Okej, było ciężko, ale napisałam. Co nie znaczy, że jestem z tego tekstu zadowolona. Ogólnie nie wyszło mi tak, jak bym chciała i ciężko mi było wejść w fandom, ale zawsze musi być ten pierwszy raz. Mam nadzieję, że przy następnym będzie lepiej. Za betę serdecznie dziękuję
kubis Autor:
idrilkaTytuł: Koniec świata
Fandom: Battlestar Galactica
Spojlery: Do 3x01 "Occupation"
Ilość słów: 596
Koniec świata
I.
Jesteś tam, kiedy w ogniu nuklearnych wybuchów kończy się wasz świat. Zawsze myślałeś, że koniec świata będzie wyglądać inaczej i dlatego teraz wydaje ci się mocno przereklamowany.
Co to za koniec świata, myślisz, jeżeli dalej żyjesz? Nie powinno być czasem powrotu do jakiegoś pieprzonego chaosu?
Boomer zniknęła już dawno waszym Raptorem - nie, poprawiasz się, teraz już tylko jej Raptorem, bo przecież Karl Agathon został na Caprice, a stąd się już nie wróci - z Gaiusem Baltarem na pokładzie. Czasami zastanawiasz się, jak by to wszystko wyglądało, gdybyś nie był takim niereformowalnym altruistą, ale zazwyczaj dochodzisz do wniosku, że nie potrafisz sobie tego wyobrazić.
Na Caprice leje radioaktywny deszcz, spłukując radioaktywną ziemię, wsiąkając w nią i nawadniając korzenie radioaktywnych roślin. Po ogniu, który niszczy wszystko, przyszedł czas na wodę, jakby natura chciała zmyć ślady obecności tych, którzy nigdy nie mieli nic wspólnego z naturą.
Przemoczony, śmiertelnie zmęczony, znajdujesz wreszcie niewielką jaskinię, przytuloną do łagodnego zbocza wzgórza. W środku przez szczeliny w głazach przesącza się woda, ale nie leje ci na głowę ani nie zalewa oczu, więc jest w porządku. Otwierasz apteczkę i wstrzykujesz sobie kolejną dawkę leku antyradiacyjnego. Odrzucając w kąt pustą strzykawkę, po raz kolejny zastanawiasz się, dlaczego ten pieprzony świat nie mógł się skończyć raz a dobrze.
Leżysz przez chwilę spokojnie, wsłuchując się we własny płytki, rwany oddech, który powoli zaczyna się uspokajać. Myślisz o Boomer (nie potrafisz o niej nie myśleć) - to pozwala ci oderwać się na chwilę od prywatnej apokalipsy i zapomnieć o tym, że na zewnątrz roi się od Cylonów.
Zawsze lubiłeś ogień - kiedy byłeś małym dzieckiem, fascynował cię płomień srebrnej zapalniczki, której używał twój ojciec. Wojsko też nie wzięło się znikąd; choć sam jesteś zbyt wysoki, by zmieścić się do kokpitu w Viperze, gdy tylko masz okazję, obserwujesz strzelające myśliwce. Obserwowałeś, poprawiasz się po raz kolejny. Czas przeszły jest tu jak najbardziej na miejscu. Ale teraz, kiedy ściga cię ściana płomieni, wszystko jest inaczej i ogień z przyjaciela staje się śmiertelnym wrogiem.
II.
Jesteś tam, na Galactice, kiedy ponownie kończy się wasz świat. Tym razem nie widzisz wybuchów, tym razem jest inaczej. Adama wydaje rozkaz, by wykonać skok i robicie to, bo wiecie, że nic innego nie ma sensu. Stary mówi wam, że to tylko po to, by opracować plan, że na pewno wrócicie, ale ty zastanawiasz się, czy będzie w ogóle do czego wracać.
Prawie wybuchasz śmiechem, stojąc na mostku, kiedy uświadamiasz sobie, że właściwie to przeżyłeś już dwa końce świata i zastanawiasz się, kiedy będzie następny. Cholernie niedobrze, że koniec świata staje się rutyną.
Tym razem nie jesteś sam, pozostawiony na zniszczonej bombami atomowymi planecie, gdzie ciągle leje, a Sharon - już nie Boomer - jest blisko, na wyciągnięcie ręki.
Myślisz (nie potrafisz nie myśleć) o tych, którzy zostali na Nowej Caprice. O Starbuck, której żywiołem zawsze był ogień, o Szefie, o Tighu (i przez chwilę czujesz się na stanowisku pierwszego oficera trochę nie na miejscu, jakbyś zajmował pozycję należącą do kogoś innego). Wieczorami, waląc bezlitośnie pięściami w worek treningowy, zastanawiasz się, jakby to było, gdybyś też tam został. Masz już wprawę, jeśli chodzi o życie w postapokaliptycznym świecie.
Kiedy dni zamieniają się w tygodnie, zaczynasz podejrzewać, że jednak nie wrócicie - żołnierze to albo żółtodzioby, albo ci, którzy zapomnieli, jak walczyć; nie ma szans, żebyście z taką ekipą dali radę Cylonom i ewakuowali ludzi, którzy zostali na Caprice. O ile jeszcze będzie kogo ewakuować. Masz niedobre przeczucie, że wy - dwa battlestary z połową załogi - jesteście ostatnimi ludźmi w kosmosie.
Ogień wreszcie przestał was ścigać i kolejny koniec świata może już nie nadejść.
Bo waszego świata najprawdopodobniej już nie ma.