Fikaton 3, dzień siódmy

Jun 28, 2007 15:08

Koniec? :(((

Tytuł: Liga Niezwykłych Dżentelmenów
Autor: nashirah
Fandom: Supernatural/Dark angel crossover
Ilość słów: 869
Ostrzeżenia: taki trochę WIP. Futurefic (rok bodajże 2019, ale mogłam się kopnąć w obliczeniach). Ostre AU. Spojlerów brak. ;)

Napisane dla saharaam.



Złowieszczy uśmiech Jacka Nicholsona rozjarzył się tysiącem barw, po czym zastąpiła go para równie złowieszczych oczu.

- Tu Wolny Głos Ameryki. Audycja potrwa tylko minutę. Nie można nas namierzyć, nie można nas...

- Eyes Only, Wrzód Na Dupie Ameryki. Jest gorszy od Sammy'ego, przysięgam.

Jo podniosła głowę znad trzydziestki ósemki, którą właśnie czyściła.

- Sam przynajmniej nie przerywa mi w połowie filmu, tylko czeka do punktu kulminacyjnego...

- Dean, posłuchaj go lepiej.

Dean odłożył srebrny nóż na stół i sięgnął po swojego colta.

- Genetycznie zmutowani super-żołnierze Manticore... Przedimpulsowe brednie. Jak te oczęta natychmiast nie znikną, osobiście skopię im rzęsy.

***

Niechybnym znakiem, że Dean Winchester raczył przybyć do pracy, standardowo spóźniony pół godziny, było ogólne poruszenie w całej siedzibie FBI.

- Dla kogo ten wyrób kawopodobny ze śmietanką? Trzymaj, Mike. Dwie siekiery dla Caroline, mała czarna dla... Hej, kto chciał herbatę?

W końcu, po przekonaniu speca od wiktymologii, że wcale nie zamawiał cappucino, dotarł do gabinetu swojego partnera. Sam Winchester nawet nie podniósł wzroku znad monitora, gdy Dean postawił mu na biurku coś na kształt baru sałatkowego, dwie kawy i reklamówkę Walmartu z jej tajemniczą zawartością.

- Jo przysyła ci swój zakalec, mówi, że się przepracowujesz. W przeciwieństwie do niektórych.

- Podziękuj jej.

Dean rozsiadł się wygodnie na obrotowym krześle.

- Nic tak nie działa na układ trawienny, jak granitowe ciasto mojej żony, co nie, Sammy?

- Mhm. - Sam nadal wpatrywał się w monitor ze zmarszczonymi brwiami i w całkowitym skupieniu. Dean, zrezygnowany, westchnął i postanowił sprawdzić nowo wyremontowaną podłogę. Odepchnął się mocno na krześle i padł jak długi na trzecim metrze.

- Ekipa remontowa przyjedzie dopiero w następny weekend.

- Uch. Zauważyłem. Dziury pod linoleum jak na autostradach w Południowej Dakocie.

Podniósł się, usiadł, pomilczał dla zasady, po czym wypalił:

- Co masz?

Sam nareszcie podniósł wzrok na brata.

- Skarga od Manticore. - Głos Sama był jak zwykle chłodny i rzeczowy, choć zmarszczka u nasady nosa mówiła, że coś idzie nie po jego myśli. - Eyes Only podburza ludzi przeciwko największemu koncernowi farmaceutycznemu Ameryki Północnej i niektórym się to nie podoba.

- Niektórym - powtórzył Dean. Obaj wiedzieli, co to oznacza - inwestorów, którzy nie chcą, by pewne informacje ujrzały światło dzienne. Oznaczało to także ich wysoko postawionych przyjaciół, z którymi liczyło się nawet FBI.

- Sprawdzałem Manticore, czyste jak łza. Produkują genetycznie modyfikowane leki, z atestami, skuteczne. Żadnych wzmianek o jakichś przekrętach, ani tym bardziej o militarnych doświadczeniach.

Dean niebezpiecznie odchylił się na krześle, patrząc na Sama spod przymrużonych powiek.

