Autorka: novin_ha
Liczba słów: 400 z ogonkiem.
Fandom: BtVS & Angel (ciąg dalszy powrotu do korzeni), post-NFA.
Postaci: Wesley, Faith, Illyria.
Ostrzeżenia: Zawiera opisy rzeczy, których nie należy robić samemu w domu, Weltschmerz i drwiny z cierpienia wewnętrznego protagonisty.
ZBYT WIELE SZCZĘŚCIA
Patrząc wstecz, Wesley musiał przyznać, że miał nie najlepszą historię relacji romantycznego rodzaju. Miał na koncie uczucia źle ukierunkowane, uczucia nieukierunkowane, relacje bez uczuć, które jednak jakieś uczucia zawierały (między innymi, nieodmiennie, zażenowanie), związki zakończone tragedią i śmiercią, rozpoczęte tragedią i śmiercią i toczące się na tle ogólnej tragedii i śmierci.
Wnioski dotyczące jego własnej tożsamości były łatwe do wyciągnięcia. Wesley był postacią tragiczną, nie komiczną. Skazany był na patos, ból i frustrację i im prędzej się z tym pogodził, tym lepiej. Nie czekało go już nic poza opłakiwaniem zmarłych, wyrzutami sumienia i ewentualnie upodleniem. Jeżeli zatem Illyria od kilku miesięcy miała w zwyczaju inicjować z nim seksualne relacje, bez wątpienia stanowiło to jedynie okrutny żart losu, obliczony na zadawanie mu dalszego cierpienia natury moralnej - a z czasem zapewne także prowadzący do powszechnej destrukcji i śmierci. I jeżeli nawet Faith dołączyła do ich stadła kilka tygodni temu, to była to jedynie ironia losu, której tragicznych konsekwencji nie był w stanie przewidzieć, ale na które był już całym swoim jestestwem gotowy.
Teraz nadszedł ten moment. W swojej niedoskonałości Wesley popełnił niewybaczalny błąd i czekały go nieuniknione konsekwencje. Jego i zapewne połowę planety.
Stawi im czoło jak mężczyzna, a przynajmniej jak dorosły człowiek, ale jeszcze nie teraz.
Drzwi zaskrzypiały. Wesley podskoczył i przewrócił szklankę, która sturlała się po krawędzi stołu i uderzyła o podłogę piwnicy, z wysokim brzękiem roztrzaskując się na tysiące ostrych okruchów.
Podłoga usiana zabójczymi okruchami szkła stanowiła idealną metaforę - a nawet metonimię - jego życia.
- Smerfetka wysłała mnie na dół z poleceniem przerwania twojej libacji. Powiedziała, że masz przyjść na górę i przestać się mazgaić.
Wesley spojrzał na Faith - piękną, inteligentną Faith, zasługującą na coś więcej niż taką pustą skorupę człowieka jak on - i wzruszył ramionami.
- Jestem pewny, że tak tego nie ujęła.
- I masz rację. Była dużo mniej parlamentarna.
- To miejsce jest dla mnie dużo bardziej odpowiednie. Nie będę obrażał jej oblicza swoją obecnością.
Faith westchnęła teatralnie.
- Ściągnęłam ten odcinek Masterchef Juniora torrentem i doczytałam instrukcję obsługi telewizora. Następnym razem sama zaprogramuję odbiornik.
Wesley potrząsnął głową.
- Właściwe mi miejsce jest tutaj, tu zatem pozostanę.
Faith zeszła w dół schodów i przykucnęła.
- Czyli uważasz, że powinieneś zostać tu, na dole, sam.
- Ponieść konsekwencje swojego czynu - potwierdził Wesley.
Faith przez moment wyglądała, jakby toczyła się w niej zawzięta wewnętrzna bitwa. Zapewne rozważała, czy porzucić go teraz, czy jutro. Na jej twarz wreszcie wypłynął sygnalizujący decyzję uśmiech.
- I, jak się domyślam, nie ma to nic wspólnego z faktem, że znowu biegasz po domu w skarpetkach.