), która przybyła do Legnicy wraz z mężem w przeddzień interwencji na Czechosłowacji. Romans Rosjanki z polskim wojskowym (Lesław Żurek) nie ma szans na szczęśliwe zakończenie. Druga Wiera to córka tej pierwszej - po latach od tragicznych wydarzeń stara się zrozumieć decyzje swojej matki.
Która z tych postaci jest Ci bliższa?
Bez wątpienia Wiera-matka. Córka bardzo się ode mnie różni: nie palę, nie piję i nie przeklinam. Ona to robi. Jest poza tym dość agresywna, wrogo nastawiona do otoczenia. Wcielić się w taką postać to trudne zadanie, ale niewątpliwie ciekawe.
Wiera-matka jest uwikłana w romans z Polakiem, a przy tym musi się zmagać ze zniewoleniem w systemie socjalistycznym. Jak przyszło ci wczuć się w osobę żyjącą w czasach, których nie znasz z własnego doświadczenia?
Rzeczywiście, w latach 80. byłam dzieckiem i niewiele z minionej epoki mogę pamiętać. Dużą pomocą były dla mnie opowieści innych, starszych ludzi, którzy ten system przeżyli. Oficer KGB mówi w filmie: -Armia przysłała ciebie do Polski, a to nie znaczy, że możesz zostać w Polsce, jak armia będzie chciała cię odesłać. To zdanie wyraża wszystko: -Mamy nad tobą pełną władzę. I niech ci się nie wydaje, że możesz robić co chcesz, kochać się w kim chcesz. Jesteś przede wszystkim żoną radzieckiego oficera. A przecież to normalne, że ludzie się zakochują, oddychają, rodzą dzieci. Lecz system komunistyczny nawet tego nie tolerował, wszystko musiało być pod kontrolą.
Czy o historii Legnicy, tak zwanej Małej Moskwy, stacjonujących tam wojskach radzieckich dowiedziałaś się dopiero ze scenariusza?
Tak. Niestety w szkołach nie uczą o tym za dużo. Dowiadujemy się jedynie, że w takich i takich latach wojska radzieckie znajdowały się na terytorium Polski. I tyle. Nic więcej.
Jak udało ci się tak dobrze nauczyć polskiego?
To przyszło mi dość łatwo. O wiele trudniej było z piosenką, którą śpiewam w filmie na początku. Nigdy w życiu nie śpiewałam. A to nie jest byle jaka piosenka, tylko skomplikowana, wspaniała piosenka Ewy Demarczyk ze słowami Tuwima. Gdy reżyser powiedział mi, że mam zaśpiewać, zaprotestowałam: Nie, nie potrafię! Jednak on nalegał i skończyło się na tym, że przez dwa miesiące uczyłam się "Grand Valse Brillante". Słuchałam Demarczyk bez przerwy: w samochodzie, na słuchawkach. Mam nadzieję, że w końcu udało mi się nie najgorzej wykonać ten utwór.
Czemu reżyser tak nalegał? Czy sądzisz, że ta scena była niezbędna dla filmu?
Tak. Wiera mogła zaśpiewać na konkursie równie dobrze coś po rosyjsku. Ale ona uczy się tekstu po polsku. I to pięknego tekstu literackiego. Trochę to dziwi Rosjan słuchających jej występu. Jednocześnie ta piosenka w słowach kryje zapowiedź romansu Wiery z polskim oficerem.
Swietłana Chodczenkowa ma 25 lat, a na koncie - role w kilku popularnych serialach i fabułach. Na ekranie zadebiutowała u znanego reżysera Stanisława Goworuchina w filmie "Pobłogosławcie kobietę". Jako 16-latka Chodczenkowa rozpoczęła karierę modelki. Potem studiowała ekonomię, by ostatecznie porzucić wszystko dla aktorstwa.
Mimo młodego wieku jesteś w Rosji już dość znaną aktorką. Czy popularność to dla ciebie przyjemna część zawodu?
Tak. Jeśli ktoś znany twierdzi, że jest inaczej, to ja mu nie wierzę. To bardzo miłe, gdy obcy ludzie okazują ci sympatię, oznaki zainteresowania. Z drugiej strony, wystarczy, że włożę kaptur, okulary i mogę spokojnie nierozpoznana jechać metrem w Moskwie.
Czy po sukcesie "Małej Moskwy" planujesz więcej występować w filmach zagranicznych?
Owszem. Wszyscy ostrzegają, że nadchodzi kryzys, ale kino chyba tylko może na tym skorzystać. Przynajmniej ja na razie kryzysu nie odczuwam. Wręcz przeciwnie, propozycji zagranicznych pojawia się coraz więcej. Jeszcze nie mogę mówić o konkretach, w każdym razie teraz czeka mnie kręcenie filmu w Hiszpanii.
W jakim filmie będziemy mogli cię jeszcze zobaczyć w najbliższym czasie?
Ostatnio kręciłam film rosyjski w Nowym Jorku. To komedia romantyczna dla młodzieży, w której zagrałam psychoterapeutkę.
Czy masz swój ulubiony gatunek filmowy?
Chyba na razie mam trochę dość melodramatów i komedii romantycznych, bo sporo już w takich grałam. Ale tak poza tym to chcę spróbować tak różnych gatunków, jak to możliwe: pociągają mnie zarówno role komediowe, jak i dramatyczne. Film sensacyjny też nie byłby złym pomysłem.
To może zagrasz dziewczynę Bonda?
Oj, chyba nie. Za chuda na to jestem.
Rozmawiała: Malwina Grochowska
Tłumaczenie: Michał Gwiazdowski
Gazeta.pl - Wiadomości filmowe -
28.11.2008
http://film.gazeta.pl/filmnews/1,94586,5992881,Legenda_Malej_Moskwy__wywiad_.html