- W takim razie powinniśmy zgarnąć Oczyska za rozpuszczanie fałszywych informacji. Tylko że, znając ciebie, jest jakieś „ale”.

- Jest. Eyes Only jeszcze nigdy się nie pomylił. - Dean wymamrotał pod nosem „pieprzenie”, ale Sam kontynuował: - Wszystkie doniesienia mają później potwierdzenie w rzeczywistości. Pamiętasz akcję z Serią Czerwonych? Poza tym, nie kłamie z tym namierzaniem. Nie da się go namierzyć.

- Dobra. - Dean wstał, przygryzając wargę i powstrzymując się od powtórzenia, że uważa to za pieprzenie. - Wiesz, co ja myślę? Myślę, że Eyes Only to jakiś napuszony, bogaty smarkacz, który nie ma co robić z forsą i czasem, więc psuje innym nerwy dla zabawy. Bawi się w supermana czy coś.

- Albo jest taki jak my.

- Sammy, czasami mnie przerażasz.

***

Max oparła się o ścianę i udawała, że wcale nie widzi Logana, trzaskającego w klawiaturę z dziką furią.

- Wolisz sushi czy lasagne? Skoro mam dzisiaj gotować, do wyboru jest albo chińszczyzna, albo włoska kuchnia, czyli dwie najbliższe restauracje.

- Mhm.

- Słuchasz mnie w ogóle?

- Mhm.

- Spotkałam się wczoraj z Zackiem. Boże, jak na X5, nieziemsko całuje.

- Mhm.

Max umilkła na chwilę, co w końcu zwróciło uwagę mężczyzny.

- Tak?

Wyglądał na tak przygnębionego, że nie miała serca dalej odciągać go od wyimaginowanej misji Zbawcy Tego Świata.

- Nad czym pracujesz?

- Wciąż to samo, Manticore. Tylko... Od rana szaleją odczyty... Dwa firewalle nagle przestały działać, trzeci i czwarty wypluwają tonę powiadomień o próbach włamań.

- Ty i twoje mury obronne - westchnęła Max i podeszła do komputera. - Niech mnie...

***

- Możesz go namierzyć?

- Pracuję w FBI.

- Podejrzewam, że w tym momencie nie mówisz mi: pracuję w FBI i wszelkie naruszenie zasad prywatności drugiej osoby jest niezgodne z regulaminem tak długo, jak... Nie? Tak myślałem.

Sam uśmiechnął się kącikiem ust.

- Czy ty przypadkiem nie nauczyłeś się całego podręcznika BHP na pamięć?

- A czy ty przypadkiem właśnie nie powiedziałeś, że chrzanisz regulamin? Sam, jestem z ciebie taki dumny.

Młodszy Winchester pokręcił głową i wyjaśnił, że Ash odwalił za niego połowę roboty, i to za pośrednictwem maili.

- Wiem już, że Eyes Only nadaje z Seattle. Resztą zajmę się za chwilę.

***

Sam warczał jak Impala na jałowym biegu.

- Nie, to się po prostu nie dzieje... Blokuje mnie! Co za popieprzony...

***

Max patrzyła na ekran z niedowierzaniem.

- ...skurwiel! Włamuje ci się do bazy...

***

Dean kręcił głową, obserwując wyczyny młodszego brata.

- ...żeby wyciągnąć informacje... - warczał dalej Sam, a jego palce sunęły po klawiaturze z zatrważającą prędkością.

***

- ...tylko jakie?

Logan odsunął się od biurka na długość ramienia.

- Można to sprawdzić tylko w jeden sposób.

- To znaczy?

- Poczekać, popatrzeć. Wpuścić go do bazy danych i niech myśli, że...

***

- ... udało się! - Sam aż podskoczył na swoim krześle, które zaprotestowało z głośnym zgrzytem.

Dean uśmiechnął się lekko. Mógł wmawiać Samowi, jaki z niego straszny mądrala. Ale tak naprawdę, to był z niego piekielnie dumny.

***

- Udało się.

Max uśmiechnęła się lekko. Mogła wmawiać Loganowi, jaki z niego straszny mądrala. Ale tak naprawdę, to była z niego piekielnie dumna.

Fin. Koniec fikatonowego sezonu trzeciego.



Podziękowania, spostrzeżenia

Dziękuję naprawdę wszystkim, którzy brali udział w tym fikatonie. Bawiłam się świetnie i tylko dzięki Wam przeżyłam Kryzys Dnia Piątego (XD).
Tych, którzy ze względu na niekorzystny dla nich termin fikatonu nie mogli spędzić tego czasu z nami, serdecznie przepraszam.

Pragnę również zauważyć, że spełniliście kilka z moich fikowych marzeń. A były one mniej więcej takie - żeby Sah pisała, żeby Dzięcioł napisał jeden skończony tekst, żeby ktoś napisał crossa SPN/Drive, żeby ktoś opisał ostatnie polowanie Billa Harvelle'a. MRRRR. Wymiatacie kurze z półek, ludzie!

Tendencje na tym fikatonie - do opisywania tej samej sceny dwojako przez dwóch różnych autorów - były przepiękne. Kultywujmy tę tradycję.

A teraz, do szczegółowych podziękowań. Alfabetycznie ;)

akzseinga - za NC17 zawsze i wszędzie! ;) Poza tym, za dostarczenie wzruszeń w fandomach, pod które tekstów nie piszę, ale chętnie czytam.

armen_in_black - za to, że udało Ci się być z nami mimo różnych innych spraw. No i za Deana "Sex God" Winchestera.

garrett_black - mój borze. Za najdłuższy i najpóźniej wklejony Tekst Dnia Pierwszego. I za ciążę. I za bardzo pozytywne reakcje na moje marudzenie. ;)

idrilka - OMG. Za totalnie wszystko. Za podtrzymywanie na duchu, za ciepłe słowa, za cudowną, ciętą betę, profesjonalizm. I za świetne teksty - angsty, crossover! Kocham ♥! Bez Ciebie nie byłoby tak samo!

katty_black - za wprowadzenie w nowy fandom. Stargate zostanie obejrzany, a jak!

kubis - za definicję FLUFFA! Za FLUFFY! No dobra, za angsty też. Wymiatasz, miszczu.

le_mru - iiiiiiiiiiik. Za fazy a'la Max z DA. Za spółkę antywincestową. Za nieudany seks Winchesterów. Rządzimy!!1!

manarai - za naprawdę świetny debiut. I nie poddawanie się mimo... pewnych trudności. ;) No i za stworzenie Billa Harvelle'a, w którym zakochałam się po uszy.

mlekopijca - MOJA JAŹNI OCHAM I KOCHAM CIĘ ZA WSZYSTKO HOWGH!

murien - za napisanie PB w tym samym dniu co ja. ;) A serio? Za to, że ze zboczoną częścią świadomości da się żyć!

nashirah - dobra, to byłby szczyt ekshibicjonizmu... XD

oprahcarwyn - za przeważne podtrzymywanie tradycji bycia pierwszą wklejoną. Za klimatyczne, krótkie teksty. I za Jo, i za Sama Tygryska, omg!

czarna_pantera - za naprawdę wytrwały patriotyzm, którego nie mogłyśmy nie uczcić patriotycznym promptem. XD

pellamerethiel - za DEATHFIK. Z króliczkiem. I w ogóle. Za wykastrowanie Lee Adamy spojlerów. Mrrru.

saharaam - za odważenie się, żeby PISAĆ! Dude! Cztery genialne teksty w cztery dni! ♥

upupa_epops - jak podziękuję za impotencję Jacka, to będzie brzmiało dziwnie, nie? Niemniej, dzięki. :D

KOCHAM WAS LUDZIE. :)

Fajnie, że nie zabiliście nas za prompty, że zaufaliście Jednojaźni w tej kwestii. Nie mogę się doczekać następnego fikatonu!

fikaton 3, autor: nashirah, fandom: dark angel, fikaton 3: dzień siódmy, fandom: supernatural

Previous post Next post
Up